Z bezpiecznymi lokatami może być jeszcze gorzej, bo od listopada ubiegłego roku bank centralny obniżył stopy procentowe o 0,75 pkt proc., a do kwietnia mogą one spaść o kolejne 0,75 pkt proc. Zapomnijmy więc o lokatach o takiej skali rentowności jak dotąd.
Co więc robić z oszczędnościami? Pozostają akcje, nieruchomości i fundusze inwestycyjne. Jeśli chodzi o akcje, to albo się jest inwestorem prawdziwym, albo udawanym. By coś z tego mieć, trzeba się temu zajęciu poświęcić z pasją. Inaczej zyski będą mizerne, a nawet można zanotować straty. I trudno się dziwić. Samemu niełatwo znaleźć okazje inwestycyjne, zwłaszcza że większość Polaków nie śledzi notowań giełdowych i nie rozumie zasad, jakimi rządzi się giełda. Nieruchomości z kolei wymagają zamrożenia sporego kapitału – zatem stać na nie tylko nielicznych.
Dlatego też dla zdecydowanej większości ciułaczy najlepszym rozwiązaniem jest systematyczne oszczędzanie w towarzystwach funduszy inwestycyjnych. Dziś jednostki TFI ma około 2 milionów Polaków. Mało kto wie, że w ubiegłym roku przyniosły one często nawet powyżej 20 proc. zysku. Cóż, pewnie najlepiej by było zainwestować w nie rok temu i teraz powoli odcinać kupony. Niestety, na ubiegłoroczną hossę na giełdzie już się nie załapiemy. Ale czy to znaczy, że pociąg już odjechał i w tym roku nie ma szans na zyski wyższe niż lokata?
Do prognoz giełdowych trzeba podchodzić ostrożnie. Tu nigdy nie ma stuprocentowej pewności. Ale faktem jest, że pieniądze na rynki płyną i korzystnie działają na kursy. Faktem też jest i to, że nastroje wśród dużych inwestorów wyraźnie się poprawiają. Ryzyko upadku strefy euro maleje, a cykl recesji w globalnej gospodarce będzie miał swój kres. Długoterminowo rynek kapitałowy ma więc szanse rosnąć.
Fundusze inwestycyjne też to dostrzegły. Dziś promocyjnie obniżają więc opłaty. Ale pamiętajmy, że w Polsce koszty ich zarządzania bywają nawet dwa razy wyższe niż za granicą. Dlatego instytucje finansowe, jeśli chcą zdobywać klientów, powinny mocniej zabiegać o nasze oszczędności. Mają z czego ciąć swoje prowizje.