Niebezpieczne związki

Pisanie pamiętników to zbyt mało dla polityków, którzy zajmowali wysokie stanowiska. Jeśli więc nie decydują się pozostać w swoich partiach jako szeregowi członkowie, zabierają się za zarabianie prawdziwych pieniędzy

Publikacja: 13.03.2010 14:00

Tony Blair namawia do inwestowania w Sierra Leone. Jego wykład kosztuje średnio 6 tys. funtów za min

Tony Blair namawia do inwestowania w Sierra Leone. Jego wykład kosztuje średnio 6 tys. funtów za minutę

Foto: AP

Jednym z najbogatszych polityków, który przeszedł do biznesu, jest były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair pracujący między innymi dla największego amerykańskiego banku inwestycyjnego JP Morgan, rządu Kuwejtu, francuskiego producenta artykułów LVMH. A może tak się wydaje, bo jego zarobki są jawne.

Finanse Tony’ego Blaira, który nadal jest bardzo pożądanym uczestnikiem Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, brytyjska prasa podsumowuje tak: 5 mln funtów zaliczki za napisanie pamiętników plus 2 mln funtów za doradztwo od JP Morgan, 1,2 mln funtów rocznie za wygłoszone wykłady (średnio ok. 6 tys. funtów za minutę), 117 tys. funtów pensji wypłacanej b. premierom oraz 2 mln funtów za inne usługi doradcze, w tym 500 tys. z Zurich Financial Services i należącej do Zjednoczonych Emiratów Arabskich firmy Mubadala, która zajmuje się inwestycjami na rynku ropy i gazu, między innymi w Iraku, Libii, Bahrajnie i Kazachstanie.

Prezes Zurich Financial Services James Schiro tak tłumaczy zatrudnienie Blaira: – Porozmawialiśmy ze sobą trochę i przedyskutowaliśmy problemy podnoszone w naszym raporcie dotyczącym globalnego ryzyka. Blair był zafascynowany wieloma sprawami, o których w firmie rozmawialiśmy. Potem dyskusja sprowadziła się do tego, w jaki sposób mógłby je nagłośnić.

– Tylko Brytyjczycy nie doceniają, ile jestem wart – zżymał się b. premier pod koniec ubiegłego roku. Rzeczywiście, jego zarobki wściekają parlamentarzystów z Partii Pracy. Co w ogóle

Blair może wiedzieć o bankowości? – grzmi opozycja.

[srodtytul]Tony na walizkach[/srodtytul]

Niezależnie od opozycyjnej krytyki na postpolitycznej karierze Blaira pojawiła się jednak rysa. Okazało się, że JP Morgan, inwestując pieniądze w dość ryzykowne instrumenty, wykorzystywał nie tylko własny kapitał, ale i wkłady powierzone mu przez klientów. W Wielkiej Brytanii ukarano już za to wiele małych firm.

Czy brytyjski nadzór finansowy uzna ten przypadek za naganny? Bardzo prawdopodobne. Czy Blair o tym wiedział? Wątpliwe. Rola nawet opłacanego hojnie doradcy takiej wiedzy raczej nie daje. Mimo wszystko, właśnie ze względu na koneksje byłego premiera, warto śledzić, jak szybko JP Morgan wywikła się z kłopotów. Bank wynajął KPMG, jednego z najlepszych światowych audytorów, do wyjaśnienia sprawy. I odmawia jakichkolwiek komentarzy.

Przyjaźń z prezesem francuskiej firmy produkującej dobra luksusowe LVMH Bernardem Arnaultem pomogła Blairowi pogodzić się z porażką w staraniu o zdobycie najwyższego stanowiska w Unii Europejskiej. Akcesoria skórzane Louis Vuitton (słynne reklamy z Michaiłem Gorbaczowem i Catherine Deneuve siedzącymi na walizkach Vuittona) stały się jednym z pierwszych produktów Starego Świata, które znalazły się na rynku chińskim. Chociaż ani sam Blair, ani jego żona Cherie nie byli za jego kadencji kojarzeni z luksusem, to jednak LVMH uznał, że wpływy ekspremiera na rynkach wschodzących mogą się okazać bardzo przydatne. Zwłaszcza w takich krajach, jak Indie, gdzie nadal jest on jednym z najbardziej popularnych zachodnich polityków. Ba, wielu ludzi uważa, że nadal jest on brytyjskim premierem. Indyjski rynek produktów luksusowych jest wart dzisiaj 15 mld dolarów. To mało i dlatego potencjał wzrostu jest ogromny.

[srodtytul]Ropny Dick[/srodtytul]

Tak jak Tony Blair, tak i Amerykanie zapewniali, że w wojnie z Saddamem Husajnem nie chodziło o ropę. Tę tezę, w którą miał uwierzyć ówczesny prezydent RP, bardzo trudno jest dzisiaj udowodnić. Tuż przed wejściem koalicyjnych wojsk do Iraku wiceprezydent Dick Cheney oraz byli sekretarze stanu George Schultz (kierował wówczas firmą budowlaną Bechtel, która szybko uzyskała kontakty w Iraku) oraz Henry Kissinger przekonywali prezydenta Busha, że amerykańskie koncerny naftowe będą miały kłopoty z ekspansją tak długo, jak długo Saddam Hussajn będzie bronił światu dostępu do irackich złóż ropy.

Ostatecznie, po usunięciu irackiego dyktatora, wielkie kontrakty za usługi świadczone koncernom naftowym dostała firma Halliburton, której prezesem w latach 1996 – 1998 i potem jeszcze przez kilka miesięcy w roku 2000 był właśnie Dick Cheney. Dodatkowo Halliburton korzystał w swojej irackiej działalności z finansowego wsparcia rządowej agendy inwestycyjnej OPIC. Były wiceprezydent zarzekał się, że jest to wyjątkowy zbieg okoliczności.

Jeszcze za czasów wiceprezydentury Cheneya okazało się, że Halliburton płacił łapówki rządowi Nigerii, dzięki temu uniknął płacenia podatków w tym kraju. A kiedy Cheney w telewizji NBC zapewniał, że nie miał nic wspólnego z działalnością Halliburtona, „New York Times” udowadniał, że wszystkie posunięcia koncernu w Iraku były koordynowane z biurem wiceprezydenta.

W chwili, gdy Orlen tracił jakiekolwiek nadzieje, że udział Polski w antysaddamowskiej koalicji umożliwi mu dostęp do złóż ropy, amerykańska prasa ujawniała, że Cheney był ubezpieczony przez Halliburtona od konsekwencji ujawnienia jego współpracy z tą firmą. W sumie został osądzony bardzo łagodnie. Mówi się nadal jedynie o konflikcie interesów, jaki wystąpił z powodu wsparcia dla Halliburtona. „New York Times” jednak jest zdania, że kwoty, jakie były wiceprezydent na tym konflikcie interesów zarobił, idą w miliardy dolarów.

Najgłośniejszy transfer z wysokiego stanowiska politycznego do biznesu to nominacja byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schrödera na przewodniczącego rady nadzorczej kluczowego projektu rosyjskiego Gazpromu – budowy gazociągu północnego. Schröder, który prywatnie przyjaźnił się z ówczesnym prezydentem Rosji Władimirem Putinem, podpisał we wrześniu 2005 roku umowę na budowę gazociągu na nieco ponad tydzień przed wyborami parlamentarnymi , co więcej, zdołał jeszcze poręczyć miliardowy kredyt dla Gazpromu.

Wybory przegrał, ale niespełna miesiąc później już szefował radzie nadzorczej spółki zajmującej się budową gazociągu. W tej spółce – North European Gas Pipeline – udziały większościowe (51 proc.) ma rosyjski Gazprom, resztę podzieliły między siebie niemieckie koncerny E.ON i BASF. Wynagrodzenie Schrödera w projekcie, który dopiero kilka tygodni temu uzyskał wszystkie niezbędne zezwolenia, wynosi 250 tys. euro.

W porównaniu z Blairem, Cheneyem i Schröderem bardzo blado wygląda porządowa kariera byłego premiera Hiszpanii Jose Maria i Aznara. Jego Partia Ludowa przegrała wybory w 2004 r., a on dopiero w 2007 r. wszedł do zarządu brytyjskiego funduszu inwestycyjnego wysokiego ryzyka Centaurus Capital. Jego wiedza okazała się tam jednak nieprzydatna i odszedł rok później. Dwa lata temu wszedł natomiast do zarządu News Corporation Ruperta Murdocha, jest także członkiem Globalnej Fundacji Liderów zajmującej się promowaniem uczciwego zarządzania w światowych firmach.

Najmniej wiadomo o biznesowych powiązaniach byłego premiera Holandii Wima Koka. Polityk, który podczas swoich dwóch kadencji miał niewątpliwe sukcesy w prywatyzacji holenderskich firm, znalazł się w zarządach i radach nadzorczych, między innymi ING Group, Royal Dutch Shell, TNT i KLM. Przy tym w ING szefował komitetowi audytowemu, gdzie naprawdę trzeba się było wykazać bardzo wysokimi kwalifikacjami.

[srodtytul]Staszek się sprawdził[/srodtytul]

W Polsce, poza Kazimierzem Marcinkiewiczem, który nadal jest doradcą w amerykańskim banku inwestycyjnym Goldman Sachs, najsłynniejszy przypadek politycznego transferu do firmy to przypadek „Staszka, który chciał się sprawdzić w biznesie”. Tak w 2001 roku ówczesny minister skarbu Wiesław Kaczmarek mówił o Stanisławie Dobrzańskim, który odszedł z Ministerstwa Obrony i został prezesem Polskich Sieci Elektroenergetycznych.

Dobrzańskiemu wytykano wówczas, że poza epizodem we Wschodnim Banku Cukrownictwa nie posiada żadnego gospodarczego doświadczenia. Nie miało to znaczenia. Liczyło się natomiast członkostwo Dobrzańskiego w Polskim Stronnictwie Ludowym. Jego transfer znacznie ułatwił negocjacje dotaczące stworzenia koalicji SLD

– PSL. Dobrzański nieoczekiwanie rzeczywiście w biznesie się sprawdził. Za jego kadencji spółka wyszła z długów, wreszcie rok 2005 zakończyła rekordowym zyskiem 1,1 mld złotych.

Dobrzański sam ustąpił ze stanowiska w czerwcu 2006 r. Kto wie, czy miał rację, obawiając się, że zostanie zwolniony przez nowego przewodniczącego rady nadzorczej PSE Jacka Sochę, człowieka z niepodważalnym doświadczeniem w zarządzaniu gospodarką.

Nie tylko politycy próbują swoich sił w biznesie. Ruch jest także w drugą stronę. Biznesmenem był i chyba nadal jest premier Włoch Silvio Berlusconi, a w Polsce firmy mieli Grzegorz Schetyna, Janusz Palikot, Andrzej Celiński, od biznesu do polityki i z powrotem przechodzi b. premier Jan Krzysztof Bielecki.

Wiadomo również, że ambicje polityczne ma najbardziej znany Fin Jorma Ollila, człowiek, który stworzył potęgę telekomunikacyjnego giganta – Nokii. Powszechnie sądzono, że wystartuje w wyborach prezydenckich pięć lat temu, kiedy odszedł z Nokii. Trafił jednak do Royal Dutch Shell, gdzie jest przewodniczącym rady nadzorczej. Teraz ma 59 lat i zapewne po raz kolejny się zastanawia, czy przejść do polityki.

Jednym z najbogatszych polityków, który przeszedł do biznesu, jest były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair pracujący między innymi dla największego amerykańskiego banku inwestycyjnego JP Morgan, rządu Kuwejtu, francuskiego producenta artykułów LVMH. A może tak się wydaje, bo jego zarobki są jawne.

Finanse Tony’ego Blaira, który nadal jest bardzo pożądanym uczestnikiem Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, brytyjska prasa podsumowuje tak: 5 mln funtów zaliczki za napisanie pamiętników plus 2 mln funtów za doradztwo od JP Morgan, 1,2 mln funtów rocznie za wygłoszone wykłady (średnio ok. 6 tys. funtów za minutę), 117 tys. funtów pensji wypłacanej b. premierom oraz 2 mln funtów za inne usługi doradcze, w tym 500 tys. z Zurich Financial Services i należącej do Zjednoczonych Emiratów Arabskich firmy Mubadala, która zajmuje się inwestycjami na rynku ropy i gazu, między innymi w Iraku, Libii, Bahrajnie i Kazachstanie.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację