Rz: Jesteśmy europejskim zagłębiem produkcyjnym części i komponentów do aut, wkrótce wzrośnie znaczenie Polski jako producenta silników. Czy tak silną pozycję możemy zdobyć także w produkcji przyczep i naczep?
Mariusz Golec: W tym segmencie europejski rynek układa się inaczej niż w przypadku samochodów ciężarowych. Produkcja naczep jest mocno skoncentrowana w Niemczech. Dwaj tamtejsi gracze, Schmitz i Krone, mają blisko 30-procentowy udział w całej europejskiej produkcji. Następny jest Wielton, potem jeszcze dwóch graczy i duża przerwa. Patrząc przez ten pryzmat okazuje się, że nie tyle Polska może stać się potentatem w branży, ile Wielton ma szansę stać się znaczącym graczem na rynku europejskim. Chcemy utrzymać w odpowiedniej proporcji zakład produkcyjny we Francji, a także wspierać się zakładami montażowymi we Włoszech i Rosji. Nasz obecny potencjał to 8 tys. przyczep i naczep rocznie, ale budujemy moce na 16 tys. sztuk.
Gdy w ub. roku Wielton dokonywał akwizycji we Francji i we Włoszech deklarował pan, że celem spółki jest trzecia pozycja na rynku europejskim. Jak teraz wygląda ta perspektywa?
Ważne jest nie tyle trzecie miejsce, ile skala produkcji. Choć ta pozycja nam się krystalizuje. Ale trzeba zaznaczyć, że o trzecie miejsce rywalizuje trzech producentów, będących bardzo blisko siebie zwłaszcza pod względem wartości produkcji. Prócz nas to Kogel i Schwarzmuller. Jeśli Wielton pod względem ilości produkcji jest na pewno numerem trzecim, to pod względem wartości trzecim lub czwartym
Jak przebiega integracja przejętych w ubiegłym roku aktywów?