Mariusz Janik: Bańki pękające po cichu

Różnicę między nadzieją a jej porzuceniem możemy oszacować w tym roku na niemal 2 bln dol. O tyle stopniały majątki miliarderów.

Publikacja: 28.12.2022 22:00

Mariusz Janik: Bańki pękające po cichu

Foto: Bloomberg

Z kieszeni samych amerykańskich miliarderów wyparowało 660 mld dol. I stało się to w banalnie prosty sposób: w olbrzymiej większości ich fortuny były liczone na bazie wyceny posiadanych akcji. Te zaś poszły mocno w dół, w ślad za ginącymi nadziejami grubszych i chudszych graczy, którzy przyjęli, że wielcy wizjonerzy biznesu będą ciągnąć ich ku bogactwu.

Nadzieje zawiódł Elon Musk, największy przegrany zestawienia: właściciel portfela odchudzonego o 115 mld dol. Gorzka przygoda z zakupem Twittera pozbawiła go nimbu Midasa XXI w. Twitter pokazał, że ludzie już nie chcą iść za wodzem, jego charyzma i model kilkunastogodzinnego dnia pracy straciły swój urok. I ten zły urok przenosi się na kolejne spółki Muska.

Czytaj więcej

Musk, Bezos, Zuckerberg, Gates. Słaby czas dla najbogatszych

Możemy też śmiało przyjąć, że po cichu pękła – a może wciąż pęka – bańka internetowa 2.0. W sumie 198 mld dol. wyparowało z majątków Jeffa Bezosa (Amazon), Marka Zuckerberga (Facebook) i Larry’ego Page’a (Google). Giganci, którzy 20 lat temu przełamali tradycyjne modele biznesowe, ostatnio wytracili impet i nie próbują nawet przykuwać uwagi nowymi wynalazkami, bo ich imperia osiągnęły chyba granice swoich możliwości – i raczej będą się zwijać niż podbijać.

Mieliśmy też kilka spektakularnych przypadków, kiedy majątek po prostu znikał. Lawinowo taniejący bitcoin porwał za sobą niemałe grono inwestorów, miliardy wyłożonych przez nich realnych pieniędzy i spustoszył kariery takich menedżerów jak Sam Bankman-Fried. A jeszcze rok temu wyceniany na 16 mld dol. Kanye West w kilka tygodni pozbawił się miliarda dolarów potencjalnych wpływów z kontraktów reklamowych, lansując Hitlera i przymilając się amerykańskim prawicowym peryferiom. Ale to raczej margines globalnej beznadziei, jaka wpełzła na rynki.

Bo i dla tradycyjnego biznesu nie był to dobry rok: koszty działania, z cenami energii na czele, poszły w górę. Łańcuchy dostaw się rwą, podcinając biznesy, które teoretycznie powinny kwitnąć. Nad wszystkim unosi się cień nowej zimnej wojny, rosyjskiej agresji na Ukrainę i chińskich pogróżek wobec Tajwanu. A skoro trudno w tych warunkach pielęgnować jakieś nadzieje, to i oparte na nich wielomiliardowe bańki nie wytrzymują próby czasu. Czy właściwie: czasów.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację