W 2008 r. na czoło wyścigu wysunęła się Bułgaria, która wprowadziła podatek liniowy (PIT i CIT) na poziomie 10 proc., najniższym w całej Unii. Taka skala obniżki podatków wydaje się radykalna (wcześniej CIT 15 proc., PIT 20 – 24 proc.). Rząd bułgarski szacuje jednak, że w jej wyniku nastąpi kilkunastoprocentowy wzrost dochodów budżetowych. Założenie to ma swoją podstawę w bardzo rozwiniętej szarej strefie w Bułgarii. System liniowy powinien ograniczyć jej zakres i zwiększyć skłonność do płacenia podatków w społeczeństwie.

Pozostałe kraje również obniżają podatki. Czechy zdecydowały się zastąpić progresywny podatek dochodowy od osób fizycznych (najwyższa stawka 32 proc.) jednolitą stawką PIT 15 proc., która do 2009 roku zostanie zmniejszona do 12,5 procent. Czeski rząd stopniowo obniża także podatek CIT z 24 proc. w 2007 r. przez 21 proc. w 2008 r. do planowanych 19 proc. w 2010 r. Czeska formuła reformy fiskalnej oznacza jednak, że najmniej zarabiający pracownicy płacić będą wyższe podatki, wcześniej bowiem najniższa stawka wynosiła 12 proc. (plus więcej ulg). W tyle nie pozostaje Słowacja. Podatek liniowy wprowadzony w tym kraju w 2004 r. przyniósł gospodarce ogromny sukces. Od 2008 r. został dodatkowo obniżony z 19 do 16 procent (PIT i CIT). Warto przypomnieć, że płaski system podatkowy obowiązuje także w Rosji, na Ukrainie, w Serbii, Gruzji, Estonii i na Litwie. Dwa ostatnie kraje obniżyły w tym roku jego stawki: w Estonii z 22 na 21 proc., na Litwie z 27 na 24 proc.

Jak na tym tle wypada Polska? 19-procentowa stawka CIT wydaje się coraz mniej konkurencyjna. Rząd nie planuje jednak na razie jej obniżenia. W zamian za to przygotowywany jest ruch po stronie podatków osobistych. W 2009 r. wprowadzone mają zostać dwie stawki PIT 18 i 32 proc., co oznacza łagodne ich obniżenie i spłaszczenie. Nie jest to żadna rewolucja podatkowa, choć sam kierunek zmian – niewątpliwie pozytywny.

W dzisiejszych warunkach lepszym rozwiązaniem byłaby jednak obniżka CIT (zapowiadał ją ostatnio prof. Stanisław Gomułka, wiceminister finansów). To ona bowiem w większym stopniu decyduje o napływie BIZ, a przy szybko rosnących płacach i aprecjacji złotego pomogłaby przedsiębiorcom utrzymać konkurencyjność. Obniżka CIT działałaby ponadto dezinflacyjnie, w przypadku obniżki PIT – efekt będzie odwrotny. Należy się nad tym zastanowić, bo i bez tego inflacja pozostanie w najbliższym czasie wysoka.