Czy mamy do czynienia z rzeczywistym osiągnięciem? Nie mam co do tego wątpliwości i muszę pogratulować rządowi i osobiście ministrowi finansów (którym w 2017 r. był obecny premier). Zwłaszcza że ograniczenie deficytu finansów publicznych, choć bardzo zalecane przez większość ekonomistów i instytucje międzynarodowe, nie znajdowało się wysoko na liście priorytetów działania rządu – priorytetem była realizacja obietnic wyborczych i wzrost wydatków socjalnych. Jeszcze nie tak dawno obecny premier sugerował publicznie, że nie zmartwiłby się, gdyby skutkiem realizacji tej polityki deficyt nawet wzrósł. No i proszę, zamiast wzrostu mamy spadek. Niewykluczone, że mamy w Polsce specyficzny sposób funkcjonowania polityki gospodarczej, w której deficyt rośnie, kiedy rząd chce go ograniczyć, a w cudowny sposób spada wtedy, kiedy rządowi akurat na tym wcale nie zależy (podobnie spadł podczas pierwszych rządów PiS, mimo składanych wówczas jasnych deklaracji, że rząd nie ma takich planów).