Marcin Mazurek: Ekonomiczne skutki powodzi

Księgowe oszacowanie strat po powodzi czy innej katastrofie naturalnej jest łatwe – jedyne, czego potrzebujemy, to czas i cierpliwość. To informacja ważna dla poszkodowanych, ale niewiele mówi o gospodarczych skutkach powodzi.

Publikacja: 07.10.2024 05:43

Marcin Mazurek: Ekonomiczne skutki powodzi

Foto: mat. pras.

Ekonomiści wolą je rozpatrywać w postaci odniesienia do „straconego” PKB, czyli tego strumienia produkcji, który nie zostanie wytworzony ze względu na powódź. W tym artykule chciałbym przybliżyć w sposób ustrukturyzowany, jak zabrać się do konceptualizacji tak rozumianych skutków.

W najprostszym ujęciu należy uświadomić sobie, że nowoczesne ujęcie gospodarki ujmuje zarówno jej podażową, jak i popytową stronę jednocześnie. Innymi słowy obecnie ekonomiści badający proces falowania PKB nie rozpatrują jedynie popytu lub jedynie podaży – w przeszłości mieliśmy takie próby, ale to już prehistoria. W ujęciu modelowym gospodarka wytwarza coś, na co jest popyt, a popyt pojawia się dlatego, że podmioty gospodarcze posiadają majątek (i aktywa), które są coś warte, produkują (i sprzedają) coś i czerpią z tego dochody, które mogą następnie wydawać (popyt). I tak w kółko. W podręcznikach nazywa się to często obiegiem okrężnym.

Pozostało jeszcze 91% artykułu

Tylko 69 zł za pół roku czytania.

O tym, jak szybko zmienia się świat. Czy będzie pokój na Ukrainie. Co się dzieje w kraju przed wyborami. Teraz szczególnie warto wiedzieć więcej. Wyjaśniamy, tłumaczymy, inspirujemy.

Opinie Ekonomiczne
Prof. Tomkiewicz: Jak uwzględnić obronność w regułach fiskalnych?
Materiał Promocyjny
Sześćdziesiąt lat silników zaburtowych Suzuki
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Przejęcie Kanału Panamskiego w platońskiej jaskini
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Pierwsze strzały?
Opinie Ekonomiczne
Dr Błędowski o planach Donalda Trumpa: nie każde złoto jasno błyszczy
Opinie Ekonomiczne
Maciej Stańczuk: Dlaczego kibicuję prezydentowi Argentyny
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”