Rz: Po co banki badają zdolność kredytową klientów przed udzieleniem pożyczki?
Piotr Kasprzak:
W największym skrócie robią to po to, aby na pożyczce nie stracić. Istotą działalności banków jest pośredniczenie między deponentami a kredytobiorcami w taki sposób, żeby pieniądze tych pierwszych były bezpieczne, a i bank zarobił swoją marżę. Ocena zdolności kredytowej ma na celu oszacowanie ryzyka związanego z danym kredytem, a tym samym wyeliminowanie lub choć ograniczenie ryzyka poniesienia straty. Oczywiście banki różnią się pod względem tzw. apetytu na ryzyko, czyli poziomu ryzyka, który są w stanie zaakceptować. Ale żeby zdecydować się na dany poziom ryzyka, trzeba je najpierw oszacować. Na marginesie, choć z punktu widzenia kredytobiorcy proces oceny zdolności kredytowej może się wydawać żmudny i niepotrzebny, to leży on i w jego interesie. Niespłacany kredyt to problem nie tylko banku, ale i klienta. Rzetelna ocena zdolności kredytowej może nas ochronić przed zaciągnięciem kredytu ponad nasze siły finansowe.
Czy banki muszą w tym celu korzystać z bazy BIK i ocen przygotowywanych przez Biuro czy wystarczy, jeśli zastosują swoje własne metody scoringowe?
Korzystanie z bazy BIK jest niezbędne. Pomijając fakt, że jest to jedna z wytycznych tzw. rekomendacji T KNF, to leży ono w interesie samych banków. Ocena zdolności kredytowej dokonana bez informacji na temat historii kredytowej klienta będzie bowiem niewystarczająca. Dane, które bank może uzyskać sam od klienta, jak zaświadczenia o dochodach, wyciągi z kont itp., nie dają bowiem informacji o tym, jak spłacał on swoje pożyczki, co jest informacją kluczową. Natomiast to, czy bank zdecyduje się na korzystanie z różnych gotowych produktów w zakresie scoringu oferowanych przez BIK czy też będzie bazował wyłącznie na własnych metodach, jest już jego niezależną decyzją biznesową.