Rozumiem ludzi, którzy stracili pieniądze, i jest mi z tego powodu przykro. Pomimo sprzedaży części akcji wciąż mam ponad 60 procent tej spółki, więc sam jestem zainteresowany jak najwyższym kursem.
Zdecydował pan o skupowaniu akcji LC Corp i można to odebrać jako zabieg marketingowy przed planowanym debiutem Getin International. Chce pan odbudować zaufanie wśród inwestorów?
Zadeklarowałem, że będę skupował akcje, bo wierzę w powodzenie LC Corp. Nie ma to jednak nic wspólnego z wejściem na giełdę Getin International, którego całą emisję akcji zamierzam gwarantować.
Czy poza rynkiem finansowym czy deweloperskim jakieś inne branże pana interesują?
Nie, żadne.
Jakie widzi pan największe zagrożenia dla prowadzenia biznesu?
W tym roku będzie trudniej niż w ostatnich latach. Chociaż z drugiej strony polska gospodarka ma się dobrze, więc nie widzę powodu, byśmy nie rozwijali się razem z nią. Największym problemem, z którym musi zmierzyć się sektor bankowy i deweloperski, jest zapewnienie płynności finansowej. W naszym przypadku nie ma takich obaw. LC Corp ma zagwarantowane finansowanie na swoje projekty. A Getin Holding odnosi spektakularne sukcesy w pozyskiwaniu lokat. Nie jesteśmy więc aż tak zależni od europejskiego czy światowego rynku finansowego. Za dwa tygodnie spłacamy pierwszą transzę euroobligacji. We wrześniu czeka nas kolejna spłata, z którą nie będziemy mieć problemu.
Jaki ostatnio rekord pobił pan w nurkowaniu?
Żadnego.
Już pan nie nurkuje?
Nurkuję sporo. Ostatnio na Antarktydzie czy na zatopionej podczas wybuchów nuklearnych flocie na atolu Bikini. To jedne z pierwszych nurkowań cywilnych na świecie, które nie miały nic wspólnego z rekordami. Były bardzo trudne pod względem logistycznym, ale nie w kontekście ryzyka czy narażania życia.
Czy pana hobby to nie jest zbyt duże ryzyko, na jakie wystawiani są inwestorzy?
Dziś już na pewno nie. Czas największych wyzwań, w sensie podejmowania rzeczywistego ryzyka, minął. I nie mam w planach bicia kolejnego rekordu.
Co uznaje pan za największe osiągnięcie zawodowe?
Mam nadzieje, ze ono wciąż przede mną. Z większości rzeczy, które zrobiłem w życiu zawodowym, jestem zadowolony. I nie kryję satysfakcji. Ale jest też parę, które można było zrobić lepiej. Nie podejmuję się jednak oceniania czegokolwiek.
A co można było zrobić lepiej?
Nie odpowiem na to pytanie.
Czy można było ustalić niższą cenę za akcję LC Corp?
Czy można było lepiej tę firmę prowadzić? Być może. Czy dziś zrobiłbym coś inaczej? Trudno powiedzieć. Wiem, że spółka znakomicie się rozwija. A jeśli pyta pani o emisję akcji – pewnie można było ją przeprowadzić rok wcześniej na tych samych warunkach, po tej samej cenie. Inwestorzy zarobiliby 100 proc., po czym akcje i tak spadłyby do obecnego poziomu. Można było też ustalić niższą cenę, ale takiej bessy na giełdzie nikt się nie spodziewał. A ogromny popyt na akcje LC Corp ze strony inwestorów instytucjonalnych potwierdzał zasadność decyzji co do poziomu ceny.
Gdyby miał pan szansę zrobić coś od początku, to co by to było?
Myślę, że trochę wcześniej zainteresowałbym się bankowością. Trzeba było to zrobić pod koniec lat 90. A teraz bardzo trudno nam gonić liderów, bo wystartowaliśmy prawie 15 lat później. Mamy jednak poczucie, że wiedzą czy umiejętnościami w niczym nie ustępujemy zachodnim bankom działającym w Polsce. Wcześniej powinna też rozpocząć działalność firma deweloperska, bo znów musimy gonić konkurencję. Ale tu idzie nam łatwiej.
Mieliśmy firmę windykacyjną, którą sprzedaliśmy, bo nie był to udany projekt. Podobnie z firmą RB Expert, którą zamknęliśmy. Gdybym miał zrobić coś od początku... Chyba jeszcze raz przemyślałbym proporcje między pracą zawodową a życiem osobistym.
Stworzył pan największą firmę prywatną w Polsce. Co przesądziło o pana sukcesie w biznesie?
Może wszyscy inni, którzy też mieli taką możliwość, po prostu wcześniej sprzedali firmy.