Potrzebna jest ustawowa zmiana harmonogramu spłaty kredytów opartych o WIBOR. W warunkach dwucyfrowej inflacji odejdźmy od rat wyrażonych stałą kwotą złotych co miesiąc, zamiast tego skupmy się na części dochodu przeznaczanej na ratę.
Co ma określić ustawa? Wzrost raty kredytu, którą kredytobiorca ma obowiązek zapłacić, w 2022 roku nie powinien przekroczyć 11%. W kolejnych latach rata powinna rosnąć o wskaźnik inflacji. Szybsza spłata kredytu powinna być bezpłatnym prawem, ale nie obowiązkiem. Nie powinno się wymagać od kredytobiorców spłaty całości odsetek ani całości odsetek i części kapitału.
Jeśli Pani Ania i Pan Janek płacili ratę 1800 zł, to rok później przy 11% inflacji powinni płacić 2000 zł, ale nie ponad 3000 zł, jak wynika z dzisiejszej praktyki. Oczywiście mogą spłacić 5000 zł albo nawet cały kredyt, ale minimalnym obowiązkiem powinna być kwota rzędu 2000 zł. Ona z zapasem wystarczy do spłacenia kredytu.
Ale przecież to herezja
8 kwietnia przeprowadziłem ankietę: „Czy rodzina, którą stać dziś na ratę kredytu maksymalnie 2 tys. zł, jest w stanie w obecnych warunkach, bez zmiany struktury swoich wydatków, spłacić kredyt, dla którego same odsetki to 3 tys. zł?” W 80% otrzymałem odpowiedź NIE.
Kalkulacja dla przykładowego kredytu na 500 tys. zł przedstawia się tak: przy oprocentowaniu kredytu 8% odsetki roczne wyniosą 40 tys. zł, czyli 3333 zł miesięcznie. Kto spłaci 2000 zł miesięcznie (24 tysiące rocznie), zamiast spłacać dług będzie coraz bardziej zadłużony: po roku jego dług wzrośnie o wartość nie spłaconych odsetek, czyli w naszym przykładzie do 516 tys. zł.