Frank szwajcarski (CHF), oficjalny środek płatniczy, stał się towarem z cechą dobra rzadkiego, wartego tyle, ile ktoś za nie zapłaci. Wartości franka nie określa już zasobność i stan gospodarki szwajcarskiej, ale kupujący i sprzedający. Objawiła się bezradność systemów bankowych i międzynarodowych instytucji finansowych wobec powtarzających się kryzysów na rynkach walutowych. Wykreowana po upadku Bretton Woods (w 1971 r. USA zawiesiły wymienialność dolara na złoto, a w 1973 w miejsce sztywnych kursów wymiany wprowadzono płynne – red.) formuła wartości walut opartej na płynności ich rynkowych kursów staje się na oczach świata „bankrutem". Przynosi gospodarce wolnorynkowej więcej szkód niż korzyści.
Podstawową zasadą po odejściu od parytetu złota wobec dolara miała być korelacja wartości waluty z potencjałem i stanem państwa, które ją emituje. Stało się jednak inaczej. Okazało się, że najlepszym biznesem we współczesnym świecie są gry hazardowe na kursach walut.
W Szwajcarii nic się nie stało
Spekulacje na rynkach walutowych doprowadziły do stanu, w którym nie sposób już określić nie tylko wielkości wolumenu walut wyemitowanych przez poszczególne kraje, ale też używać tego miernika do określania wartości ich potencjałów gospodarczych. Dotyczy to w takim samym stopniu gospodarki i waluty amerykańskiej, co brytyjskiej, wspólnej europejskiej czy szwajcarskiej.
Na przykładzie tej ostatniej mogliśmy się o tym przekonać tuż po decyzji prezesa SNB o odstąpieniu od ochrony kursu franka. Decyzja ta nie była przecież rezultatem istotnych zmian w potencjale ekonomicznym Szwajcarii, nie istniały żadne racjonalne powody wzrostu wartości franka do euro o ponad 30 proc. czy do waluty polskiej o niemal 50 proc. Nic się przecież nadzwyczajnego w kraju tym nie wydarzyło. Nie odkryto ani złóż złota, ani platyny, ani żadnych innych cennych surowców. Wobec ostatniej decyzji referendalnej Szwajcarzy utrzymali też bez zmian rezerwy złota.
Uwolnienie franka od euro stało się zaproszeniem do gry o kurs tej waluty współczesnych piratów wolnego rynku. Graczy, którzy od lat wypaczają ceny surowców i wartości walut, doprowadzając do kolejnych kryzysów surowcowych i finansowych. Uwalniając kurs franka względem euro, SNB usunął bowiem tym graczom jedyną barierę, która czyniła przez lata rynek CHF mało atrakcyjnym. Aby spekulować kursami tej waluty, zmuszeni byli bowiem oddziaływać także na kurs euro. To zaś wymagało niewyobrażalnie wyższych zasobów kapitałowych.