Zagrożona jest jedna z najważniejszych unijnych zasad wspólnej gospodarki – alarmują unijni urzędnicy. Według „Wall Street Journal" Bruksela uważa, że rozpanoszenie się krajowych nadzorów finansowych uniemożliwia bankom swobodny ponadgraniczny przepływ kapitału. Pojawiają się obawy o finansową fragmentaryzację Europy.

Chodzi o sytuację, gdy centrale wielkich banków ściągają pieniądze od swoich spółek córek, by ratować swój wynik finansowy, a czasami nawet byt. „WSJ" przytacza jako przykład takiego tłumienia wolności gospodarczej sytuację, gdy włoski UniCredit chciał przetransferować do centrali miliardy depozytów zebranych przez jego niemiecki oddział (dawniej jeden z największych niemieckich banków). Nadzór z Frankfurtu sprzeciwił się tej operacji i transfer został poważnie ograniczony. Ale dla Brukseli był to przejaw nacjonalizmu gospodarczego, uniemożliwiającego przepływ pieniędzy z bogatej północy do pogrążonego w kłopotach południa.

Aż trudno uwierzyć w te rewelacje renomowanego „WSJ". Ich sens sprowadza się do tego, by na ołtarzu ratowania rozrzutnych bankrutów poświęcić bezpieczeństwo depozytów obywateli innych państw. Warto przypomnieć, że Polska stałaby się jednym z krajów najbardziej zagrożonych ewentualnymi skutkami takiej chorej polityki. Większość naszych banków kontrolowana jest przez zagraniczne instytucje finansowe. Istnieje bardzo silna pokusa, by kosztem naszych depozytów ratować interesy i gospodarki innych krajów. Były już tego przykłady. Myślę, że przeciętnie uświadomiony klient polskiego banku trzymałby pieniądze pod materacem, gdyby miał świadomość, że mogą one służyć ryzykownemu ratowaniu gospodarki włoskiej czy hiszpańskiej.

Nadzory finansowe poszczególnych państw są po to, by chronić depozyty tych właśnie słabo wyedukowanych ekonomicznie klientów banków. One nie powinny zajmować się stanem gospodarki. Był już przypadek Islandii, która nie przyjęła odpowiedzialności za depozyty zagranicznych klientów swoich banków. Zdarzało się też, że nadzory finansowe i niektóre banki podejmowały działania przenoszące ryzyko swojej działalności do innych krajów po to, by ratować swoje interesy. Dlatego kraje takie jak Polska nie mogą godzić się na to, by w imię szczytnych, ale pustych ideałów rezygnować z polityki zapewniającej bezpieczeństwo pieniędzy swoich obywateli. Bruksela niech szuka pieniędzy gdzie indziej.