Aleksandrowicz: Etatyzm nie jest śmieszny

Dawno mnie nic tak się nie rozśmieszyło, jak zapowiedź ministra Jacka Rostowskiego, że w „średnim horyzoncie” reforma systemu emerytalnego umożliwi obniżenie podatków.

Publikacja: 13.10.2013 12:23

Aleksandrowicz: Etatyzm nie jest śmieszny

Foto: ROL

Biorąc pod uwagę, że właśnie strukturalnie deficytowy  ZUS przejmuje zobowiązania emerytalne z OFE i te zobowiązania trzeba będzie jakoś sfinansować, taka obietnica ministra jest tyle warta, to co ustawowe zobowiązanie do powrotu do niższych stawek VAT.

Rozśmieszyły mnie także wypowiedzi z debaty w sprawie giełdy. Grono poważnych ludzi, m.in. prezes giełdy i wiceminister skarbu, bardzo poważnie rozważało, kto i kiedy powinien przygotować strategię, dzięki której Warszawa będzie międzynarodowym centrum finansowym. Po czym uczestnicy debaty doszli do wniosku, że państwo musi w tym pomóc, wręcz przygotować taką strategię, razem z władzami giełdy. Tak, tak, to samo państwo, które utrzymuje jeden z największych sektorów publicznych w Europie, nacjonalizuje część aktywów funduszy emerytalnych,  a szczątkowe fundusze przymusza, by zmieniły się w  kasyno, ma teraz pomagać w rozwoju giełdy. No czy to nie jest śmieszne?

Ale to nie koniec radości, z jednego tygodnia tylko. Premier ogłosił, że państwo zdecydowanie utrzyma kontrolę nad producentem sztucznego obornika. Grupa Azoty ma być państwowa, aby tylko nie wpaść w ręce czarnego luda ze Wschodu, ponieważ jest strategiczna. A jest strategiczna, gdyż jak to ujął pan premier - „korzysta z gazu". Też korzystam z gazu i rozumiem, że to jest powód, dla którego państwo pana Tuska roztacza nade mną troskliwą opiekę obiecując gruszki na zusie.

Przeczytałem także zabawny tekst o tym, że Polska jest już w czołówce  Europy, jeśli chodzi o autostrady, co świadczy, że kreatywna księgowość nie musi dotyczyć tylko finansów publicznych. Też jestem za szukaniem pozytywów zamiast czarnowidzenia, ale ... po pierwsze dodano drogi szybkiego ruchu do autostrad, pod drugie dodano w rachunkach coś, co ma być otwarte w przyszłym roku, a nie będzie (np. odcinek autostrady koło Łodzi, który ma budować nieudolnie reanimowany przez państwo Polimex, ale nie buduje). Po czym doliczono jeszcze przetargi, które są lub będą rozpisane, a według harmonogramów drogi powinny być zbudowane w trzy lata (a nie będą). I wtedy wyprzedzimy Wielką Brytanię.

Stan na dziś jest taki, że pół Polski – na wschód od linii Tarnów, Kielce, Radom, Warszawa Olsztyn ma kilka kilometrów czynnych autostrad i kilkadziesiąt kilometrów dróg szybkiego ruchu. I ten stan zmieni w ciągu najbliższych trzech lat może o 300 kilometrów. Jak to możliwe, że tu piąte miejsce w Europie, a tu pustynia? Proste, w przeliczeniu na powierzchnię jesteśmy nadal z tyłu unijnego rankingu.

Wbrew temu co napisał kiedyś jeden z komentujących moje wpisy, nie żywię obsesyjnej niechęci do państwa. Natomiast   niechętny jestem tym wszystkim, którzy pielęgnują i rozwijają w Polsce etatyzm, najpoważniejsze w tej chwili zagrożenie dla rozwoju gospodarczego i społecznego. Wszystkie większe partie w Polsce są etatystyczne i takie proponują programy i praktykę. Mamy narodowych socjalistów, socjaldemokratów, socjalliberałów (obyczajowych) i agroetatystów. Nie PiS, PO czy SLD jest zagrożeniem dla Polski tylko pewien sposób myślenia, który mimo klęsk państwa, nieefektywności, biurokracji i korupcji, nieustająco pokłada w nim wielkie oczekiwania. Jego zwolennicy na szczeblu centralnym i samorządowym nie potrafią państwa zorganizować należycie, bo jest zbyt wielkie, ale też i nie chcą ograniczyć. Z niekompetencji, wygody, cwaniactwa lub ideowo.

Biorąc pod uwagę, że właśnie strukturalnie deficytowy  ZUS przejmuje zobowiązania emerytalne z OFE i te zobowiązania trzeba będzie jakoś sfinansować, taka obietnica ministra jest tyle warta, to co ustawowe zobowiązanie do powrotu do niższych stawek VAT.

Rozśmieszyły mnie także wypowiedzi z debaty w sprawie giełdy. Grono poważnych ludzi, m.in. prezes giełdy i wiceminister skarbu, bardzo poważnie rozważało, kto i kiedy powinien przygotować strategię, dzięki której Warszawa będzie międzynarodowym centrum finansowym. Po czym uczestnicy debaty doszli do wniosku, że państwo musi w tym pomóc, wręcz przygotować taką strategię, razem z władzami giełdy. Tak, tak, to samo państwo, które utrzymuje jeden z największych sektorów publicznych w Europie, nacjonalizuje część aktywów funduszy emerytalnych,  a szczątkowe fundusze przymusza, by zmieniły się w  kasyno, ma teraz pomagać w rozwoju giełdy. No czy to nie jest śmieszne?

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację