Drogi brak kultury jazdy

Za to, co polscy kierowcy wyprawiają za granicą, płacimy z naszych składek na obowiązkowe ubezpieczenie OC – mówi prezes Polskiego Biura Ubezpieczycieli Komunikacyjnych Mariusz Wichtowski.

Publikacja: 16.08.2017 19:13

Drogi brak kultury jazdy

Foto: materiały prasowe

Polskie Biuro Ubezpieczycieli Komunikacyjnych w ramach systemu Zielonej Karty odpowiada za wypłatę świadczeń z ubezpieczenia komunikacyjnego OC, w przypadkach gdy jeden z uczestników zdarzenia jest z innego kraju. Jaka jest skala takich zdarzeń na obszarze całego systemu?

W Systemie Zielonej Karty przepływa rocznie około 2 mld euro. To są środki związane ze świadczeniami odszkodowawczymi wynikającymi z wypadków transgranicznych, tj. gdy minimum jeden z uczestników wypadku pochodzi z inne kraju niż pozostali. Nie uwzględniamy tutaj zdarzeń poza granicami kraju, w których uczestniczyły dwie osoby lub więcej, pochodzące z tego samego kraju. Te 2 mld euro to fizycznie wypłacone świadczenia bez uwzględniania rezerw.

Które państwa należą do Systemu Zielonej Karty?

System Zielonej Karty jest największą światową organizacją ubezpieczeniową i należy przy tym podkreślić, iż nie jest organizacją międzypaństwową. Jest to organizacja autonomiczna, skupiająca rynki ubezpieczeniowe. Działa bezpośrednio pod egidą ONZ. Zrzesza obecnie 48 członków: ze wszystkich krajów Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz pozostałych państw europejskich oprócz Kosowa, a także Maroko, Tunezję, Izrael, Iran i Azerbejdżan. O członkostwo ubiegają się obecnie Armenia i Gruzja. Jednakże tamtejsze rządy muszą spełnić określone warunki prawne, jak np. wprowadzenie obowiązkowego komunikacyjnego ubezpieczenia OC oraz przystąpienie do obu konwencji wiedeńskich, związanych z ruchem drogowym i znakami drogowymi.

Ponadto nie każdy rynek ubezpieczeniowy ma wystarczające możliwości finansowe, gdyż zobowiązania wynikające z wypadków międzynarodowych są kolosalne, a do odszkodowań dochodzą jeszcze wysokie gwarancje finansowe. Wejściem do systemu wstępnie jest również zainteresowany Kazachstan i ma on otwartą furtkę do podjęcia negocjacji w tym zakresie.

Jak w takim razie załatwiane są szkody, poniesione przez Polaków w krajach spoza systemu?

Według limitów obowiązujących w tych krajach, o ile są to państwa, gdzie ubezpieczenie OC jest obowiązkowe. Odszkodowania można dochodzić też bezpośrednio od sprawcy, ale często jest ono nie do wyegzekwowania. Nie ma też instytucji, które mogłyby pomóc poszkodowanym w dochodzeniu roszczeń. Jasno zatem widać, jakie korzyści dla podróżujących i poszkodowanych wynikają z przynależności do Systemu Zielonej Karty.

Czy w razie wypadku w krajach należących do Systemu Zielonej Karty po wypadku z winny innego kierowcy, Polak otrzyma odszkodowanie pokrywające całą szkodę?

Nie zawsze. Wiemy o naszych rodakach niezadowolonych z odszkodowań wypłacanych w krajach, gdzie są niskie sumy gwarancyjne np. w Rosji jest to 10 tys. euro, a na Ukrainie 14 tys. euro.

Czyli nie ma szansy na zrekompensowanie szkody osobowej?

Nie tylko osobowej, rzeczowej często też nie. Niskie limity nie wystarczą na naprawę drogiego auta. Koszty remontu wielu samochodów przekraczają ich wysokość. Namawiamy inne rynki do podnoszenia minimalnych sum gwarancyjnych, ale za podniesieniem limitów idą wyższe składki, a w wielu państwach, w których to rząd decyduje o wysokości taryf, jest to decyzja polityczna.

To lepiej nie jeździć tam samochodem? A jeśli już jeździmy, to powinniśmy ubezpieczać koszty leczenia oraz kupić ubezpieczenie AC z szerokim zakresem ochrony?

A także ubezpieczenie NNW, które zapewni świadczenie w razie uszczerbku na zdrowiu. Do Rosji, gdzie problemem są niskie sumy gwarancyjne, jeżdżą głównie samochody transportowe, więc dla firm wysyłających tam TIR-y podstawą jest dobre ubezpieczenie autocasco oraz zabezpieczenie kierowców.

Coraz większym problemem są szkody wyrządzane za granicą przez Polskich kierowców.

Liczba tych zdarzeń rośnie dynamicznie. W 2004 r., gdy przystąpiliśmy do UE, mieliśmy ich niecałe 25 tys. W 2014 r. liczba ta wzrosła do 44 tys., w 2015 r. - do 52 tys., a teraz - do 62,3 tys. Skala problemu przekłada się na zwiększające się obciążenie finansowe polskiego rynku ubezpieczeniowego, które w 2016 r. przekroczyło kwotę 1 miliarda złotych.

To co jest przyczyną?

Kultura jazdy, a właściwie jej brak. Trudno inaczej nazwać sytuację, gdy ktoś wjeżdża na czerwonym świetle, wyprzedza na trzeciego albo wymusza pierwszeństwo. Przez lata krążyła obiegowa opinia, że na Zachodzie nie lubi się Polaków i policja jest stronnicza. Ludzie naiwnie wierzą, że za granicą mogą naruszać przepisy drogowe bez konsekwencji. Wydaje im się, że mogą tak jeździć, jak w Polsce, albo nawet gorzej, gdyż zakładają, że nie poniosą konsekwencji. Nie zdają sobie sprawy z możliwości ścigania za granicą. Co ciekawe, kierowcy wskazani jako sprawcy wypadków niezwykle rzadko kwestionują swoją odpowiedzialność za spowodowanie zdarzenia.

A w drugą stronę? Gdy kierowca z takiego państwa spowoduje wypadek w Polsce?

Kluczowe jest sprawdzenie podstawowych danych drugiego uczestnika wypadku. Znaczenie ma między innymi gdzie zarejestrowany jest samochód i jaki ma certyfikat ubezpieczeniowy. Kierowca pojazdu zaopatrzonego w zagraniczne tablice rejestracyjne powinien mieć przy sobie polisę OC, wystawioną przez zakład ubezpieczeń właściwy dla miejsca rejestracji pojazdu (o ile jest z EOG, Andory, Szwajcarii lub Serbii) albo Zieloną Kartę. Jeśli nie żadnego z tych dokumentów, musi kupić ubezpieczenie graniczne. Z wyjątkiem zdarzeń z ofiarami w ludziach lub poważnymi szkodami materialnymi, nie ma potrzeby wzywania Policji. Warto natomiast zrobić zdjęcia pojazdów uczestniczących w kolizji ze szczególnym uwzględnieniem uszkodzeń i tablic rejestracyjnych.

Czy liczba wypadków spowodowanych przez kierowców z zagranicy też rośnie?

Przez długi czas liczba ta była stała i wynosiła około 12 tys. zdarzeń rocznie. Ostatnio nastąpił wzrost o 2 tys. Najwięcej szkód tradycyjnie wyrządzają kierowcy z Niemiec, tu też bardzo wzrosła liczba szkód. Jest to logiczne, ponieważ oba kraje łączą intensywne kontakty gospodarcze i turystyczne, rośnie też ruch osobowy. Następnym partnerem jest Litwa. Tu nastąpił stuprocentowy wzrost. Jesteśmy dla Litwy koniecznym terytorium tranzytowym i w większości przypadków w zdarzeniach uczestniczą samochody ciężarowe.

Czy można spodziewać się wzrostu po wprowadzeniu ruchu bezwizowego?

Można, bo ruch pomiędzy Polską a Ukrainą wzrośnie. Już w tej chwili obserwujemy stopniowy wzrost szkód powodowanych w Polsce przez kierujących pojazdami z Ukrainy.

Na ile szkody spowodowane przez Polaków za granicą wpływają na ceny polis OC?

Jeśli pięć lat temu wartość wypłaconych szkód z tytułu wypadków spowodowanych przez Polaków za granicą wynosiła około 600 mln zł, to w tej chwili jest to około l miliard zł. Bez wątpienia ma to przełożenie na koszty, które ponoszą ubezpieczyciele. To co wyprawiamy za granicą, ma swoje konsekwencje i pokrywane jest z tych samych składek, które płacimy w ramach obowiązkowego ubezpieczenia OC, obejmującego zakresem cały obszar EOG oraz Andorę, Szwajcarię i Serbię, zaś przy wyjeździe do pozostałych krajów - Zieloną Kartę, która przeważnie wydawana jest za darmo.

Czy to może wpłynąć na podwyżki cen OC?

Przez wiele lat utrzymywaliśmy składki na zbyt niskim poziomie, ceny były dumpingowe. Musiała nastąpić reakcja rynku. Działania ubezpieczycieli powinny były mieć miejsce wcześniej i zostać rozłożone w czasie. Na pocieszenie mogę powiedzieć, że nie jesteśmy odosobnieni. Podobne problemy występ