Ostrożnie z emisją pieniądza

Z Andrzejem Sławińskim, członkiem Rady Polityki Pieniężnej, rozmawia Łukasz Wilkowicz

Publikacja: 22.09.2009 01:57

Ostrożnie z emisją pieniądza

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

[b]Rz: Prezes NBP Sławomir Skrzypek zapowiedział uruchomienie nowych instrumentów wspierających płynność sektora bankowego. Co pan myśli o możliwości dyskontowania przez banki w NBP weksli wystawianych przez firmy przy udzielanych kredytach?[/b]

Andrzej Sławiński: Kredyt dyskontowy był wykorzystywany przez banki centralne na szerszą skalę w przeszłości. Teraz być może okaże się przydatny – w ograniczonej skali – w okresie, gdy nasze banki będą jeszcze jakiś czas w dość trudnej sytuacji.

[b]Dlaczego powiedział pan, że kredyt dyskontowy powinno się stosować na ograniczoną skalę? [/b]

Banki centralne stosowały go w przeszłości, kierując się tzw. teorią realnych weksli. Głosiła ona, że skoro skala dyskonta weksli odzwierciedla wielkość zawieranych w gospodarce transakcji, to ma to neutralny wpływ na inflację. Problem w tym, że nominalny popyt na pieniądz może rosnąć także w wyniku wzrostu cen. Jest to strukturalna słabość tego kredytu, na którą wskazywał między innymi Milton Friedman.

[b]NBP zapowiedział też wydłużenie horyzontu transakcji repo – pożyczek udzielanych bankom pod zastaw głównie papierów skarbowych – z sześciu do 12 miesięcy. To odpowiedź na postulaty bankowców.[/b]

To także może bankom pomóc, jakkolwiek zmiana nie będzie duża, skoro dostępne obecnie sześciomiesięczne repo jest kredytem łatwo odnawialnym.

[b]Transakcje repo zostały wprowadzone niespełna rok temu. Jak długo będą utrzymywane?[/b]

Tak długo, jak długo będzie wymagała tego sytuacja w bankach.

[b]A trzeci zapowiedziany instrument – kupowanie przez NBP obligacji banków?[/b]

W przypadku tej propozycji mam poważne wątpliwości. W doniesieniach prasowych można było przeczytać, że banki sprzedawałyby takie obligacje bankowi centralnemu, by uzyskać środki na kredyty inwestycyjne. Tak być nie powinno. Źródłem finansowania inwestycji powinny być oszczędności, a nie emisja pieniądza. Sam zaś bank centralny nie powinien decydować o kierunkach inwestycji. Tak było do pewnego stopnia w Azji przed wybuchem kryzysów walutowych w 1997 r. i stało się to jedną z przyczyn niskiej efektywności inwestycji.

[b]Być może chodzi nie tyle o wykup aktywów, ile o zwiększenie kapitałów banków. KNF zapowiedziała, że długoterminowe obligacje emitowane przez banki będą mogły być zaliczane do kapitałów. A NBP, kupując obligacje, zwiększałby fundusze własne banków.[/b]

Dług podporządkowany powinien być sprzedawany na rynku kapitałowym. Źródłem zwiększenia kapitałów banków powinny być oszczędności, a nie emisja pieniądza. Poza tym bank centralny nie powinien kupować obligacji komercyjnych, podejmując ryzyko na konto podatnika. Fed i Europejski Bank Centralny kupowały hipoteczne listy zastawne (MBS) tylko dlatego, że w amerykańskim i europejskim systemie bankowym działy się rzeczy naprawdę dramatyczne. Na zagrożenia z tym związane zwróciła od razu uwagę sama Anna Schwartz.

[b]Jak pan ocenia potrzebę stworzenia nowych instrumentów, jeśli wziąć pod uwagę, że banki mają ulokowane w NBP kilkadziesiąt miliardów złotych wolnej gotówki?[/b]

Jest nadmiar płynności krótkoterminowej, ale banki obawiały się o swą średnioterminową płynność. Obawy banków były uzasadnione.

I bank centralny przyszedł im z pomocą, uruchamiając transakcje repo o wydłużonym terminie zapadalności.

[b]Skoro nowe instrumenty są zapowiadane przez NBP, to zapewne banki ich potrzebują.[/b]

Kredyt dyskontowy i wydłużenie zapadalności repo mogą pomóc bankom. Moje zastrzeżenia odnoszą się do zakupu obligacji banków przez NBP.

[b]W związku z zapowiedziami szefa NBP pojawia się pewna wątpliwość. Czy na nowe instrumenty nie jest już za późno? Największe banki centralne na świecie zastanawiają się w tej chwili, jak wyjść z ilościowego poluzowania polityki pieniężnej.[/b]

Po każdym okresie silnej dekoniunktury banki są w trudniejszej niż zwykle sytuacji ze względu na pogorszenie się spłacalności udzielonych wcześniej kredytów. Dlatego w takich okresach trzeba im pomóc. Zgadzam się jednak z panem, że powinniśmy wszyscy zacząć myśleć także o czymś zupełnie innym; o tym, że zagrożeniem dla polskiej gospodarki w średnim okresie może się okazać boom kredytowy. Dzisiejsze doświadczenia wielu krajów mówią, że konieczne są zmiany w regulacjach nadzorczych, by stworzyć szansę ochrony gospodarek przed nadmiernymi boomami kredytowymi.

[b]Dlaczego obawia się pan nadmiernej dynamiki kredytów, gdy mamy do czynienia z wyhamowaniem akcji kredytowej?[/b]

Ryzyko boomu kredytowego jest typowe dla gospodarek krajów wschodzących. Są to społeczeństwa na dorobku. Łatwo jest o pojawienie się sprzężenia zwrotnego pomiędzy szybkim wzrostem konsumpcji, boomem kredytowym i spadkiem oszczędności. Warto myśleć o takim zagrożeniu odpowiednio wcześnie.

[b]Czy jednak to ryzyko nie jest zbyt odległe?[/b]

Zmiany w tym względzie wymagają czasu. To są rzeczy skomplikowane. Prostych recept nie ma. W Hiszpanii wprowadzono kilka lat temu mądre zmiany w regulacjach bankowych, ale one – niestety – tylko zmniejszyły boom kredytowy.

[b]Czy te regulacje powinny dotyczyć tylko banków?[/b]

Nie. Rzeczą, o której warto przynajmniej zacząć dyskutować, jest zastosowanie takiego podatku od nieruchomości, który zmniejszałby wahania koniunktury na rynku budowlanym. W Wielkiej Brytanii zmiany tego rodzaju proponuje od kilku już lat John Muellbauer.

[b]Jaki powinien być ten podatek?[/b]

Podatki od nieruchomości są często progresywne, ale ostateczna postać takiego „antycyklicznego” podatku powinna być przedmiotem wielu dyskusji i analiz.

[b]Ostatnie zmiany, jakie mieliśmy w podatku dochodowym, szły raczej w kierunku podatku liniowego?[/b]

Nie mówimy tu o podatkach dochodowych, lecz majątkowych, a doświadczenia wielu krajów w ostatnich latach ilustrują, jak ważne jest to, by chronić gospodarkę przed nadmierną ekspansją kredytową, a tym samym przed skutkami jej załamania.

[b]Rz: Prezes NBP Sławomir Skrzypek zapowiedział uruchomienie nowych instrumentów wspierających płynność sektora bankowego. Co pan myśli o możliwości dyskontowania przez banki w NBP weksli wystawianych przez firmy przy udzielanych kredytach?[/b]

Andrzej Sławiński: Kredyt dyskontowy był wykorzystywany przez banki centralne na szerszą skalę w przeszłości. Teraz być może okaże się przydatny – w ograniczonej skali – w okresie, gdy nasze banki będą jeszcze jakiś czas w dość trudnej sytuacji.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację