Od dłuższego czasu dużo się mówi o tzw. sekularnej stagnacji w gospodarkach państw wysoko rozwiniętych. Podstawowym jej objawem jest obniżona skala inwestycji i chronicznie występujący nadmiar oszczędności. Efektem jest stosowanie przez banki centralne niekonwencjonalnych instrumentów polityki pieniężnej, by chociaż w ten sposób ożywić koniunkturę i uruchomić gromadzący się w instytucjach finansowych nadmiar oszczędności. U nas nadmiar oszczędności nie występuje, więc nie ma powodu, by NBP stosował tego rodzaju instrumenty.
Przyczyny nadmiaru oszczędności
W rozważaniach na temat przyczyn trwałego spadku wielkości inwestycji wymienia się między innymi zmniejszenie się tempa postępu technologicznego, o czym często pisze Robert Gordon. Może to dziwić, skoro jesteśmy zewsząd otoczeni mnóstwem użytecznej elektroniki. Dane jednak są nieubłagane. Wskazują na stopniowo i stale obniżające się tempo wzrostu wydajności. Już wiele lat temu Robert Solow mawiał, że skutki rewolucji informatycznej można znaleźć wszędzie oprócz danych obrazujących wydajność. Wprawdzie w końcówce lat 90. tempo wzrostu wydajności wyraźnie przyspieszyło, ale trwało to rozczarowująco krótko.
Oczywistą przyczyną spowolnienia wzrostu i inwestycji jest starzenie się społeczeństw. W Japonii tempo wzrostu liczone na jednego zatrudnionego jest wciąż wysokie, ale firmy mało inwestują, bo ogólny popyt jest słaby. Daniel Gross uważa, że japońskie przedsiębiorstwa i tak inwestują ponad miarę, co widać po malejącej krańcowej wydajności kapitału.
Przyczyny niedostatku inwestycji i gromadzenia się nadmiernych oszczędności ekonomiści wiążą także z tym, że w nowych branżach wytwórczości koszty inwestycji stały się stosunkowo niskie. Wytworzenie miliona kopii programu komputerowego kosztuje dużo mniej niż zwiększenie o milion produkcji samochodów.
Pośród przyczyn niskiego poziomu inwestycji wymienia się także to, że zarządy firm, zwłaszcza w krajach anglosaskich, lwią część zysku przeznaczają nie na inwestycje, lecz na wykup własnych akcji, by śrubować ich ceny i wypłaty dla siebie samych z opcji menedżerskich. Między innymi to właśnie jest źródłem rosnącej nierówności dochodów, powodującej, że koncentrują się one w coraz większym stopniu u tych, którzy nie mają ani powodu, ani czasu, by zwiększać swoją konsumpcję.