Krajom potrzebni są państwowi czempioni

Duleep Aluwihare, Partner zarządzający Ernst & Young w Polsce mówi o polityce gospodarczej

Publikacja: 11.09.2010 01:52

Krajom potrzebni są państwowi czempioni

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

[b]Rz: Ostatnio bardzo dużo mówi się o tzw. nowym nacjonalizmie, zwłaszcza biznesowym. Jesteśmy świadkami zaciętej dyskusji o własności państwowej w gospodarce między np. Janem Krzysztofem Bieleckim a Leszkiem Balcerowiczem. Czy dobrym pomysłem jest tworzenie narodowych czempionów, do czego doszłoby np. przy połączeniu PKO BP z BZ WBK czy PGE z Energą?[/b]

[b]Duleep Aluwihare:[/b] I tak, i nie. Na takie pytania nie ma gotowych, prostych odpowiedzi. Wierzę, że państwowi czempioni są niezbędni, czy nam się to podoba, czy nie. To, kto jest właścicielem danej firmy i gdzie znajduje się jej siedziba, w dużej mierze wpływa na narodowość jej władz. Jeśli firma jest brytyjska i ma siedzibę w Londynie, to większość członków jej zarządu będzie pochodziła z Wielkiej Brytanii, nawet jeśli prezes będzie Afrykaninem czy Amerykaninem. Nieważne, jak bardzo globalna jest gospodarka światowa i jak bardzo wydajemy się otwarci na świat, jesteśmy tylko ludźmi, więc wciąż pozostajemy lokalni. Bardziej zależy nam na rozwoju naszego najbliższego otoczenia niż np. na dobrobycie Brazylii. Musimy być tego świadomi. Unaocznił to kryzys gospodarczy.

[b]Zatem Polska potrzebuje narodowych czempionów?[/b]

Zdecydowanie tak. Jesteśmy zbyt dużym państwem, żeby ich nie mieć.

[b]W jakich sektorach?[/b]

Na pewno w wymienionych już przez pana energetyce i usługach finansowych. Nie mam nic przeciwko zagranicznym inwestorom. Potrzebujemy jednak równowagi. Każdy przypadek powinien być rozpatrywany odrębnie, ale jestem zwolennikiem państwowych czempionów w kluczowych sektorach. W branży audytorskiej jest czterech dużych graczy i liczne grono znacznie mniejszych firm, a mimo to jest to jedna z najbardziej konkurencyjnych branż. Skoro cztery podmioty mogą stworzyć konkurencję, to po co nam 25 firm? Można zatem doprowadzić do sytuacji, że na rynku będą państwowi czempioni, unikając stworzenia monopolu.

[b]Czy państwo powinno wspierać narodowych czempionów, jak to robi Francja?[/b]

Taki system funkcjonuje we Francji od lat 70. XX w. i dobrze sobie radzi. Jeśli widzimy model, który osiąga sukcesy, jeśli mamy kapitał do wspierania narodowych czempionów i do aktywnego inwestowania, powinniśmy to robić. Tak właśnie postępowała Francja. Dlaczego Alstom stał się jednym z dwóch światowych graczy w produkcji szybkich pociągów? Bo Francja inwestowała w kolej, zanim zaczął to robić jakikolwiek inny kraj. Czempionów trzeba wspierać.

[b]Aby stworzyć dużą firmę, trzeba sporego kapitału. PKO BP rozważa rezygnację z wypłaty olbrzymiej dywidendy. Niektórzy ekonomiści twierdzą, że to zły pomysł.[/b]

Każde przejęcie powinno być analizowane z punktu widzenia jego sensu biznesowego. Zarząd PKO BP nie patrzył na zakup BZ WBK jak na inwestycję ważną dla państwa czy narodu. Analizował, jak rozwijać się będzie bank, jeśli uda mu się przejąć konkurenta, a jak będzie funkcjonował, jeśli do akwizycji nie dojdzie. Należy ufać, że zarząd wie, w jaki sposób wykorzystać dywidendę. Czasem spółka musi inwestować, co może z czasem przynieść jej akcjonariuszom znacznie większe korzyści niż wypłata dywidendy. Ostateczną decyzję podejmuje zawsze WZA. W tym przypadku dobrze zachował się resort skarbu. Nie przedłożył bowiem swoich interesów fiskalnych nad interesy PKO BP.

[wyimek]W Polsce brakuje prawdziwej debaty na temat reform, które powinny zostać przeprowadzone[/wyimek]

[b]

Czy takie podejście nie doprowadzi do tego, że kontrolowane przez państwo firmy będą dokonywać przejęć pod dyktando rządu?[/b]

Kiedy mówimy o państwowych czempionach, pojawia się niebezpieczeństwo transakcji, które nie spowodują rozwoju firmy przejmującej, ale zostaną zrealizowane tylko po to, by utrzymać wszystko w rodzinie. Złą kopalnię lepiej zamknąć, a pieniądze zainwestować w dobrą. Powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy proces decyzyjny na poziomie państwa jest wystarczająco zaawansowany, czy myślimy o tym, co będzie za wiele lat. Jeśli politycy mają dwa – trzy lata na podejmowanie decyzji dotyczących narodowych czempionów, a potem na ich miejsce przychodzą kolejni decydenci, to mamy problem. Politycy mogą być skłonni do utrzymywania państwowych firm, gdyż dzięki temu utrzymanych zostanie więcej miejsc pracy, a to sprawi, że politycy będą mieć większą władzę.

[b]

Wspomniany już BZ WBK zmienił właściciela. Został nim Santander. Czy ta transakcja wywoła kolejne fuzje i przejęcia w polskiej bankowości?[/b]

Sprzedaż BZ WBK jest pierwszą z wielu w sektorze finansowym, do jakich dojdzie w Polsce. Na razie wszyscy wstrzymują się z transakcjami, gdyż ceny są niskie. AIB został do sprzedaży zmuszony przez irlandzki rząd. Reszta firm wciąż czeka na poprawę warunków, gdyż nie chcą być postrzegane jako sprzedający zagrożone aktywa. No i mogą liczyć na wsparcie rządów. To jednak nie koniec kryzysu bankowego. Instytucje finansowe z Unii dostają pieniądze z Europejskiego Banku Centralnego, więc nie mogą zbankrutować. Ciekawie będzie, gdy EBC zwróci się o zwrot pożyczek udzielonych firmom z sektora bankowego. Wówczas niektóre mogą być zmuszone do sprzedaży części aktywów. W Polsce jest dużo banków międzynarodowych, wciąż nie ma jednak najsilniejszych.

[b]Czy uważa pan, że polityka fiskalna polskiego rządu jest konsekwentna i właściwa na czas kryzysu?[/b]

Dziś rząd proponuje rozwiązania łatwe do wprowadzenia. Zdaje sobie jednak sprawę, że to rozwiązania krótkoterminowe. W dłuższym okresie konieczna będzie reforma zasiłków, rezygnacja z wcześniejszych emerytur itd.

W Polsce brakuje prawdziwej debaty na temat reform. Nie ma pomysłu na zwalczenie niedoskonałości państwa. Rząd nie reformuje sektora publicznego, gdyż politycy nie chcą oddać władzy. Na szczęście obowiązują konstytucyjne zasady dotyczące zadłużenia. Jeśli państwo nie będzie mogło pożyczać, to coś się w końcu zmieni. Potrzebujemy kryzysu, by wreszcie te problemy zostały ujawnione.

[ramka]CV

Duleep Aluwihare – partner zarządzający Ernst & Young Polska, kierował wcześniej firmą Andersen. Doradzał przy wielu prywatyzacjach i restrukturyzacji sektora bankowego. Ukończył London School of Economics, jest członkiem m.in. Instytutu Biegłych Rewidentów w Wielkiej Brytanii. [/ramka]

[b]Rz: Ostatnio bardzo dużo mówi się o tzw. nowym nacjonalizmie, zwłaszcza biznesowym. Jesteśmy świadkami zaciętej dyskusji o własności państwowej w gospodarce między np. Janem Krzysztofem Bieleckim a Leszkiem Balcerowiczem. Czy dobrym pomysłem jest tworzenie narodowych czempionów, do czego doszłoby np. przy połączeniu PKO BP z BZ WBK czy PGE z Energą?[/b]

[b]Duleep Aluwihare:[/b] I tak, i nie. Na takie pytania nie ma gotowych, prostych odpowiedzi. Wierzę, że państwowi czempioni są niezbędni, czy nam się to podoba, czy nie. To, kto jest właścicielem danej firmy i gdzie znajduje się jej siedziba, w dużej mierze wpływa na narodowość jej władz. Jeśli firma jest brytyjska i ma siedzibę w Londynie, to większość członków jej zarządu będzie pochodziła z Wielkiej Brytanii, nawet jeśli prezes będzie Afrykaninem czy Amerykaninem. Nieważne, jak bardzo globalna jest gospodarka światowa i jak bardzo wydajemy się otwarci na świat, jesteśmy tylko ludźmi, więc wciąż pozostajemy lokalni. Bardziej zależy nam na rozwoju naszego najbliższego otoczenia niż np. na dobrobycie Brazylii. Musimy być tego świadomi. Unaocznił to kryzys gospodarczy.

Pozostało 81% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację