Anna Cieślak-Wróblewska: Pułapki gonienia za inflacją

Na rynku mamy już sporo nietrafionych sposobów na walkę z drożyzną. Klauzule indeksacyjne poszerzają ten arsenał. Oby nie stały się modą i nie upowszechniły w każdej dziedzinie.

Publikacja: 04.08.2022 22:01

Anna Cieślak-Wróblewska: Pułapki gonienia za inflacją

Foto: Adobe Stock

Coraz więcej firm stara się „przemycić” do umów z klientami tzw. klauzule indeksacyjne, które pozwalałaby im podnosić ceny, gdy uznają to za stosowne. Z jednej strony trudno się dziwić tym firmom, skoro rosną praktycznie wszystkie koszty prowadzenia działalności. Szalejąca drożyzna na rynku energii dotyka obecnie przede wszystkim właśnie biznes. Podwyżki uderzają w firmy w znacznie większym stopniu niż w gospodarstwa domowe. Do tego biznes musi podnosić wynagrodzenia swoich pracowników i coraz więcej płacić za różnego rodzaju komponenty i produkty, szczególnie te sprowadzane z zagranicy. Koszty więc wciąż rosną, a przy umowach długookresowych nie da rady tak wprost przerzucić ich na klientów końcowych.

Z drugiej jednak strony wprowadzenie mechanizmów indeksacyjnych w relacjach biznes–konsument niesie pewne pułapki. W zasadzie takie klauzule pozwalają na bezrefleksyjne podnoszenie cenników w ucieczce przed rosnącą inflacją. To oczywiście bardzo wygodne, ale może zniechęcać do wysiłku w poszukiwaniu oszczędności i redukcji kosztów, a do tego przyczyniać się do utrwalenia inflacji na wysokim poziomie, a może nawet jej przyspieszenia.

Być może skala wprowadzenia klauzul indeksacyjnych nie jest duża, bo wydaje się, że większość przedsiębiorstw na bieżąco może pozwolić sobie na dowolne podnoszenie swoich cen i opłat. Widzimy to w sklepach, gdzie za koszyk tych samych towarów trzeba płacić coraz więcej niemal z dnia na dzień, albo gdy otrzymujemy rachunki za energię o kilkadziesiąt procent wyższe, a także gdy skokowo rosną raty kredytów.

Czytaj więcej

Firmy ratują się przed inflacją. Wprowadzają nowe klauzule w kontraktach

Niemniej warto zwrócić uwagę, że na rynku i tak mamy już sporo nietrafionych rozwiązań na walkę z drożyzną, to jest takich, które zamiast przyczyniać się do ograniczenia inflacji, jeszcze bardziej dolewają oliwy do ognia. Przede wszystkim chodzi o wszelkiego rodzaju programy wymyślane przez rząd. Teoretycznie mają one pomóc Polakom, czy to w zakupie opału na zimę, czy np. w obsłużeniu zadłużenia. Ale są one tak skonstruowane, że w rzeczywistości przede wszystkim podsycają skłonność konsumentów do wydatków, więc wzmacniają impuls inflacyjny.

Trzeba mieć tylko nadzieję, że biznesowe pomysły na poradzenie sobie z rosnącymi kosztami w postaci klauzul indeksacyjnych wprowadzanych na stałe do umów nie staną się modą i nie upowszechnią w każdej dziedzinie. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby np. takie mechanizmy obowiązywały w umowach między pracownikami a pracodawcami w odniesieniu do wynagrodzeń. Na początku transformacji związki zawodowe wynegocjowały takie rozwiązania w przedsiębiorstwach publicznych i uznały to za swój sukces. Ale wydłużyło to walkę z ogromną wówczas inflacją na wiele lat. Oby historia się nie powtórzyła.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację