Reklama

Atak na wolny rynek

Propozycje Hollande'a zaś to nic innego jak powrót do socjalizmu znanego z Wielkiej Brytanii lat 70. – twierdzi brytyjski konserwatysta Daniel Hannan

Publikacja: 08.05.2012 07:00

Daniel Hannan. Fot. Bastin

Daniel Hannan. Fot. Bastin

Foto: Wikipedia/Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported

Francois Hollande chce podwyższyć podatki i stymulować gospodarkę nowymi wydatkami, myśli o dodaniu do paktu fiskalnego przepisów pozwalających na keynesistowskie powiększanie popytu. Tymczasem Francja i Europa mają kłopoty, dlatego że opodatkowanie w Europie jest zbyt wysokie. To zatem nic innego jak aplikowanie lekarstw, które spowodowały chorobę Francji i Europy.

Głosy za interwencjonizmem

Na przykład państwo francuskie pochłania 56 proc. PKB – to jeden z najwyższych wskaźników w świecie zachodnim. Francja nie ma zbilansowanego budżetu od 1974 r. Twierdzenie więc, że interwencje rządowe są rozwiązaniem problemów, jest trudne do udowodnienia w świetle danych statystycznych. Interweniujemy od dziesięcioleci i dlatego znaleźliśmy się w tej godnej pożałowania sytuacji.

Idea mówiąca, że politycy zapewnią wzrost gospodarczy, jest przewrotna. Cóż to za fantastyczny wynalazek? Takie myślenie nie jest popularne wyłącznie we Francji. Cała Europa myśli podobnie. Zdaje się, że propozycja załącznika do paktu fiskalnego znajdzie więc swoich apologetów w UE. Dowodem na to jest fakt, że Unia planuje zwiększenie swojego budżetu o 6, 8 proc.

Wszyscy chcą wyższego opodatkowania i wyższych wydatków. W ciągu ostatnich dwóch tygodni upadły rządy w Holandii i Rumunii, szykuje się zmiana w Grecji i raczej nie są to zmiany na rzecz zdrowej ekonomii. Wszyscy kandydaci francuscy atakowali wolny rynek. Niebezpieczeństwo polega na tym, że gdy Unia Europejska jest na dnie cyklu koniunkturalnego, to ludzie w poszczególnych krajach głosują na partie i ludzi z interwencjonistycznymi programami.

Francois Hollande popiera także politykę drukowania pieniędzy. Tymczasem Europejski Bank Centralny już teraz prowadzi złą politykę pieniężną. W ramach tej konstrukcji nie da się bowiem prowadzić dobrej polityki monetarnej. Grecja, Hiszpania, Francja czy Niemcy mają różną inflację, różne stopy oszczędności, skłonność do konsumpcji. Właściwości wymiany walut, które były prawidłowe dla poszczególnych państw, nie można było zastępować wspólnym mechanizmem. Nie można zaaplikować wyważonej polityki monetarnej wszystkim państwom. Prawie wszystko, co złego właśnie się dzieje w UE, jest pogarszane przez politykę monetarną – politykę drukowania pieniędzy.

Reklama
Reklama

Inflacja, którą polityka drukowania pieniędzy może spowodować, jest osobliwym narzędziem, poprzez które rządy wywłaszczają ludzi. Ludzi, którzy zasadniczo postępują zgodnie z wolnorynkowymi zasadami.

Jedyne rozsądne rozwiązanie, jakim obecnie dysponujemy, polega na uporządkowanej i zaplanowanej dewaluacji walut krajów Południa Europy poprzez wyłączenie ich ze strefy euro. Należy pozwolić prowadzić niezależną politykę monetarną zainteresowanym państwom. Wtedy powrócą na drogę wzrostu.

Ekscentryczne pomysły

Kolejnym działaniem, które zalecałbym Francji Hollande'a i całej Europie, jest obniżanie podatków i deregulacja. Przecież wzrost, który bierze się z zatrudnienia, wzrostu popytu, pojawia się wtedy, gdy istnieje szansa na zatrudnienie. Politycy nie wykreują wzrostu.

Jako europarlamentarzysta mogę zatrudnić kogoś w swoim biurze, problem polega jednak na tym, że aby to zrobić, najpierw państwo musi ściągnąć podatki. I w gruncie rzeczy ta sytuacja obrazuje, w jaki sposób państwa narodowe i UE zatrudniają ludzi. A to niszczy realną gospodarkę. Państwa narodowe i władze brukselskie utrzymuje sektor prywatny. A im bardziej jest nękany podatkami, w tym gorszej sytuacji wszyscy się znajdziemy. Tymczasem to właśnie proponuje Hollande. Takich propozycji nie powinno się wcielać w czyn. Powinniśmy usunąć hamulec w postaci wysokiego opodatkowania. Musimy zliberalizować prawo pracy, ponieważ paradoksalnie, im łatwiej kogoś zwolnić, tym częściej przedsiębiorcy zatrudniają. A dziś procedury na poziomie narodowym i wspólnotowym temu nie sprzyjają.

Hollande dobrze by zrobił, gdyby obniżył podatki. Niestety, ani on, ani UE o tym nie myślą. Europie nie pomogą także propozycje harmonizacji podatków – socjaliści, także francuscy, mają zamiłowanie do takich pomysłów. Harmonizacja podatkowa zawsze oznacza podniesienie podatków. Zresztą nie rozumiem, dlaczego mielibyśmy je harmonizować? Przecież stopy podatkowe w poszczególnym państwach UE są zbliżone do siebie w stopniu podobnym do tych, które obowiązują między amerykańskimi stanami.

Niestety obywatele państw europejskich nie dostrzegają źródeł problemów, z którymi się borykamy. Co pokazuje przykład Francji czy Grecji. Kryzys finansowy nie wziął się z braku regulacji.

Reklama
Reklama

Propozycje Hollande'a zaś to nic innego jak powrót do socjalizmu znanego z Wielkiej Brytanii lat 70. Widzę zresztą więcej ekscentrycznych pomysłów. Hollande chce stworzyć agencję ratingową i ustalać rating kredytowy Francji. Wcale to nie dziwi, zapewne zdaje sobie sprawę, że polityka zadłużenia, wysokiego opodatkowania i stymulowania gospodarki nie zostanie dobrze przyjęta przez agencje czy rynki finansowe. Tylko że taka polityka jest podobna do próby zmiany pogody za pomocą wykreowania korzystnych prognoz. Krótko mówiąc, ta agencja będzie mówiła prezydentowi to, co chce usłyszeć.

Daniel Hannan jest sekretarzem generalnym europejskich konserwatystów reformatorów. Brytyjski publicysta i polityk, europarlamentarzysta reprezentujący Partię Konserwatywną.

Opinie Ekonomiczne
Jacek J. Wojciechowicz: Czy powinniśmy obawiać się sztucznej inteligencji?
Opinie Ekonomiczne
Czy rynek może uratować przyrodę?
Opinie Ekonomiczne
Valdis Dombrovskis: UE zmienia kurs i słucha głosu przedsiębiorców
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Połowa lata
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Gospodarka w zmienionym rządzie Tuska ważna, ale nie najważniejsza. Szkoda
Reklama
Reklama