Jego życiorys jest wyjątkowy – urodził się w 1942 r. w Wielkiej Brytanii, ale w młodym wieku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. W US Army walczył w latach 1965 – 1967 w Wietnamie, za co został nawet odznaczony. W 1985 r. przyjął amerykańskie obywatelstwo. Wielka Brytania o nim jednak nie zapomniała i w 1999 r. otrzymał tytuł szlachecki.

Przez 30 lat pracował w mediach jako dziennikarz i producent – jego programy zdobyły 31 prestiżowych nagród Emmy. Indywidualnie jako autor lub producent zdobył ich aż dziewięć. Dlatego szybko awansował i w latach 1988 – 1995 został prezesem amerykańskiej stacji CBS. Za jego kadencji udało się zwiększyć udziały rynkowe i po raz pierwszy zakończyć sezon z najwyższą oglądalnością. Za największy sukces Stringera w CBS uważa się ściągnięcie do stacji popularnego programu Davida Lettermana.

Gdy odszedł z telewizji, szefował największym firmom telekomunikacyjnymi w USA. Ale już w 1997 przeszedł do Sony, gdzie pokierował amerykańską częścią koncernu zajmującą się głównie działalnością medialną. Tutaj pozycja firmy była i jest mocna. Sony Pictures to jeden z liderów branży filmowej, stoi za takimi produkcjami jak „Kod da Vinci” czy „Spider-Man”. Tymczasem w tarapatach znalazła się część produktowa koncernu. Przychody centrali spadały, podczas gdy tacy rywale jak Samsung i Panasonic rośli w siłę. Świetnie sprzedająca się konsola Play Station zyskała konkurenta w postaci XBox Microsoftu. Z kolei rynek odtwarzaczy MP3 zawojował iPod. Dotąd Sony na rynku przenośnych odtwarzaczy muzycznych nie miało sobie równych – wymyśliło Walkmana, Discmana. – Nie ma wątpliwości, że Steve Jobs był mądrzejszy od nas – stwierdził Stringer w wywiadzie dla CBS. Podobnie wygląda sprzedaż telewizorów i innego sprzętu elektronicznego, z którym zwłaszcza cenowo rywalizują producenci w Chinach i Korei.

Prezesem całego koncernu został w czerwcu 2005 r. Dla Japończyków była to trudna decyzja. Stringer nie tylko jest pierwszym człowiek z Zachodu, który pokierował koncernem, ale nawet nie mówi po japońsku, co zresztą od razu mu wytknięto. Ale sytuacja firmy była zła. – Zastanawiałem się nad propozycją przez tydzień. Wiedziałem, że skoro ją dostałem, są finansowe problemy – mówił w wywiadach. Od razu zapowiedział obcięcie 10 tys. etatów i zamknięcie 11 z 65 fabryk Sony. Było to trudne do przeforsowania, bowiem w Japonii ciągle silna jest tradycja pracy w jednej firmie przez całe życie. Mimo to miesiąc temu ogłosił kolejny plan zwolnień, tym razem 16 tys. osób.

Na razie te zabiegi nie zdały się na wiele. W roku finansowym kończącym się w marcu strata spółki ma wynieść 2,9 mld dolarów.