Nie ma wątpliwości, że jeśli kredyt konsumencki na Cyprze i w Grecji sięga 15–18 proc. PKB (u nas 8 proc.), jest to odbicie trudnej sytuacji mieszkających tam ludzi, którzy za wszelką cenę usiłują utrzymać swój poziom życia przy uszczuplonych przez kryzys dochodach.
Czy również u nas stosunkowo wysoki kredyt konsumencki jest wynikiem biedy i rozpaczliwej próby związania końca z końcem? I tak, i nie.
Przede wszystkim trzeba zauważyć, że liczby pokazujące skalę zadłużenia kredytem konsumpcyjnym nie obrazują całości sytuacji. Według OECD ?łączne zadłużenie gospodarstw domowych w Polsce to około 60 proc. ich dochodu do dyspozycji (podobnie jest u naszych środkowoeuropejskich sąsiadów), w porównaniu z około ?100 proc. w Niemczech i Francji oraz 150 proc. w Wielkiej Brytanii. Z punktu widzenia łącznego ciężaru długu nasze liczby nie wyglądają więc aż tak groźnie.
Ważna jest jednak również struktura zadłużenia gospodarstw domowych. Zarówno w Polsce, jak i we Francji skala kredytów konsumpcyjnych w relacji do dochodu jest zbliżona. Ale francuskie gospodarstwa domowe obciążone są – ponownie, w relacji do dochodu – ponad dwukrotnie wyższym zadłużeniem z tytułu kredytów hipotecznych. ?W przypadku Brytyjczyków i Holendrów liczby te wyglądają jeszcze gorzej.
Mamy więc w Unii trzy typowe sytuacje.