Artur Klimek: Wyścig miliardowych gigantów

Chiny eksportują – Indie konsumują? Różnice między tymi ponadmiliardowymi krajami już są widoczne, a z biegiem lat będą się nasilać.

Publikacja: 02.10.2024 20:57

Artur Klimek: Wyścig miliardowych gigantów

Foto: Adobe Stock

Mocne dane ekonomiczne nierzadko powodują niepokój w wielu stolicach. Tym bardziej kiedy dotyczą one eksportu Chin. Dane za sierpień 2024 r. wskazują na silny wzrost eksportu chińskich dóbr do licznych gospodarek na świecie. Dzieje się to przy nasilającej się presji na obniżkę cen. Powoduje to, że eksport Chin rośnie szybciej pod względem wolumenu niż wartości.

Przyczyny można wskazać po stronie podażowej (a może nawet nadpodażowej), ale istotne są też kwestie popytu (a może jego słabość). Skoro Chiny eksportują, to czy Indie mogą pomóc w upłynnieniu tych nadwyżek?

Demokracja kontra autorytaryzm

Przy znacznym udziale wielkości i struktury ludnościowej Chiny stworzyły „fabryką świata”. Z kolei Indie, również dzięki dużej populacji, stały się centrum usługowym świata, które zatrudnia około 5 mln osób, a eksport zaawansowanych usług biznesowych szacowany jest na 150 mld dol. (2021 r.).

Jak rywalizacja tych dwóch największych gospodarek wschodzących ma się do działalności biznesowej firm zagranicznych? Indie mają wiele słabości, a ich obecna atrakcyjność bierze się głównie z mniejszej atrakcyjności gospodarki chińskiej. Najczęściej mówi się o przewadze demokratycznych Indii nad autorytarnymi Chinami.

Chiński rynek akcji, który w ostatnim czasie zmniejszył swoją kapitalizację o co najmniej 6 bln dol., nie przystaje do wschodzącej gospodarki o dużym potencjale wzrostu. Jeśli traktować rynek giełdowy jako odzwierciedlenie przyszłego stanu gospodarki realnej, zwiastuje to znaczące spowolnienie wzrostu gospodarczego.

Długoterminowe inwestycje w Indiach

W tym momencie to Indie mają swój czas i inwestorzy zarówno portfelowi (duży napływ kapitałów na rynek giełdowy), jak i bezpośredni (wzrost napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych) zdają się przyjmować pozytywny przekaz indyjskich władz. Inwestycje bezpośrednie to długoterminowa lokata kapitału i oczekiwania należy formułować w horyzoncie czasowym co najmniej pięcioletnim. Zatem dzisiejsze inwestycje mają na celu wykorzystanie osiągnięć indyjskiej gospodarki w okolicach roku 2030.

Wielu menedżerów firm międzynarodowych postrzega inwestycje w tym kraju właśnie długoterminowo. Nie może to dziwić, skoro obecnie, szczególnie w porównaniu ze wskaźnikami chińskimi, gospodarka indyjska wygląda dużo skromniej (np. udział w światowej produkcji, wielkość eksportu czy liczba patentów).

Różnice i podobieństwa

Mimo iż te dwa państwa stoją jedno za drugim na czele listy najludniejszych na świecie, można wskazać więcej różnic niż podobieństw z perspektywy demograficznej. Różnice widoczne obecnie, z czasem będą się nasilać. Zgodnie z bazowym scenariuszem ONZ populacja Chin zmniejszy się do nieco ponad 1,3 mld w 2050 r., z kolei ludność Indii przekroczy 1,6 mld. Im dalej, tym gorzej. W roku 2100 ludność Chin ma zmaleć do niespełna 800 mln, gdy w tym czasie dla Indii prognozowana jest na około 1,5 mld.

Trudno przełożyć tak daleką perspektywę na decyzje biznesowe. Jednak procesy demograficzne już w ostatnich latach przebiegają odmiennie w tych dwóch krajach. O ile populacja Chin zmniejsza się od dwóch lat (spadek o ponad 2 mln w 2023 r.), o tyle dla Indii prognozowane jest jeszcze kilka dekad ciągłego wzrostu liczby ludności. Będzie to miało ogromny wpływ na dostępność siły roboczej i liczbę konsumentów w obydwu gospodarkach.

Czas globalnych napięć

Jeśli Chiny planują osiągnąć dominację gospodarczą, to najbliższe lata powinny być czasem wytężonych działań, co może prowadzić do jeszcze większych napięć w globalnych stosunkach gospodarczych. Jeszcze w 2021 r. stosunek wartości PKB Chin do USA zbliżał się do 80 proc. (według danych Banku Światowego, licząc w cenach bieżących i według oficjalnych kursów walut). Jednak szybszy wzrost gospodarczy w USA i spowolnienie gospodarki chińskiej zmniejszyły tę relację do niewiele ponad 60 proc. w 2023 r. Oznacza to, że dystans między tymi dwiema gospodarkami znacząco się zwiększył.

Zatem powtarzane przez lata twierdzenia wielu chińskich ekspertów, że Chiny nie pretendują do zdobycia pozycji globalnego lidera gospodarczego, lecz raczej pracują nad odzyskaniem utraconej pozycji, muszą jeszcze zaczekać na realizację. Jeśli w ogóle jest to wykonalne. Na zupełnie innym poziomie należy rozpatrywać gospodarkę Indii, która w 2022 r. wygenerowała zaledwie około 14 proc. wartości PKB USA.

Bezwzględna wartość PKB to jedna strona oceny gospodarki. Miary względne prezentują jeszcze większe różnice. PKB per capita w Indiach w roku 2022 to 2400 dol., podczas gdy w Chinach 12 700 dol., a w USA ponad 76 000 dol. (według danych Banku Światowego). Paradoksalnie zmniejszanie się liczby mieszkańców Chin może z czysto arytmetycznego punktu widzenia, nawet przy stałej wielkości PKB, prowadzić do zwiększania się PKB per capita. Wskaźnik ten jest uznawany za bardzo ogólną, choć też mocno niedoskonałą, miarę zamożności społeczeństwa.

Wątpliwy silnik konsumpcji

Chiny mają najwyższy udział w światowej produkcji i inwestycjach. Wartość produkcji może zostać zwiększona poprzez podniesienie wydajności, np. poprzez inwestycje w automatyzację. Zatem czynnik ludzki może odgrywać ograniczoną rolę. W odróżnieniu jednak od produkcji, konsumpcja wymaga ludzi. I to takich, którzy będą odpowiednio zmotywowani do przedłożenia konsumpcji ponad oszczędności.

Legendarne już podejście do oszczędności w Chinach, głównie motywowane ograniczonym poziomem zabezpieczenia społecznego, było bardzo dobrze widoczne podczas pandemii. Oprócz zdyscyplinowanego podejścia społeczeństwa chińskiego ograniczony dostęp do opieki medycznej, był czynnikiem sprzyjającym przestrzegania restrykcji sanitarnych.

W przypadku Chin udział inwestycji i produkcji zupełnie odstaje od poziomu konsumpcji. W ostatniej dekadzie w przypadku Chin udział konsumpcji w PKB wahał się w przedziale 35–40 proc., natomiast w przypadku Indii była to wartość 55–62 proc. Co więcej, w przypadku Indii była to wartość powyżej światowej średniej, natomiast w przypadku Chin niższa o rząd wielkości.

W ostatnich dniach chińskie Ministerstwo Handlu zapowiedziało, że 2024 r. będzie „rokiem promowania konsumpcji”, aby zwiększyć zagregowany popyt wewnętrzny. Zaraz jednak pojawia się drugie stwierdzenie: promowanie bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Zatem wskazuje to na elementy, które nie funkcjonują w sposób, który byłby pożądany przez władze. Z drugiej strony można zauważyć pewną sprzeczność w tych stwierdzeniach, szczególnie biorąc pod uwagę wysoki poziom inwestycji w dobra trwałe w Chinach.

Chińskie wojny cenowe

Niska konsumpcja w Chinach to duży problem partnerów handlowych tego kraju, a nie samej chińskiej gospodarki. Nadwyżki mocy produkcyjnej powodują wojny cenowe, a to jest szczególnie dotkliwe dla konkurentów zagranicznych niedysponujących ani chińską skalą produkcji, ani też subsydiami pozwalającymi na utrzymanie jej niskich kosztów.

W ostatnich miesiącach znacznym problemem w dostępie do rynków zagranicznych są utrudnienia w żegludze międzynarodowej. Dotyczy to zarówno problemów na Morzu Czerwonym, jak i w Kanale Panamskim. Oznacza to wzrost stawek frachtu, wydłużenie czasu transportu i zakłócenia w harmonogramach dostaw.

Czy zatem spełni się oczekiwanie ministra handlu Chin Wang Wentao, że następnymi Chinami też będą Chiny? Można to uznać za parafrazę stwierdzeń, które w ostatnim czasie określają Wietnam, ale jeszcze częściej Indie, jako gospodarki, które mogą wesprzeć światowy wzrost i stać się kolejną okazją do osiągnięcia znaczących zysków dla przedsiębiorstw.

Tytuł i śródtytuły od redakcji

Autor jest profesorem Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu w Katedrze Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych.

Mocne dane ekonomiczne nierzadko powodują niepokój w wielu stolicach. Tym bardziej kiedy dotyczą one eksportu Chin. Dane za sierpień 2024 r. wskazują na silny wzrost eksportu chińskich dóbr do licznych gospodarek na świecie. Dzieje się to przy nasilającej się presji na obniżkę cen. Powoduje to, że eksport Chin rośnie szybciej pod względem wolumenu niż wartości.

Przyczyny można wskazać po stronie podażowej (a może nawet nadpodażowej), ale istotne są też kwestie popytu (a może jego słabość). Skoro Chiny eksportują, to czy Indie mogą pomóc w upłynnieniu tych nadwyżek?

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację