[b]Rz: Czy wezwanie firmy New World Resources na sprzedaż akcji Bogdanki było dla pana zaskoczeniem?[/b]
[b]Mirosław Taras:[/b] Wezwanie z punktu widzenia rynku finansowego nie jest zaskoczeniem. Zaskoczeniem był termin – nie był on uzgodniony z zarządem Bogdanki. Mogę tu przypomnieć wypowiedź prezesa NWR Mike’a Salomona, który przyznał, że z technicznego punktu widzenia jest to wrogie przejęcie. Zakładając, że wrogie to takie, gdy nie ma ustaleń z zarządem spółki, którą chce się przejąć, wezwanie NWR na Bogdankę można tak określić.
[b]Opinia zarządu Bogdanki i Rothschilda mówi, że cena 100,75 zł za walor nie jest godziwa. Ale gdy przypomnieć 48 zł – cenę emisyjną akcji kopalni – oraz 70,5 zł – cenę, za jaką Skarb Państwa sprzedał OFE pakiet kontrolny Bogdanki – widać, że oferta NWR jest wyższa.[/b]
Ta cena dla laika może się wydawać dobra. Pamiętajmy, że Bogdanka wchodziła na giełdę w czasie kryzysu, w czerwcu 2009 r. Skłonność inwestorów do zakupu akcji była niewielka. Bogdanka startowała z niskiego pułapu cenowego, ale to nie wynikało z jej wartości. Spółka jest krótko na rynku, a dziś jej akcje na giełdzie są droższe, niż proponuje NWR. Oczywiście, że cena jeszcze wzrosła po ogłoszeniu wezwania, ale dlatego, że inwestorzy zrozumieli, jak cennym aktywem jest Bogdanka. To jedyna polska spółka węglowa na GPW, dlatego ostrożnie się ją wycenia. Proszę zwrócić uwagę na rekomendacje, które stale podnosiły cenę docelową. Ostatnia autorstwa DI BRE doszła do 125,9 zł. Wycena wskaźnikowa jest niewystarczająca. Dopiero ta na podstawie zdyskontowanych przepływów pieniężnych wskazuje realną wartość, bo uwzględnia złoża, programy inwestycyjne, wzrost wydobycia i zysków. Menedżerowie NWR doskonale to wiedzą.
[wyimek]Najważniejsze są inwestycje i zrobienie z Bogdanki silnego gracza na rynku węgla energetycznego[/wyimek]