To stały temat w dyskusjach o rosnącym bezrobociu wśród absolwentów szkół, także tych wyższych.
Pracodawcy i eksperci zgodnie powtarzają, że potrzeba naprawdę poważnych zmian w systemie edukacji, który nadal stawia głównie na teorię. Niestety, czasem już anachroniczną.
Nawet najlepsze, dbające o jakość kadry uczelnie rzadko same są w stanie zapewnić studentom dostęp do nowoczesnych rozwiązań i technologii. Dla części z absolwentów dopiero pierwsza praca jest okazją, by zobaczyć, jak dalece biznesowa praktyka może się różnić od teorii.
Nic więc dziwnego, że zamiast czekać, aż u ich progu pojawi się absolwent, firmy same wychodzą do uczelni z ofertą współpracy. Nie tylko zapraszają studentów na praktyki i staże, ale też współpracują w aktualizacji programów nauczania, pomagają w uruchomieniu nowych studiów przygotowanych pod kątem potrzeb biznesu i angażują studentów do konkretnych zadań. To wydaje się układem wręcz idealnym: student zdobywa praktykę, pracodawca – lepiej przygotowanego kandydata (przy okazji może wyłuskać tych najlepszych), a uczelnia pochwali się rosnącym odsetkiem pracujących absolwentów.