Anatomia europejskiego długu

Powołując się na raport PwC, „Rzeczpospolita" podała, że pod względem skali kredytów konsumpcyjnych w relacji do PKB Polacy znajdują się na szóstym miejscu w Unii. To miejsce może się wydawać niepokojąco wysokie – zwłaszcza że na czele stawki są takie narody jak Cypryjczycy i Grecy, a więc europejscy bankruci, a zaraz za nimi najbiedniejsi w Unii Bułgarzy i Rumuni.

Publikacja: 25.07.2014 10:38

Witold M. Orłowski, główny ekonomista PwC w Polsce

Witold M. Orłowski, główny ekonomista PwC w Polsce

Foto: Fotorzepa, RP Radek Pasterski

Nie ma wątpliwości, że jeśli kredyt konsumencki na Cyprze i w Grecji sięga 15–18 proc. PKB (u nas 8 proc.),  jest to odbicie trudnej sytuacji mieszkających tam ludzi, którzy za wszelką cenę usiłują utrzymać swój poziom życia przy uszczuplonych przez kryzys dochodach.

Czy również u nas stosunkowo wysoki kredyt konsumencki jest wynikiem biedy i rozpaczliwej próby związania końca z końcem?  I tak, i nie.

Przede wszystkim trzeba zauważyć, że liczby pokazujące skalę zadłużenia kredytem konsumpcyjnym nie obrazują całości sytuacji.  Według OECD ?łączne zadłużenie gospodarstw domowych w Polsce to około 60 proc.  ich dochodu do dyspozycji (podobnie jest u naszych środkowoeuropejskich sąsiadów), w porównaniu z około ?100 proc.  w Niemczech i Francji oraz 150 proc.  w Wielkiej Brytanii.  Z punktu widzenia łącznego ciężaru długu nasze liczby nie wyglądają więc aż tak groźnie.

Ważna jest jednak również struktura zadłużenia gospodarstw domowych.  Zarówno w Polsce, jak i we Francji skala kredytów konsumpcyjnych w relacji do dochodu jest zbliżona.  Ale francuskie gospodarstwa domowe obciążone są – ponownie, w relacji do dochodu – ponad dwukrotnie wyższym zadłużeniem z tytułu kredytów hipotecznych.  ?W przypadku Brytyjczyków i Holendrów liczby te wyglądają jeszcze gorzej.

Mamy więc w Unii trzy typowe sytuacje.

Po pierwsze, zamożne społeczeństwa zachodnioeuropejskie, których bardzo wysokie zadłużenie wynika głównie z wysiłku na rzecz sfinansowania zakupu własnych domów i mieszkań, a kredyt konsumpcyjny ma głównie charakter uzupełniający.

Po drugie, znacznie uboższe społeczeństwa z części wschodniej, gdzie łączne zadłużenie jest wprawdzie ?niższe (skutkiem znacznie mniejszej liczby kupionych na kredyt ?nieruchomości), ale za to kredyty przeznaczone są w znaczniejszej części na zaspokojenie podstawowych aspiracji konsumpcyjnych (samochód, sprzęt AGD).

No i po trzecie, znajdujące się w naprawdę opłakanym stanie społeczeństwa krajów południowych, które najwyraźniej używają kredytu konsumpcyjnego do łatania dziur w domowym budżecie, by w czasach spadku dochodów próbować obronić swój zagrożony poziom życia.

Mamy więc zamożnych – i silnie zadłużonych, ubogich – i umiarkowanie zadłużonych, zbankrutowanych – i silnie zadłużonych.  Można długo dywagować nad tym, kto z nich ma lepiej. Jasne jest tylko to, że najgorzej mają społeczeństwa południowe.

Ale przede wszystkim należy pamiętać o tym, że zbytnie zadłużenie jest problemem w każdej sytuacji – i umieć wyciągać z tego lekcje na przyszłość.  Po to, by kiedyś nie znaleźć się w sytuacji Greków.

Nie ma wątpliwości, że jeśli kredyt konsumencki na Cyprze i w Grecji sięga 15–18 proc. PKB (u nas 8 proc.),  jest to odbicie trudnej sytuacji mieszkających tam ludzi, którzy za wszelką cenę usiłują utrzymać swój poziom życia przy uszczuplonych przez kryzys dochodach.

Czy również u nas stosunkowo wysoki kredyt konsumencki jest wynikiem biedy i rozpaczliwej próby związania końca z końcem?  I tak, i nie.

Pozostało 84% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację