Dziś znowu się podniosły głosy, że fundusze, nawet w obecnej okrojonej wersji, są przyczyną nieszczęść gospodarczych Polski. To one ponoć oddzielają nas od dobrobytu Europy. Zarobki bowiem trzeba natychmiast wydawać albo wpłacać do budżetu, ku pożytkowi tych, których on utrzymuje. Z ekonomicznego punktu widzenia OFE to gigantyczne oszczędności. Jedni chcą je wydać za wiele lat, ale inni chcieliby zrobić to natychmiast, aby zdjąć z rządu troskę o walkę z kryzysem, zadłużeniem, bezrobociem itp.

Jednak Polsce są potrzebne takie oszczędności. Dziś w aktywach OFE jest ponad 150 mld zł – ulokowanych w finansowych instrumentach nieemitowanych przez państwo. Wyobraźmy sobie jak wyglądałaby Polska bez tych pieniędzy. Jaka byłaby sytuacja na giełdzie, co z prywatyzacją, jakie byłyby losy firm, które finansują się dzięki funduszom emerytalnym kupującym ich obligacje. Gdyby te pieniądze przejęło państwo, to najwyżej urzędnicy i mundurowi mieliby wyższe pensje.

Tymczasem oszczędności są po to, by przetrwać trudny okres – niezależnie, czy to będzie starość, czy kryzys. Do uzgodnienia pozostaje, ile możemy odkładać w czasach prosperity, a ile w czasie kryzysu, czy OFE powinny inwestować w papiery skarbowe. Ale rząd nie może traktować rozbijania systemu emerytalnego jako alternatywy dla niepopularnych, lecz koniecznych reform.