Wielu ekonomistów, publicystów, ale i zwykłych ludzi dziwi się, dlaczego Grekom, Hiszpanom i Włochom tak ciężko przychodzi akceptacja obniżek płac. Ktoś zarabiał tysiąc euro, przez dekadę dorobił się tysiąca trzystu, więc jak teraz wróci do tysiąca to się nic nie stanie – co za problem? Nie umrze, może mniej kupi, ale nie takie dramaty ludzie przeżywali. W końcu dzieci w Afryce jedzą tylko ziemniaki, więc nie ma co marudzić i robić niepotrzebnego zamieszania.
Tymczasem fundamentalną cechą ludzką jest niechęć do straty, zwana czasami awersją do ryzyka. Radość konsumenta z dodatkowego euro będzie mniejsza niż jego ból przy stracie jednego euro – pokazują to wszystkie badania ekonomiczne i psychologiczne. Bez znaczenia, czy jest to konsument w Europie, Afryce, Ameryce czy Azji: ludzie nie nawidzą tracić. Wbrew prostemu dodawaniu, sam tysiąc jest lepszy niż tysiąc plus trzysta minus trzysta. Wbrew religijnej etyce – nie ma rachunku sumienia, żalu za grzechy, skromności, pokory, pokuty.
Juan z Madrytu, którego pensja spadnie o 20 proc., będzie nieszczęśliwy, a Mietek z Warszawy, którego pensja wzrośnie o 20 proc., będzie skakał z radości – nawet jeżeli na koniec dnia zarabiają tyle samo (problemy Juana dodatkowo pogłębia fatk, że ma on długi i jeżeli mniej zarabia to realna wartość długu rośnie). Tego nie zmienią zaklęcia ekonomistów, prośby polityków, groźby rynków. Znałem kiedyś zapalonego liberała, który należał do związków zawodowych i swojej płacy bronił zupełnie jak oddany socjalista – tak to już jest, co innego idee i przekonania, a co innego własne cztery litery.
Co nam to mówi? Tyle, że ludzie na Południu Europy nie zaakceptują cięć płac i innych świadczeń. Będą wychodzić na ulice, protestować, palić samochody, flagi i inne gadżety. Nie ma sensu ich pouczać, nauczać, przeklinać ich upór. Nie ma sensu bawić się w księży.
Są tylko dwa czynniki, które mogą być silniejsze od tych protestów – super wytrzymałe rządy lub supergłęboki kryzys, który pokaże, że już nie ma czego bronić. Czy Monti lub Rajoy są super silni? Mam pewne obawy.