[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/05/22/lukasz-rucinski-przedwczesne-pogloski-o-smierci-unii-europejskiej/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Można to wydarzenie uznać za symbol bankructwa idei wspólnego europejskiego rynku, którego jedną z naczelnych zasad jest swobodny przepływ pracowników. Taka interpretacja jest jednak nieuzasadniona. Decyzję o zwolnieniu Polaków podjął prywatny właściciel, a jak dotąd żaden kraj członkowski nie wystąpił o ograniczenie zasady wolnego przepływu pracowników. Ba – na początku tego miesiąca swój rynek pracy dla obywateli nowych państw otworzyły Belgia i Dania, choć bezrobocie w tych krajach rośnie tak samo jak w innych (w Danii nawet szybciej – przez pierwsze trzy miesiące roku o jedną czwartą).
Co być może najważniejsze – większość Polaków pracujących na Zachodzie nie zamierza na razie wracać do kraju. Liczą widać, że ksenofobiczne zachowania, jak w Milford Haven, pozostaną odosobnione. I tu się mogą pomylić – coraz więcej wskazuje na to, że choć europejska gospodarka uniknie zapaści, przez dłuższy okres pozostanie w stagnacji, z czym wiązać się będzie wysokie bezrobocie i obniżenie poziomu życia. A wtedy społeczna presja, aby pozbyć się obcokrajowców, może przybrać takie rozmiary, że żaden polityk obsadzany w wyborach nie będzie mógł jej zignorować. Sprawdzian siły Unii dopiero przed nami.