Dług i deficyt należy ograniczać

Tak jak argumentuje prof. Balcerowicz, im mniejszy dług i deficyt państwa, tym lepiej – mówi Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich

Publikacja: 20.06.2012 01:01

Rz: Kto ma rację w sporze Bratkowski – Balcerowicz, a właściwie Rostowski – Balcerowicz?

Ryszard Petru:

Trudno nie zgodzić się z argumentami Leszka Balcerowicza, że im mniejszy dług i deficyt sektora finansów publicznych, tym lepiej. Z tym chyba nie będziemy polemizować. Czym innym jest kwestia, na ile rząd ma siłę i możliwość głębszego obniżenia deficytu i długu. Ale to już dyskusja polityczna. Uważam, że na tym należałoby zakończyć tę wymianę zdań.

Ale ona się nie kończy.

Tego nie rozumiem. Dyskusja została spersonalizowana, a przecież każdy ma prawo do indywidualnych poglądów i do dzielenia się z nimi z opinią publiczną. Lepiej wysłuchać słów krytycznych, ewentualnie przedstawić swój sposób rozumowania, nie personalizując sporu.

Można odnieść wrażenie, że to już nie jest dyskusja o konkretnym problemie gospodarczym, tylko ocena światopoglądu interlokutora.

Na miejscu ministra Rostowskiego czy prof. Bratkowskiego nie brnąłbym dalej. Jeszcze raz – niski poziom długu i deficytu jest korzystny dla gospodarki i państwa. Inna sprawa, jak osiągać ten poziom, jakimi metodami i w jakim czasie. Jak ktoś patrzy w dłuższej perspektywie, to bliżej mu do Balcerowicza, w krótszej – do Bratkowskiego.

Ale rząd ograniczył deficyt już w tamtym roku i ma nadzieję uczynić to także w tym i przyszłym roku.

Wróćmy do metod osiągania pewnych rezultatów. Zmniejszenie transferów do OFE rzeczywiście wyraźnie zmniejszyło poziom potrzeb pożyczkowych w 2011 i 2012 r. Ale patrząc w przyszłość, sprawa nie wygląda już tak różowo. W ciągu kilkunastu najbliższych lat poważnie wzrosną wypłaty z ZUS na te emerytury, które dziś są zapisywane na papierze jako składki „zabrane" z OFE. Problem jest więc jedynie przesuwany w czasie i będzie to widoczne w niedalekiej przyszłości w wycenie 10-letnich obligacji.

Trudno głęboko ciąć deficyt, czyli przede wszystkim wydatki publiczne w okresie, gdy zwalnia gospodarka.

Rozumiem, że część koalicji uważa, że głębsza redukcja deficytu i długu doprowadziłaby do wzrostu popularności idei populistycznych i przejęciu władzy przez PiS. Niewykluczone, ale to są już argumenty polityczne, a nie ekonomiczne.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego