Pisząc w połowie lutego artykuł pt. „Zimnowojenny amok”, zakładałem, że „Rosja nie zamierza zaatakować Ukrainy”, bo gdyby tak się stało, to „na tym akcie straciłaby na arenie światowej bardzo dużo, a on sam [prezydent Putin] władzę i estymę, jaką się wciąż w kraju cieszy” („Rzeczpospolita”, 16.02). Co do ataku – pomyliłem się. Nie ja jeden. Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson mówił, że gromadząc wojsko na granicy z Ukrainą, Putin „blefuje”, a jej pierwsza dama Ołena Zełenska napisała na Twitterze, iż napaść jest „niemożliwa”. Podobnie sądziło wiele innych osób. Tak, w kategoriach racjonalnych coś takiego nie mogło się stać. Ale się stało. To nie tylko tragedia dla Ukrainy, ale także cios w racjonalny świat. Mimo to – a może nawet dlatego – z wiary, że to jednak racjonalność będzie brać górę w świecie przyszłości, nie wolno rezygnować.