Maciej Bitner: Piątka dla pracujących seniorów

Skoro z przyczyn politycznych w Polsce nie da się podnieść wieku emerytalnego, problem można rozwiązać w inny sposób.

Publikacja: 12.11.2024 05:07

Maciej Bitner: Piątka dla pracujących seniorów

Foto: Adobe Stock

Po zmianie władzy w Polsce wszelkie próby powrotu do dyskusji o wysokości wieku emerytalnego ucinane są w zarodku. Niedawno krytyka za poruszenie tego tematu spadła na minister Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz.

Choć w przeszłości opowiadałem się za wyższym wiekiem emerytalnym dla obu płci, obecnie uważam, że dążenie na siłę w tę stronę byłoby przeciwskuteczne. Dopóki nie będzie szerszego konsensusu politycznego, groziłaby nam powtórka z odwrócenia reformy i kolejna dawka negatywnych emocji związanych z systemem emerytalnym.

Powyższe nie oznacza, że rozpoczęte w 2013 r. i cofnięte w 2017 r. podniesienie wieku emerytalnego było bezzasadne. Polski system emerytalny czeka bowiem ogromne wyzwanie, z którym dopiero zaczynamy się mierzyć.

Wyzwania dla polskiego systemu emerytalnego

Wdrożona w 1999 roku reforma zabezpieczyła wprawdzie interes finansów publicznych, jednak wiąże się z tym cena, która wydaje się na razie do szerszego grona społeczeństwa nie docierać. Można przedstawić ten problem za pomocą trzech liczb.

Pierwsza syntetyzuje problem polskiej demografii – zgodnie z prognozami Komisji Europejskiej liczba nieaktywnych zawodowo osób po 65. roku życia przypadająca na 100 pracujących wzrośnie z 44 w 2025 r. do 79 w 2055. Staniemy się tym samym trzecim w UE po Słowacji i Chorwacji krajem najbardziej obciążonym utrzymaniem osób starszych.

Co więcej, wskaźnik ten zawyża naszą pozycję, ponieważ do grupy nieaktywnych niewliczane są kobiety przed 65. rokiem życia, a w Polsce pięć roczników z tej grupy jest w większości nieaktywnych zawodowo (wiek emerytalny kobiet na Słowacji to 62 lata, w Chorwacji 62,5 roku). Za 30 lat mamy więc spore szanse na tytuł najbardziej obciążonego emerytalnie kraju w Europie.

Druga liczba to udział wydatków na emerytury z systemu powszechnego w PKB. W Polsce między 2025 a 2055 rokiem spadnie on o 0,6 punktu procentowego. Znajdziemy się więc w elitarnym gronie 12 krajów europejskich, gdzie emerytury będą stanowić mniejsze obciążenie dla gospodarki niż obecnie. W pozostałych 18 krajach objętych badaniem przez KE prognozuje się wzrost obciążeń, we wspomnianej Słowacji aż o 4,5 pkt proc.

Trzecia liczba jest smutną konsekwencją dwóch poprzednich. Stopa zastąpienia w Polsce spadnie do zaledwie 26 proc. – taką część ostatniej pensji otrzymają osoby przechodzące na emeryturę już w 2045 roku. Żeby zobrazować, o jakiej kwocie mówimy, można obliczyć wysokość takiej emerytury dzisiaj. Przyjmując prognozowany na 2024 rok średni poziom zarobków wysokości 7824 zł brutto oraz wzrost realnej płacy przez kolejne 20 lat na poziomie 2 proc. w skali roku, przeciętna emerytura w 2045 r. wyniesie około 3 tys. dzisiejszych złotych. Nie jest to na pewno poziom skrajnie niski, ale o około 500 zł niższy od przeciętnej emerytury wypłacanej w 2023 roku.

Tak wysokiego spadku stopy zastąpienia w tak krótkim czasie nie prognozuje się jednak w żadnym kraju, wyłączywszy Portugalię, gdzie spodziewany jest spadek z 85 proc. do 48 proc., czyli do poziomu zbliżonego do tego, który obecnie jest w Polsce.

Wyzwaniem, z którym trzeba się zmierzyć, jest zatem z jednej strony ograniczenie skali ubóstwa emerytalnego, a z drugiej niedopuszczenie do tego, by presja polityczna na rzecz poprawy losu emerytów doprowadziła do ruiny finanse publiczne. Podniesienie wieku emerytalnego było prostą receptą na ten problem, recepta ta jednak nie zadziałała, zresztą nie tylko w Polsce (vide przykład wspomnianej Chorwacji, która również odbyła podróż w kierunku 67 lat i z powrotem). Warto więc postawić sobie pytanie, co można zrobić w zamian?

Ogólnie kierunki rozwiązań są dwa. Można zwiększyć dodatkowe oszczędności emerytalne lub odsuwać moment pobierania emerytury na zasadzie dobrowolnej. Świadomie pomijam tu kwestię wydłużenia aktywności zawodowej – choć jest to ze wszech miar pożądane, w niewielkim stopniu przyczynia się do wzrostu emerytur osób, które łączą pobieranie świadczeń z pracą. W kwestii dodatkowych oszczędności sporo zrobił poprzedni rząd, wprowadzając PPK, ale na pewno można zrobić jeszcze więcej.

Jak zachęcić seniorów do późniejszej emerytury

Ja jednak skupię się na drugim kierunku, ponieważ tu na razie niewiele udało się zrobić poza wprowadzeniem słabo rozpropagowanej ulgi dla pracujących seniorów. Tymczasem można byłoby małym kosztem dla budżetu skłonić część pracujących po osiągnięciu wieku emerytalnego do odsunięcia momentu rozpoczęcia pobierania świadczenia. Służyłyby temu następujące propozycje.

1. Wprowadzenie możliwości podziału konta emerytalnego. Zamiast zerojedynkowej decyzji o emeryturze ubezpieczony mógłby podzielić swój kapitał w ZUS tak, by uruchomić jakiś procent – od 10 proc. do 90 proc. – a resztę odłożyć na później, żeby dalej przyrastała i była zasilana nowymi składkami. Jest to korzystne rozwiązanie dla pracujących, np. na pół etatu. Mogliby wziąć pół emerytury, a jak przestaną pracować, zwiększyć sobie emeryturę korzystając z reszty środków na identycznych zasadach jak w przypadku pierwszej części. Jednocześnie rozpoczęcie pobierania części emerytury oznaczałoby przepadek jedynie proporcjonalnej części ulgi dla pracujących seniorów – dla pobierających połowę emerytury wynosiłaby ona 42 764 zł, zamiast 85 528 zł dodatkowej kwoty wolnej przysługującej tym osobom, które nie rozpoczęły w ogóle pobierania świadczenia.

2. Dodanie kapitału osobom z uprawnieniami do emerytury minimalnej, żeby zachęcić do dalszej pracy. 1588 zł emerytury minimalnej wymaga obecnie od kobiety kapitału wysokości 403 tys. zł. Taką sumę powinny otrzymać na koncie w ZUS wszystkie kobiety, które w wieku 60 lat nabywają uprawnienia do emerytury minimalnej. Dla części z nich racjonalne stałoby się odsunięcie momentu pobierania świadczenia, dziś to jest całkowicie nieracjonalne, bo emerytura od tego nie wzrośnie. Dodatkowo trzeba by zapisać w ustawie ścieżkę emerytury minimalnej, żeby nie rosła szybciej niż stany konta tak, by odsuwanie emerytury na pewno przekładało się na jej większą wysokość.

3. Budowa centralnej informacji emerytalnej, czyli nieporzucania idei zainicjowanej przez poprzednie kierownictwo PFR. Należałoby ją wzbogacić o elementy podatkowe tak, żeby nie tylko dostarczyć w jednym miejscu wiedzy, ile środków ma się w różnych programach, ale też móc wykorzystać to do wyliczania przyszłych dochodów po osiągnięciu wieku emerytalnego w różnych konfiguracjach.

Ubezpieczony powinien wiedzieć, że w wyniku bardzo dobrego rozwiązania, jakim jest ulga dla pracujących seniorów, będzie miał dużo wyższy łączny dochód przed i po rozpoczęciu pobierania emerytury, jeśli trochę z tym poczeka. Z systemu można byłoby korzystać indywidualnie, ale też przydałby się on terenowym oddziałom ZUS, żeby lepiej informowały potencjalnych emerytów.

4. Eliminacja sytuacji, w której w danym roku szczególnie opłaca się przejść na emeryturę poprzez stosowanie uśrednionych za kilka lat wstecz tablic dalszego trwania życia lub stosowanie prognozowanej długości trwania życia. To, co stało się w wyniku tragicznej w skutkach epidemii Covid-19, nie powinno mieć miejsca. Jednorazowe wydarzenie doprowadziło do przejściowego zaniżenia dalszego trwania życia i korzystniejszej emerytury dla roczników, które uzyskały uprawnienia w 2022 r.

5. Likwidacja składki rentowej dla osób z uprawnieniami emerytalnymi. Osoby, które pracują mimo osiągnięcia wieku emerytalnego, nadal płacą 8 proc. składki rentowej (6,5 proc. płaci pracodawca, 1,5 proc. pracownik). Danina ta w ich przypadku jest praktycznie pozbawiona sensu – wiek 60/65 lat wyklucza możliwość uzyskania renty z tytułu niezdolności do pracy. Można byłoby automatycznie zwolnić pracownika seniora z płacenia składki rentowej i zwiększyć jego wynagrodzenie brutto o część pracodawcy.

Taka korzystna dla pracowników zmiana z jednej strony zachęcałaby podwyżką do pozostaniu w stanie zatrudnienia, z drugiej ułatwiła zatrudnianie nowych pracowników w wieku emerytalnym+. Dla większej liczby osób łączących pracę z pełnowymiarową emeryturą przyniosłoby to wejście w drugi próg podatkowy, co w połączeniu z alternatywą w postaci ulgi dla pracujących seniorów stanowiłoby istotną motywację, by nie komasować w jednym roku dwóch źródeł dochodu.

Demograficzny walec zbliża się do systemu emerytalnego

Powyższe rozwiązania na pewno nie wyczerpują możliwości, jednak czasu na sprawdzanie tego, co działa, nie zostało wiele. Jeśli nie zaczniemy działać już dziś, demograficzny walec brutalnie rozjedzie nasz zreformowany system emerytalny. Nie wytrzyma on prostu narastającej presji politycznej coraz liczniejszej grupy osób na emeryturze. Jeśli nie wzmocnimy u większości poczucia, że co do zasady każdy w Polsce ma taką emeryturę, na jaką zapracował, i jest to sprawiedliwe, czeka nas wzrost wydatków na emerytury kosztem innych ważnych wydatków oraz trwałe obciążenie debaty publicznej konfliktem międzypokoleniowym.

8

Dr Maciej Bitner, członek Towarzystwa Ekonomistów Polskich

Po zmianie władzy w Polsce wszelkie próby powrotu do dyskusji o wysokości wieku emerytalnego ucinane są w zarodku. Niedawno krytyka za poruszenie tego tematu spadła na minister Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz.

Choć w przeszłości opowiadałem się za wyższym wiekiem emerytalnym dla obu płci, obecnie uważam, że dążenie na siłę w tę stronę byłoby przeciwskuteczne. Dopóki nie będzie szerszego konsensusu politycznego, groziłaby nam powtórka z odwrócenia reformy i kolejna dawka negatywnych emocji związanych z systemem emerytalnym.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką