Budujemy „mały Londyn”

O piraniach, inwestorze strategicznym i przejęciu giełdy w Wiedniu z Ludwikiem Sobolewskim, prezesem Giełdy Papierów Wartościowych, rozmawiają Kuba Kurasz i Cezary Szymanek (Radio PiN)

Publikacja: 23.01.2009 01:44

Ludwiki Sobolewski, prezes Giełdy Papierów Wartościowych

Ludwiki Sobolewski, prezes Giełdy Papierów Wartościowych

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

[b]Rz: Sprawdźmy dłonie na początek. Palec serdeczny jest u pana dłuższy od wskazującego? [/b]

[b]Ludwik Sobolewski:[/b] Tak.

[b]Naukowcy z Cambridge po analizie dłoni mężczyzn pracujących w City twierdzą, że taka zależność występuje u tych, którzy częściej odnoszą sukcesy na giełdzie. Ma pan dobrą rękę do giełdy?[/b]

Myślę, że tak. Udało mi się przejąć giełdę po poprzedniku, który stworzył pewną legendę. To nie było łatwe, by po Wiesławie Rozłuckim stać się szefem tej spółki.

[b]Czuł pan jego oddech na plecach?[/b]

W tym, by nie czuć, pomogła mi trochę moja bezczelna pewność siebie. Na giełdzie był zespół przyzwyczajony do określonego sposobu działania. I to było pierwsze wyzwanie, przekonanie ich do siebie.

[b]Teraz czuje się pan już liderem tej spółki?[/b]

Tak, czuję się liderem tego zespołu. Aby tak było, nie wystarczy sama osobowość. Trzeba mieć jakąś ideę, która cementuje zespół. Ideę giełdy ponadlokalnej albo, konkretniej, na przykład ideę NewConnect. Po tej wielkiej mobilizacji odczuwalny był nawet chwilowy brak nowej idei, teraz znów mamy kolejny projekt, który podnosi temperaturę. To rynek obligacji, czyli znów coś, czego dotąd w Polsce nie było.

[b]Kiedy ten rynek ruszy?[/b]

W połowie tego roku. Chcemy wykreować kulturę i praktykę pozyskiwania kapitału przez papiery dłużne i inwestowania w nie.

[b]Do kogo kierujecie ofertę?[/b]

Jeśli chodzi o emitentów, to do polskich spółek – od małych po największe, oraz do samorządów, gmin, które potrzebują finansowania inwestycji infrastrukturalnych.

[b]Szykuje pan konkurencję dla banków. Łatwo o dobry start, w czasach gdy na rynku brakuje pieniędzy.[/b]

Na to liczymy. Nawet małe firmy będą mogły pozyskać środki. Instytucje finansowe też. Musimy jeszcze znaleźć sposób, jak badać ryzyko emitenta, czyli rozwiązać kwestię ratingu. Bo małym emitentom nie będzie się opłacało ponosić znacznych kosztów emisji. No i kluczowym dziś problemem jest popyt ze strony inwestorów.

[b]Wracając do dłoni i badań. Nie udały się przejęcia giełd w Lublanie i Pradze. To pana osobista porażka?[/b]

Nie. Nasza strategia od początku jest nastawiona na budowę w Warszawie „małego Londynu” – tworzenie sieci pośredników, portfolia aktywów i zróżnicowanej oferty: akcji, w tym aktywów z regionu, instrumentów pochodnych, produktów strukturyzowanych oraz papierów dłużnych. Nigdy nie uważałem, że przejęcia innych rynków przesądzają o przyszłości. Wręcz przeciwnie. Kontrola nad jakąś giełdą w regionie od razu wywołuje pewien dylemat. Chcemy, aby centrum było w Warszawie, to po co w zasadzie kupować inną, w dodatku małą giełdę na mikroskopijnym rynku i wydawać na to spore pieniądze?

[b]Kupno, na przykład giełdy w Pradze, mogłoby się okazać niepotrzebne?[/b]

Potrafilibyśmy coś z tym zrobić. A jeśli chce się być liderem w regionie, trzeba w takich bojach startować, choćby miało się niewielką szansę na wygraną. Nie oszukujmy się, być własnością Skarbu Państwa to za granicą balast.

[b]Najnowsza wersja prywatyzacji giełdy poprzez wejście inwestora strategicznego to dobry kierunek?[/b]

Sprzeciwiam się twierdzeniu, że prywatyzacja GPW to panaceum na wszystko. To jednak bardzo ważny instrument, który może być prorozwojowy. Najlepszy inwestor dla warszawskiej giełdy to taki, który zgodzi się na najdalej idące zobowiązania wobec tego rynku. By chronił to, co osiągnęliśmy, ale także dodał jeszcze nam siły.

[b]Ważniejsze są te zobowiązania niż pochodzenie inwestora?[/b]

Są najważniejsze. Ważna jest też wiarygodność. Przeanalizujemy dotychczasową historię budowania rynku przez potencjalnego inwestora. I na koniec jeszcze poddamy go badaniu wariografem.

[b]Pieniądze także są drugorzędne?[/b]

Minister Aleksander Grad stwierdził, że to najważniejsza prywatyzacja od rozpoczęcia polskiej transformacji. To znaczy, że cena nie jest najważniejszym czynnikiem. Nie prywatyzujemy spółki, tylko dajemy wpływ na cały rynek: domy maklerskie, których biznes uzależniony jest od tego, jak działa GPW, i przedsiębiorstwa, które tu będą szukać kapitału. Nie ma możliwości, aby rozważać prywatyzację GPW jak konkurs: „kto da najwięcej pieniędzy”.

[b]Jeśli nie cena ma decydować, ale wartość dodana, to czy są tacy partnerzy, do których GPW mogłaby dołączyć?[/b]

Są potencjalni partnerzy. Ale dziś nie można typować, kto jest najlepszym. Kandydatom zostanie zaprezentowana wielka księga zobowiązań, warunków zawarcia tej transakcji. Gotowość do jej podpisania będzie niezwykle istotna. Dlatego to typowanie, które się pojawiło, to w istocie puste popisywanie się tym, że zna się nazwy kilku giełd.

[b]W pana gabinecie wisi mapa Europy. Nie za mała, by szukać inwestora?[/b]

Nie. Wydaje mi się, że jej zasięg jest wystarczający.

[b]Kiedy powstanie ta księga zobowiązań?[/b]

Niedługo.

[b]Będzie tam również zapisane, że Ludwik Sobolewski zostanie prezesem GPW?[/b]

Księga zobowiązań na pewno nie będzie obejmowała takich kwestii.

[b]Wyobraża pan sobie giełdę po zmianach właścicielskich bez siebie?[/b]

Ja sobie wyobrażam siebie bez giełdy. To na pewno.

[b]Nowy inwestor strategiczny może przecież chcieć posadzić w fotelu prezesa swojego człowieka.[/b]

Minister skarbu będzie wybierał najlepszego inwestora, a on wybierze najlepszego prezesa. Jak inwestor uzna, że najlepszym prezesem nie jestem ja, tylko ktoś inny, to już jego decyzja.

[b]To wtedy będą musiały zniknąć piranie sprzed pana gabinetu. [/b]

Piranie pokazują, że strategia giełdy jest nastawiona na regionalną ekspansję. Jesteśmy i chcemy być giełdą dość agresywną w swojej działalności. To dobra strategia, pozwoliła stać się największym rynkiem regionu i dlatego piranie powinny przetrwać niejednego prezesa.

[b]Lublana i Praga tego nie dowodzą.[/b]

Te przegrane tylko wzmogły w nas złość, taką sportową złość.

[b]Ale gdy sportowa złość przez dłuższy czas nie znajduje ujścia, to przeradza się we frustrację.[/b]

Ależ znajduje. To my zajęliśmy pierwsze miejsce w Europie, biorąc pod uwagę liczbę debiutów w 2008 roku. To my w ubiegłym roku pobiliśmy obroty Wiednia. Kapitalizacją przegoniliśmy Wiedeń i Ateny. Teraz jesteśmy poturbowani reperkusjami kryzysu, ale inne giełdy spadły jeszcze mocniej. Gdyby nie koniunktura w drugiej połowie roku, w Warszawie zadebiutowałoby kilkanaście zagranicznych spółek. A tak pojawiły się cztery, co i tak jest znakomitym wynikiem. Nasza relatywna pozycja wobec innych rynków nie tylko została utrzymana, ale i wzmocniona.

[b]Ile będzie debiutów na GPW w tym roku? [/b]

W warunkach utrzymującej się niepewności trudno o wiarygodną prognozę. Ale nawet biorąc te warunki pod uwagę, byłbym nieprzyjemnie zdziwiony, gdybyśmy nie mieli co najmniej 20 nowych spółek na rynku głównym. A jeśli chodzi o NewConnect, to będziemy pracować nad tym, żeby było tam więcej inwestorów. Bo spółek pojawi się kilkadziesiąt na pewno. Może około 40.

[b]GPW wygrywa z giełdą w Wiedniu pod względem obrotów i kapitalizacji. Prywatyzacja w toku. Może się zdarzyć, że za półtora roku zapuka pan do drzwi giełdy w Wiedniu i powie: jestem waszym nowym właścicielem?[/b]

W przeszłości byliśmy już raz u bram Wiednia i nieźle wtedy namieszaliśmy, więc coś takiego może się zdarzyć. Ale my w rzeczywistości gramy o coś więcej. O to, żeby tu były większe obroty, większa płynność, żeby u nas na stałe był świat. Żeby nasz rynek był duży i mógł się porównywać do innych dużych rynków w Europie lub na świecie. Nie zależy nam na tym, by pokazać coś Wiedniowi. Nie jesteśmy powodowani jakąś niechęcią do tego rynku czy kompleksami. Dzisiaj wchodzimy już do wyższej ligi.

[b]Ale w ubiegłym roku napalm chciał pan zrzucać. Nad Wisłą.[/b]

Dziś, mniej więcej w rocznicę tego stwierdzenia przeciwko nieodpowiedzialnym wypowiedziom na temat sytuacji rynkowej, powtarzam to samo. Choćby dlatego, że mieliśmy takie incydenty jak raport dotyczący Lotosu czy dość kuriozalny raport małej firmy konsultingowej, która za pomocą jakiejś metodologii wypowiedziała się na temat kondycji finansowej spółek notowanych na GPW. A potem czytam na kilku portalach: „na giełdzie 38 spółek zagrożonych bankructwem”. Wolność słowa przysługuje też odbiorcom tych wypowiedzi. Ja też chcę z niej korzystać i powiedzieć, co o tym myślę. Na rynku kapitałowym szczególnie powinniśmy pamiętać o tym, że ta wolność powinna się łączyć z odpowiedzialnością za słowa.

[i]Więcej informacji w „Wiadomościach” Radia PiN[/i]

[ramka][srodtytul]Poprzedni rozmówcy „Rzeczpospolitej” i Radia PiN[/srodtytul]

[b]Co pan czuje po publikacji raportu UniCredit CA IB? Szefuje pan bankrutowi?[/b]

[i]Jestem wściekły, że można publikować takie insynuacje.[/i]

Paweł Olechnowicz, prezes Lotosu

(„Rz”, 28 listopada 2008 r.)

[b]Czy raport amerykańskiego banku JP Morgan o złotym jest niewiarygodny?[/b]

[i]Ten raport oparty jest na nieprawdziwych danych.[/i]

Katarzyna Zajdel-Kurowska, wiceminister finansów

(„Rz”, 31 października 2008 r.)[/ramka]

[b]Rz: Sprawdźmy dłonie na początek. Palec serdeczny jest u pana dłuższy od wskazującego? [/b]

[b]Ludwik Sobolewski:[/b] Tak.

Pozostało 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację