Prezes Coface w Europie Środkowo-Wschodniej: Masowej zombifikacji nie będzie

Wiele branż nie wróci do formy sprzed pandemii – ocenia Declan Daly, prezes Coface w Europie Środkowo-Wschodniej.

Aktualizacja: 07.12.2020 07:02 Publikacja: 06.12.2020 21:30

Prezes Coface w Europie Środkowo-Wschodniej: Masowej zombifikacji nie będzie

Foto: materiały prasowe

W Coface zajmujecie się ubezpieczeniami należności handlowych. Czy kryzys gospodarczy wywołany przez pandemię zwiększył zainteresowanie takimi usługami?

Nasza działalność polega na zabezpieczaniu naszych klientów – głównie eksporterów – przed niewypłacalnością kontrahentów. Rzeczywiście więc zajmujemy się oceną ryzyka związanego z takimi transgranicznymi transakcjami. Zainteresowanie naszymi usługami jest mocno powiązane ze stanem gospodarki. Co do zasady rośnie w okresach zwiększonej niepewności i zmienności, bo w takich okolicznościach rośnie ryzyko niewypłacalności firm. Z drugiej strony, popyt na nasze usługi jest też związany z rozwojem naszych klientów, a więc ze wzrostem eksportu (podczas pierwszej fali pandemii doszło do jego załamanian– red.).

W Polsce jak dotąd nie można mówić o lawinie niewypłacalności firm. Jak to wygląda w innych krajach regionu?

Sytuacja w całym regionie jest podobna. Nie doszło do znaczącego wzrostu liczby niewypłacalnych firm ani do dramatycznych opóźnień w płatnościach. To odzwierciedlenie bezprecedensowego wsparcia przedsiębiorstw przez rządy. Tak daleko idących interwencji rządów nie było prawdopodobnie od czasów II wojny światowej. W porównaniu z kryzysem z lat 2008–2009 instytucje publiczne zareagowały szybko i odważnie, zapewniając firmom płynność w trakcie wiosennego paraliżu gospodarki. Istnieje jednak ryzyko, że gdy ta pomoc zostanie wycofana, nie wszystkie firmy będą w stanie samodzielnie stać na nogach. Moim zdaniem jest to tylko kwestia czasu. Dla wielu firm nowa normalność nie będzie taka sama, jak ta sprzed kryzysu. Wiele będzie musiało się pogodzić z niższymi przychodami. Na to wskazują nasze prognozy, wedle których globalny PKB po spadku o 4,8 proc. w tym roku w przyszłym odbije się o 4,4 proc. Inaczej mówiąc, światowa wartość produkcji w 2021 r. nie wróci do poziomu sprzed pandemii.

Niektóre branże wyjdą jednak z kryzysu wzmocnione. Jakich zmian w strukturze globalnej gospodarki spodziewa się pan w następstwie pandemii?

Moje własne doświadczenia sugerują, że branża lotnicza może już nie wrócić do swojej przedkryzysowej formy. Przed pandemią byłem zwykle w podróży trzy dni w tygodniu. Od końca lutego nie byłem w żadnej delegacji. Przypuszczam, że gdy Covid-19 będzie już pod kontrolą, to po obecnych doświadczeniach z pracą zdalną i wirtualnymi spotkaniami, będę podróżował służbowo o połowę mniej niż przed pandemią. Podróże biznesowe nie są najbardziej efektywną formą pracy ze względu na czas, który traci się na lotniskach i w samolotach. A przecież takich ludzi jak ja są na świecie miliony. Być może kiedyś, za pięć czy siedem lat, tego rodzaju ruch pasażerski wróci do poziomu z 2019 r., ale nawet to nie jest oczywiste. Są też branże, które przechodziły restrukturyzację jeszcze przed pandemią, a ona tylko ten proces pogłębiła i przyspieszyła. Dotyczy to np. motoryzacji, która próbuje się odnaleźć w warunkach zaostrzonych norm emisji spalin i rosnącego popytu na auta elektryczne.

Czy branżom, które nie mają szansy na powrót do przedkryzysowej formy, rządy powinny pomagać? Część ekonomistów ostrzega, że grozi to zombifikacją gospodarek, czyli związanie rzadkich zasobów w niewydajnych firmach, które powinny je uwolnić na rzecz bardziej efektywnych.

Nie spodziewam się zombifikacji całych gospodarek, to będą raczej jednostkowe przypadki. Około 1,5 roku temu przeprowadziliśmy badanie, które pokazało, że w takich krajach, jak Hiszpania i Niemcy, około 6 proc. firm można było sklasyfikować jako zombi, czyli firmy trwające przy życiu wyłącznie dzięki dostępowi do taniego kredytu. Teraz te firmy mogą dysponować nawet większą płynnością niż wtedy. Sądzę jednak, że wiele z nich mimo to nie przetrwa tego kryzysu, choć nie spodziewam się istotnego wzrostu stóp procentowych w przewidywalnej przyszłości. Firmy, które przed kryzysem były zdrowe, ale po pandemii nie będą w stanie wrócić do poprzedniego poziomu przychodów, też będą raczej upadały, niż trwały przy życiu.

Kryzysy oczyszczają gospodarki, wywołują zmiany, które na dłuższą metę mogą być korzystne. Czy patrząc z tej perspektywy dążenie rządów do zamrożenia gospodarek w stanie sprzed pandemii to błąd?

W normalnych warunkach można liczyć na to, że gospodarka najlepiej się reguluje, jeśli jest pozostawiona samej sobie. Ale to nie są normalne warunki. Istnieją dobre powody, aby nie zostawiać gospodarki samej sobie. Jednym z nich jest skala tego kryzysu, jego zasięg geograficzny i sektorowy. Nadzwyczajny kryzys wymagał nadzwyczajnej reakcji rządów. Oczywiście, nie można wykluczyć, że zmiany strukturalne wywołane przez kryzys okazałyby się korzystne, gdyby rządy ich nie tamowały. Ale przetestowanie tej hipotezy byłoby bardzo ryzykowne politycznie.

W opublikowanym niedawno raporcie analitycy Coface zwracali uwagę, że pandemia może być katalizatorem politycznej niestabilności. Czy to dotyczy też krajów naszego regionu?

To, w jaki sposób rządy próbują uporać się z pandemią, jakie wprowadzają ograniczenia aktywności ekonomicznej i mobilności, może powodować niezadowolenie społeczeństwa. W wielu krajach, także w Europie, byliśmy świadkami protestów przeciwko antyepidemicznym restrykcjom. Tam, gdzie sytuacja polityczna już przed kryzysem była napięta, teraz może dojść do wrzenia. Chodzi przede wszystkim o takie kraje, jak: Iran, Wenezuela, Syria czy Sudan. Nie spodziewamy się jednak tego w krajach Europy, które w naszej ocenie pozostaną politycznie stabilne. Dotyczy to również państw Europy Środkowo-Wschodniej, które w większości pod względem ryzyka politycznego oceniamy tak samo jak kraje zachodniej Europy. Ryzyko to jest może nieco większe na Bałkanach i w Rosji, ale nawet tam nie jest ono takie, jak na innych kontynentach.

Wspomniany raport został opublikowany niedługo przed tym, jak w Europie rządy zaczęły ponownie wprowadzać ograniczenia aktywności ekonomicznej, aby zdławić drugą falę Covid-19. Może i tu społeczeństwo nie wytrzyma kolejnego zamknięcia gospodarki?

Na pewno jest tak, że im dłużej pandemia trwa, tym bardziej ludzie są nią zmęczeni i to może potencjalnie prowadzić do niepokojów społecznych. Wydaje mi się jednak, że rządy mają tego świadomość. Zdają sobie też sprawę z tego, że ograniczenia będą zapewne musiały być utrzymywane dłużej niż wiosną. Tak można rozumieć to, że tym razem nie zdecydowały się na tak daleko idące ograniczenia aktywności ekonomicznej jak podczas pierwszej fali Covid-19.

Druga fala Covid-19 jak dotąd różni się od pierwszej tym, że nie uderzyła w przemysł. Antyepidemiczne ograniczenia aktywności ekonomicznej bezpośrednio uderzyły w sektor usługowy, ale wytwórczy funkcjonuje bez przeszkód. To pęknięcie ma szansę się utrzymać, czy też kiedyś należy oczekiwać nawrotu kryzysu w przemyśle?

To pęknięcie jest moim zdaniem nieco pozorne. K-kształtne ożywienie widać zarówno w przemyśle, jak i w usługach. W ramach sektora usługowego są branże, które także dziś, w trakcie drugie fali pandemii, radzą sobie dobrze, a nawet są jej beneficjentami. Z kolei niektóre branże sektora przemysłowego nadal mają trudności. Dotyczy to na przykład branży metalurgicznej, powiązanej z motoryzacją.

Declan Daly jest prezesem Coface w Europie Środkowo-Wschodniej od 2017 r.. Wcześniej był dyrektorem inwestycyjnym w austriackim przedsiębiorstwie przemysłowym Semperit Holding, ma także wieloletnie doświadczenie w branży finansowej. Pracował m.in. w GE Money Bank i Western Union Financial Services. Z wykształcenia jest inżynierem elektronikiem, ukończył też studia MBA.

W Coface zajmujecie się ubezpieczeniami należności handlowych. Czy kryzys gospodarczy wywołany przez pandemię zwiększył zainteresowanie takimi usługami?

Nasza działalność polega na zabezpieczaniu naszych klientów – głównie eksporterów – przed niewypłacalnością kontrahentów. Rzeczywiście więc zajmujemy się oceną ryzyka związanego z takimi transgranicznymi transakcjami. Zainteresowanie naszymi usługami jest mocno powiązane ze stanem gospodarki. Co do zasady rośnie w okresach zwiększonej niepewności i zmienności, bo w takich okolicznościach rośnie ryzyko niewypłacalności firm. Z drugiej strony, popyt na nasze usługi jest też związany z rozwojem naszych klientów, a więc ze wzrostem eksportu (podczas pierwszej fali pandemii doszło do jego załamanian– red.).

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację