Kto zrzuci się na budowę nowej instalacji odsalania ścieków poprodukcyjnych z polskich kopalń, które trafiają do Odry – na to pytanie szuka odpowiedzi Bartłomiej Sawicki w swoim świetnym tekście w dzisiejszej „Rzeczpospolitej”. Nikt nie chce wydać 1,5 mld na nie swoją rzekę. Bo Odra jest wspólna, polska – czyli niczyja, podobnie jak ścieki z kopalni, gdy opuszczą teren spółek.
Czytaj więcej
Trzy nowe instalacje do odsalania wody wpadającej do Odry mają powstać w ciagu najbliższych 5 lat - wynika z ustaleń "Rz". Ministerstwa Klimatu oraz Aktywów Państwowych wraz ze spółkami górniczymi pracują nad planem inwestycji. Koszt, to nawet 4,5 miliarda złotych.
Igrzyska w przyznawaniu nagród
Okazuje się bowiem, że choć ścieki, owszem, odprowadza wiele spółek, to chętnych do naprawienia wykonanych przez siebie szkód nie widać. Już raz polskie kopalnie wspólnie doprowadziły do gigantycznej katastrofy na Odrze, w ciepłe, suche lato 2022 r. Dwa lata później zmieniło się tyle, że jesteśmy dwa lata później. Mamy znowu ciepłe suche lato, a choć mamy inny rząd, to kopalnie dalej po staremu odprowadzają ścieki do dopływów Odry i Wisły. I wypłacają sobie nagrody za świetną pracę, tak jak choćby PGG, KGHM, JSW, mimo ponoszenia strat i zatruwania rzeki.
Według tekstu Sawickiego największym trucicielem jest spółka Restrukturyzacji Kopalń, która będzie miała „duże trudności, aby dołożyć się do tego projektu”. Och. Co robi spółka na wolnym rynku, gdy nie może pokryć kosztów swojej działalności? Czy na pewno dalej funkcjonuje?
Czytaj więcej
Jedyne namacalne działania rządu po wielkim wymieraniu ryb w Odrze dwa lata temu to siatki na śnięte ryby i monitoring. Dlatego złote algi w Odrze i Wiśle nadal mają się świetnie, a kopalnie wciąż zasalają wodę. Wielką kontrolę prowadzi NIK, ale jej efekty poznamy dopiero... w listopadzie.