Konrad Raczkowski: Ekonomia wojny

Wysoka inflacja i realny kryzys żywnościowy na świecie – oto konsekwencje wojny Rosji z Ukrainą.

Publikacja: 05.04.2022 21:00

Uchodźcy z Ukrainy na dworcu Centralnym w Warszawie

Uchodźcy z Ukrainy na dworcu Centralnym w Warszawie

Foto: Bloomberg

Wbrew opiniom o bardzo szybkim zakończeniu wojny, scenariusz ten wydaje się mało prawdopodobny, bez względu na coraz bardziej dotkliwe sankcje nakładane na Rosję. W zasadzie pewna jest wysoka inflacja, dalsze napięcia geopolityczne i kryzys żywnościowy w Afryce, na Bliskim Wschodzie i częściowo w Azji.

W państwach biedniejszych przełoży się na rewolucje i światowe zmiany praw własności, a m.in. w Europie wpłynie na zmniejszenie udziału klasy średniej w społeczeństwach najbardziej rozwiniętych. Co gorsza, dywidenda pokoju, jaki znamy w Europie, już się skończyła, a polityka gospodarcza Unii Europejskiej będzie musiała wykonać zwrot w kierunku realnego, a nie pozornego budowania odporności i niezależności.

Globalizacja i wiek napięć globalnych

Na dużej światowej szachownicy budzi u niektórych decydentów przerażenie fakt, że w ostatnich 30 latach ludność świata powiększyła się o 50 proc., do blisko 8 mld w 2022 r. Europa przez setki lat pozostawała drugim w kolejności zaludnionym kontynentem, ale po 1950 r. zaczęło się to drastycznie zmieniać, na rzecz Azji oraz obu Ameryk.

Natomiast po kryzysie finansowym 2008 r. w gospodarkach poszczególnych państw światowych rozpoczął się nowy rozdział – silniejszy protekcjonizm, nowe napięcia, konflikty i wojny, które zapoczątkują kolejne zmiany globalne. Na świecie nieprzerwanie rośnie liczba konfliktów zbrojnych, ale niewiele z nich przekracza założoną liczbę 1000 ofiar, zatem nie kwalifikuje się do określenia mianem wojny.

Co oznacza starcie Rosji z Ukrainą

Atak Rosji na Ukrainę był dla wielu zaskoczeniem, chociaż zaskoczenie może dziwić, skoro wywiad amerykański przekazał swoim koalicjantom na kilka tygodni przed inwazją Rosji dokładne dane. Jednak ta wojna nie toczy się gdzieś daleko, a jej postrzeganie w Europie dobrze oddaje wypowiedź francuskiego dziennikarza Philippe’a Corbea: „Nie mówimy tu o Syryjczykach uciekających przed bombardowaniami syryjskiego reżimu wspieranego przez Putina, mówimy o Europejczykach wyjeżdżających, aby ratować swoje życie, w samochodach, które wyglądają jak nasze”.

Premier Bułgarii mówi, że nie jest to zwykła fala uchodźców, z jakimi mieliśmy do czynienia wcześniej, ale wykształceni ludzie, Europejczycy. Jednocześnie Al-Dżazira pod koniec lutego 2022 r. pisała o podwójnych standardach relacjonowania wojny Rosji na Ukrainie w porównaniu z innymi wojnami, które trwają na świecie, gdzie crowdsourcing czy internetowe darowizny na rzecz strony zaatakowanej są niezgodne z prawem.

Wreszcie wojna Rosja–Ukraina to niespotykane sankcje polityczne i gospodarcze, które z każdym tygodniem będą coraz bardziej uciążliwe dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw w Rosji. Podwyższenie przez rosyjski bank centralny głównej stopy procentowej do 20 proc. z pewnością stanowi zagrożenie dla spłacalności kredytów.

Zamrożenie przez państwa G7 rezerw walutowych Rosji pozbawia ją możliwości użycia lwiej części 630 mld dol. przygotowanych na finansową wojnę z Zachodem i obronę wartości własnej waluty. Trzeba zauważyć, że 21 proc. tych rezerw znajduje się w Rosji w postaci złota, a 13,8 proc. zostało zdeponowane w Chinach.

Podobne mechanizmy blokowania rozrachunków międzynarodowych były już w przeszłości stosowane m.in. w przypadku Iranu, Wenezueli czy Afganistanu, a mnogość przepisów, które władze USA mogą wykorzystać w celu zakazu prowadzenia obrotu gospodarczego – począwszy od pośredników finansowych, brokerów, powierników, dilerów walutowych, centralnych depozytariuszy i wreszcie banków korespondentów – w łatwy sposób wyłącza immunitet państwowy.

Chcąc uniknąć technicznego bankructwa, Rosja będzie musiała znaleźć alternatywne kanały zwiększonej sprzedaży ropy i gazu, np. do Chin oraz Indii, do czego usilnie dąży. Nowe rozrachunki będą w pełni prowadzone w rupii indyjskiej oraz juanie, co oznacza odchodzenie od dolara amerykańskiego i dalsze budowanie przez Chiny alternatywnego systemu rozrachunków finansowych.

Rosji nie grozi w najbliższym czasie embargo na eksport ropy czy gazu, a to oznacza, że napływ dewiz z eksportu węglowodorów będzie częściowym stabilizatorem kryzysowej polityki monetarnej i – szerzej – gospodarczej.

Niewypłacalność Rosji jest w tym momencie mało prawdopodobna, chociaż możliwa w kolejnych miesiącach, jeżeli rezerwy będą topniały. Duże zakupy przez inwestorów instrumentów ubezpieczeniowych w postaci swapów ryzyka kredytowego (CDS) świadczą, że w większości zabezpieczyli oni własne ryzyko niewywiązania się Rosji lub danej firmy rosyjskiej z zobowiązań.

Rynki bez większej paniki

Początek wojny Rosja–Ukraina przebiegał na światowych rynkach finansowych w sposób dość uporządkowany, pomimo częściowej wyprzedaży akcji czy spadku rentowności wybranych obligacji. Rynki nie prognozują szerszej wojny w Europie, która objęłaby inne państwa niż Ukraina, ale kryzysy finansowe i gospodarcze w poszczególnych państwach – owszem. Gwałtowne wyprzedaże pakietów akcji w Turcji, Egipcie, Ghanie czy Pakistanie świadczą o ucieczce kapitału do bezpieczniejszych, mniej ryzykownych przystani.

Niektóre państwa posiadające własną walutę, jak Polska, podjęły skutecznie działania powstrzymujące jej przecenę. Były interwencje na rynku walutowym, czyli sprzedaż za złote innych walut.

Z pewnością wojna ograniczy wzrost gospodarczy, szczególnie w Rosji (1,5–2,0 pkt proc. w 2022 r.). W UE, Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i w Polsce należy się spodziewać w 2023 i 2024 r. większych ubytków wzrostu gospodarczego niż w 2022 r. Stopień spowolnienia gospodarczego będzie wprost skorelowany z długością działań wojennych i stratami upraw roślin.

Wojna Rosji z Ukrainą już jest i pozostanie „transmiterem” inflacji na cały świat, przy czym jej poziomy w poszczególnych państwach będą inne. Inflacja rośnie błyskawicznie w Rosji (12,5 proc. w marcu), gdzie ponad 330 światowych firm zawiesiło działalność lub wycofało się całkowicie z tego kraju.

Wojenny mechanizm inflacyjny

Jednocześnie z doniesień strony ukraińskiej wynika, że znaczna część parku maszynowego rolnego i upraw rolnych w Ukrainie jest celowo niszczona przez wojska rosyjskie, co uniemożliwi zbiory i może spowodować kryzys żywnościowy w takich państwach, jak Egipt, Indonezja, Bangladesz, Pakistan, a nawet Turcja. Dziś nie zdajemy sobie sprawy, jak dramatyczne mogą być tego skutki w 2023 r.

Polska pod względem zaopatrzenia w żywność jest na razie bezpieczna, ale jeżeli polscy producenci zbóż, wyrobów mleczarskich czy branży mięsnej przekierują rodzimą produkcję w większej mierze na eksport, to również może powstać problem niedoborów krajowych i w efekcie wyższego wzrostu cen podstawowych produktów spożywczych. Nie oczekujemy też od producentów, że będą sprzedawać poniżej kosztów produkcji, bo byłoby to działaniem na szkodę własnej spółki.

Ukraina i Rosja są światowymi potentatami uprawy i sprzedaży pszenicy, kukurydzy i oleju słonecznikowego. Wprowadzenie w tych państwach zakazu eksportu i widmo braku planowanych wielkości zbiorów w tym i kolejnym roku już podniosło ceny na rynkach towarowych o kilkadziesiąt procent, a to dopiero początek.

Rosja jest ponadto jednym z głównym producentów nawozów potasowych, azotowych i fosforowych (13 proc. światowego rynku), których eksport został wstrzymany, co będzie miało silne negatywne konsekwencje dla Brazylii, Azji, ale również Polski.

Ponieważ rekordowo wysokie koszty energii elektrycznej i gazu są szczególnie odczuwalne przez firmy produkcyjne, a ich udział w przemyśle żywności przetworzonej wynosi 90 proc., należy spodziewać się w najbliższych miesiącach kolejnego przełożenia inflacji producenckiej na inflację konsumencką.

Jednocześnie inflacja mierzona przez statystyków będzie po części oderwana od znacznie wyższej inflacji postrzeganej przez konsumentów, która miesiąc do miesiąca będzie nadal rosła, w zależności od skali wymuszonej wojny Rosja–Ukraina, szoku gospodarczego i wymuszonego prawa, ograniczających zasobność portfeli oraz standard życia.

Prof. Konrad Raczkowski jest ekonomistą, pracuje w Centrum Gospodarki Światowej UKSW, w przeszłości był wiceministrem finansów

Wbrew opiniom o bardzo szybkim zakończeniu wojny, scenariusz ten wydaje się mało prawdopodobny, bez względu na coraz bardziej dotkliwe sankcje nakładane na Rosję. W zasadzie pewna jest wysoka inflacja, dalsze napięcia geopolityczne i kryzys żywnościowy w Afryce, na Bliskim Wschodzie i częściowo w Azji.

W państwach biedniejszych przełoży się na rewolucje i światowe zmiany praw własności, a m.in. w Europie wpłynie na zmniejszenie udziału klasy średniej w społeczeństwach najbardziej rozwiniętych. Co gorsza, dywidenda pokoju, jaki znamy w Europie, już się skończyła, a polityka gospodarcza Unii Europejskiej będzie musiała wykonać zwrot w kierunku realnego, a nie pozornego budowania odporności i niezależności.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację