Mariusz Janik: Termiczna bomba pod urną

2027 rok zacznie się od trzęsienia ziemi: w rachunkach większości z nas bezpośrednio albo pośrednio pojawią się nowe opłaty związane z koniecznością uiszczenia opłaty za emisje. Politycznie będzie to broń masowego rażenia.

Aktualizacja: 27.02.2024 06:04 Publikacja: 27.02.2024 03:00

Mariusz Janik: Termiczna bomba pod urną

Foto: Adobe Stock

Skokiem rachunków o jedną piątą – a może i jedną czwartą – już dziś grają ci politycy, którzy chętnie straszą Unią Europejską, transformacją energetyczną i innymi konsekwencjami prób hamowania zmian klimatycznych. Przy czym widmo tego walca, który miałby przejechać po naszych portfelach, nie jest przesądzone: wiele zależy od tego, ile uda nam się w ciągu najbliższych trzech lat zrobić.

Kto i dlaczego zmieniał źródło ciepła?

Minimalizacja brzemienia, jakim będzie dla gospodarstw domowych wylądowanie w unijnym systemie opłat za emisje – ETS – nie będzie tania. Do tej pory źródło ciepła wymienialiśmy, bo mogliśmy, bo chcieliśmy, bo nam dopłacali, bo los planety nie jest nam obojętny, bo to był sposób na obniżenie rachunków – a taniej już nie będzie. I chyba wszyscy, których było na to stać, już modernizację swojego źródła ciepła przeprowadzili. Teraz z każdym rokiem będzie trudniej, bo do wymiany pieca np. na pompę ciepła trzeba będzie namawiać tych, dla których taka inwestycja oznacza olbrzymie wyrzeczenia w strukturze codziennych wydatków.

Teraz z każdym rokiem będzie trudniej, bo do wymiany pieca np. na pompę ciepła trzeba będzie namawiać tych, dla których taka inwestycja oznacza olbrzymie wyrzeczenia w strukturze codziennych wydatków

Bolesne koszty transformacji energetycznej

Skala wyzwania? Cóż, spróbujmy prymitywnie policzyć: domów jednorodzinnych mamy w Polsce 5 mln, z tego milion to obiekty względnie nowoczesne. Sprzedaż pomp ciepła (przyjmijmy, że to bezemisyjne źródło ciepła, choć raczej powinniśmy mówić o niskiej emisyjności) w ostatnich latach mogła sięgnąć sumarycznie mniej więcej pół miliona sztuk – załóżmy, że trafiły one do tych „nowoczesnych” obiektów. Załóżmy, że pół miliona domów ma już transformację energetyczną w zakresie ciepła za sobą. Na drugim biegunie jest sfera ubóstwa energetycznego, wynosząca w Polsce statystycznie 10 proc. Przyjmijmy zatem, że chodzi o pół miliona domów, w których z trudem – o ile w ogóle – udaje się zapłacić rachunki. Tam nie ma znaczenia, czy dopłaty są, czy ich nie ma: domowy budżet nie pozwoli na jakiekolwiek wydatki poza te ponoszone dziś. A nie zapominajmy o 4 mln domów, które są gdzieś pomiędzy.

Czytaj więcej

Węgiel dla polskiej energetyki tanieje

Czy Polacy mogą liczyć na dopłaty od rządu

Czy właściciele i mieszkańcy tych 4 mln budynków będą mogli liczyć na dopłaty? Większe czy mniejsze niż do tej pory? Co z „dolnym” pół miliona, gdzie jakikolwiek wkład własny nie wchodzi w grę? Nie ukrywajmy: jeżeli cenę przeciętnej cieplnej instalacji OZE wyliczymy na 40–50 tys. zł, to koszt wymiany źródeł ciepła w pół miliona budynków to od 20 do 25 mld złotych. Kto wyłożyłby taką gotówkę? A może pozostawimy te dwie grupy, bagatela, 4,5 mln gospodarstw bez zmian – niech sobie radzą sami. Odpowiedzi na te pytania powinien znać rząd, inaczej – i wszystko na to wskazuje – może być rządem jednej kadencji.

Skokiem rachunków o jedną piątą – a może i jedną czwartą – już dziś grają ci politycy, którzy chętnie straszą Unią Europejską, transformacją energetyczną i innymi konsekwencjami prób hamowania zmian klimatycznych. Przy czym widmo tego walca, który miałby przejechać po naszych portfelach, nie jest przesądzone: wiele zależy od tego, ile uda nam się w ciągu najbliższych trzech lat zrobić.

Kto i dlaczego zmieniał źródło ciepła?

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Ropa, dolary i krew
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Przesadzamy z OZE?
Opinie Ekonomiczne
Wysoka moralność polskich firm. Chciejstwo czy rzeczywistość?
Opinie Ekonomiczne
Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czekanie na zmianę pogody