Ten, mogłoby się wydawać, nawet szokujący optymizm nie wynika jednak tylko z uwarunkowań w otoczeniu makro, ale przede wszystkim z poszukiwania przez banki produktów będących obroną przed kurczącymi się marżami w warunkach niskich stóp procentowych.
Jako że kredyty są dla pośredników głównym źródłem przychodów, tak optymistyczne zapatrywanie się na rynek kredytowy jest dla sektora pośrednictwa dobrą wiadomością. Bardzo wysoka dynamika kredytów konsumpcyjnych, przy rosnącej ich średniej wartości, stwarza potencjał do pośredniczenia. Rzeczywiste wykorzystanie tego potencjału zależeć będzie jednak od proporcji, w jakiej będą one sprzedawane przez internet i w tzw. długim kanale (między producentem/dostawcą usług a finalnym nabywcą występuje więcej niż jeden pośrednik – red.).
Jednocześnie sektor pośrednictwa jako okno dystrybucyjne dla banków podlega takim samym wahaniom jak branża bankowa.
Znacznie mniej korzystnie rysuje się sytuacja w hipotekach od strony potencjalnego wolumenu. W przypadku kredytu hipotecznego, który jest daleko bardziej złożony niż prosta – nawet wysokiej wartości – „gotówka", wrażliwość rynku pośrednictwa na wahnięcia wolumenu nie przekłada się bezpośrednio na sytuację w ich pośredniczeniu.
Ze względu na wagę kosztową „hipotek" w długim okresie dla gospodarstw domowych znalezienie „skrojonego na miarę produktu" jest znacznie ważniejsze niż szybkość. Dodatkowo zmiany w programie MdM nakręcają popyt na wiedzę specjalistyczną, którą powinni dysponować pośrednicy.