Zanikają wielkie publiczne przedsiębiorstwa przemysłowe

- Zanikają wielkie publiczne przedsiębiorstwa przemysłowe, gdzie związki były najsilniejsze - mówi Juliusz Gardawsk, kierownik Katedry Socjologii Ekonomicznej SGH

Publikacja: 11.10.2010 02:42

Zanikają wielkie publiczne przedsiębiorstwa przemysłowe

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

[b]Rz: Kto jest silniejszy, bardziej skuteczny w reprezentowaniu swoich członków: związki zawodowe czy organizacje przedsiębiorców?[/b]

[b]Juliusz Gardawski:[/b] A jaką rolę w układzie społeczno-ekonomicznym pełnią przedsiębiorcy, kapitał prywatny, a jaką pracownicy? Gospodarka rynkowa przesunęła grupy pracownicze w dół w hierarchii społecznej, tak jest we wszystkich krajach, nie tylko u nas. A u nas, tak jak w innych państwach Europy Środkowej i Wschodniej, obie reprezentacje są stosunkowo słabe wobec rządu.

[b]

Ale pracownicy potrzebują reprezentacji swoich interesów, dlaczego więc tak niewielu z nich jest związkowcami?[/b]

Ponad 60 proc. pracowników uważa, że związki zawodowe są potrzebne, z tym że ci sami ludzie mówią, iż najczęściej związki zawodowe chcą dobrze, ale niewiele mogą zrobić. Ale w tych firmach, w których istnieją, pracodawcy traktują pracowników bardziej fair niż tam, gdzie nie ma reprezentacji związkowej. O tym nie pisze się często, bo taka pozytywna praca związków jest znacznie mniej intrygująca niż palenie opon. Liczba związkowców malała systematycznie do 2000 roku, potem się ustabilizowała. Szacuje się, że wśród ludzi w wieku produkcyjnym 6 proc. należy do związków, wśród ogółu pracowników

16 proc. i ok. 20 proc. wśród zatrudnionych na pełnym etacie. Porównując z innymi krajami naszego regionu, nie jest to wiele mniej. Trzeba pamiętać, że zmienia się struktura firm i forma własności, zanika bastion związków zawodowych – wielkie publiczne przedsiębiorstwa przemysłowe, powstaje coraz więcej firm małych i średnich zajmujących się usługami.

[b]

Czy są kraje, w których związki zawodowe rosną w siłę?[/b]

Tak, tam, gdzie zarządzają wielkimi funduszami publicznymi związanymi z ubezpieczeniami od bezrobocia czy z kształceniem ustawicznym. Tak jest na przykład w Skandynawii. Tam członkostwo w związku oznacza, że człowiek jest w większym stopniu chroniony przed bezrobociem, niż jeśli jest poza związkiem.

[wyimek]Zanika bastion związków zawodowych – wielkie publiczne przedsiębiorstwa przemysłowe [/wyimek]

W Polsce zaś w czasach autorytarnych związki zawodowe pełniły wiele funkcji związanych z polityką socjalną w przedsiębiorstwach, zarządzały funduszami wczasowymi, prowadziły zakłady doskonalenia zawodowego. Na początku transformacji je straciły. Dodatkowo, gdy pracownicy zaczęli się zderzać z wyzwaniami transformacji, przede wszystkim z bezrobociem, to się okazało, że związki zawodowe niewiele mogą im pomóc.

[b]Czyli przyszłość związków zawodowych to bardziej „praca organiczna” niż protesty i strajki?[/b]

Nasze związki zawodowe są różne, to jest bardzo złożona mozaika. Są związki jednolite, takie jak „Solidarność”, są wielkie konfederacje, takie jak OPZZ i Forum, są mniejsze centrale, takie jak Sierpień ’80. Są też małe organizacje działające w pojedynczych przedsiębiorstwach. Dodatkowo różna jest ich sytuacja w poszczególnych typach firm. W dużych przedsiębiorstwach z kapitałem zagranicznym, szczególnie w przemyśle motoryzacyjnym i metalurgicznym, związki zawodowe zaczynają działać tak jak na zachodzie Europy. Z badań prowadzonych na SGH wynika, że w takich firmach należy do związków zawodowych ok. 30 proc. zatrudnionych. Związki te raczej współpracują z zarządami, niż z nimi walczą, nie tracąc przy tym samodzielności.

To jest możliwe, ponieważ w takich przedsiębiorstwach zarządy często traktują związki zawodowe jako partnerów, unikają manipulacji, są wiarygodne dla liderów związkowych. Zarządy godzą się na to, by one powstały, stwarzają im warunki do egzystencji, konsultują działania ważne dla pracowników. Szefostwo firm rozumie, że związki zawodowe są przydatne, bo dzięki nim mają lepszą orientację w nastrojach pracowników, a także w nieprawidłowościach zarządzania.

[b]Ale część z nich woli konflikty i na tym buduje swoją pozycję?[/b]

Tak, są to zwłaszcza organizacje mocno okopane u wielkich publicznych monopolistów działających na rynkach o niskiej konkurencyjności. To tam nierzadko pojawiają się sytuacje patologiczne, związki zdobywają nieproporcjonalnie wielkie przywileje, pojawiają się objawy niezdrowej symbiozy elit związkowych z zarządami oraz politycznych gier ze strony związków. Gdy jednak analizuje się społeczny zasięg tych związków, to okazuje się on niewielki, nie przekracza kilkunastu procent wśród ogółu związkowców.

[b]A jak się mają związki w polskich przedsiębiorstwach prywatnych?[/b]

Tam przedsiębiorcy obawiają się związków zawodowych, biorąc za przykład sytuację u wielkich monopolistów. Z góry traktują je jako źródło konfliktów i polityzacji, a nie instytucję służącą komunikacji. Obawiają się pączkowania związków. Tego, że gdy powstanie jeden związek, zaraz pojawią się kolejne. Wielu polskich przedsiębiorców prywatnych nie dopuszcza myśli, aby w ich firmach mogły powstać związki zawodowe.

[b]A czy związki zawodowe – a właściwie związkowcy – nieco nie zapracowały na opinię konfliktogennych?[/b]

Nie chcę lukrować obrazu i negatywnemu stereotypowi przeciwstawiać pozytywny wizerunek związkowca, ale gdy weźmiemy pod uwagę wyniki wiarygodnych, ogólnopolskich badań, to okaże się, że konfliktowy pluralizm, związkowy radykalizm nieliczący się z ekonomicznymi realiami czy stawianie racji politycznych ponad związkowymi to obecnie margines.

[b]Rz: Kto jest silniejszy, bardziej skuteczny w reprezentowaniu swoich członków: związki zawodowe czy organizacje przedsiębiorców?[/b]

[b]Juliusz Gardawski:[/b] A jaką rolę w układzie społeczno-ekonomicznym pełnią przedsiębiorcy, kapitał prywatny, a jaką pracownicy? Gospodarka rynkowa przesunęła grupy pracownicze w dół w hierarchii społecznej, tak jest we wszystkich krajach, nie tylko u nas. A u nas, tak jak w innych państwach Europy Środkowej i Wschodniej, obie reprezentacje są stosunkowo słabe wobec rządu.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację