Nadzór przyjrzy się polisolokatom

Uważnie przyglądamy się produktom antypodatkowym oferowanym przez banki – mówi Wojciech Kwaśniak, wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, w rozmowie z Moniką Krześniak i Pawłem Czuryło

Publikacja: 22.03.2012 02:40

Nadzór przyjrzy się polisolokatom

Foto: Fotorzepa, Justyna Cieślikowska

Czy bankom potrzebne są nowe źródła płynności, aby mogły poprawić swoją sytuację przede wszystkim pod względem niedopasowania terminów depozytów i kredytów? Jakie instrumenty wchodzą w grę?

Z przyczyn leżących po stronie banków jak i regulacji nie są wykorzystywane już dostępne instrumenty. Przed kryzysem bankom było łatwiej brać krótkie depozyty lub łatwe i tanie środki z międzynarodowego rynku, głównie od spółek matek i udzielać długoterminowych kredytów. Po kryzysie zmienił się model biznesowy finansowych grup i zakłada on obecnie, że banki zależne powinny się finansować głównie na rynkach lokalnych. Tymczasem w Polsce nadal jest więcej kredytów niż depozytów. Najgorsze jednak byłoby nagłe przejście ze starego modelu na nowy, ze wszystkimi negatywnymi skutkami przede wszystkim w postaci wojny depozytowej i wzrostu ryzyka systemowego.

Jakie jest zatem wyjście z tej sytuacji ?

Nadzór podjął działania, mające sprawić żeby duża część finansowania zagranicznego nie tylko nie została wygaszona, ale wręcz została wydłużona. Poza tym wymagamy, by dziś banki projektując działalność budowały  produkty uwzględniając źródła ich finansowania i dostosowywały się do standardów Bazyla  III pod względem dopasowania płynnościowego. W Polsce  zaledwie 5 proc. depozytów ma termin  powyżej 1 roku, podczas gdy w innych krajach 15-20 proc.

Czy powinny powstać nowe instrumenty płynnościowe?

Na rynku instrumentów dłużnych już teraz prawnie dopuszczalne są trzy rodzaje papierów:  obligacje własne wykorzystywane dotychczas w niewielkiej skali, choć  jesteśmy zadowoleni, że rośnie rola przeznaczonej do tego  platformy Catalyst. Możliwa jest także sekurytyzacja, ale ze względów natury podatkowej dotychczas banki wykorzystywały ją dla portfeli należności straconych. Trzecia możliwość to  rynek listów zastawnych przypisanych bankowości specjalistycznej  i spełniających określone rygory. My chcemy poprawić przepisy, żeby zwiększyć elastyczność w zakresie łatwości przenoszenia portfeli kredytowych zarówno na potrzeby sekurytyzacji jak i emisji listów zastawnych.

Co się stanie z kredytami na 100 proc. LTV ? Czy banki nadal będą mogły je oferować?

Nie jesteśmy zwolennikami udzielania na dużą skalę kredytów bez udziału wkładu własnego. Banki nie powinny koncentrować ryzyk, więc jesteśmy przeciwni by podmioty przyjmowały strategię, zgodnie z którą głównie takie kredyty miałyby  sprzedawać.  Tak jak nie zgadzamy się, żeby banki udzielały kredytów walutowych, zwłaszcza te, które już mają ich dużo w portfelu. Generalnie dążymy do zdywersyfikowanej struktury bilansów banków zarówno po stronie ich aktywów jak i po stronie pasywów.

Będą więc  jakieś limity czy też bardziej „miękkie" zalecenia?

Oceniamy strukturę bilansów poszczególnych banków. Nie jest tak, że kredytów na 100 proc. wartości nieruchomości w ogóle nie można udzielać. Ale istotne jest to  jakim klientom są oferowane, w jakiej skali w ogólnej sprzedaży pojedynczego banku i ile tego typu kredytów już jest w systemie. Staramy się zmienić politykę banków w tym zakresie bez spektakularnych działań i nakładania kar czy dodatkowych regulacji.

A czy będą jakieś dodatkowe wymogi dla banków, które mają duży udział kredytów powyżej 100 proc. LTV? To przede wszystkim kredyty walutowe.

Warto zwrócić uwagę na kwestie związane z przekroczeniem tego wskaźnika. Po pierwsze chodzi o  konsekwencje spadku wartości nieruchomości, a po drugie zmiany kursu walutowego. Banki koncentrują się na tym, co wynika ze spadku cen, a nie ze zmiany kursu złotego. Polisy ubezpieczeniowe przy takich kredytach są przede wszystkim związane z pierwszym czynnikiem, co jest korzystne dla klientów, gdyż zmiana kursu nie powoduje , że bank żąda dodatkowych zabezpieczeń. Pytamy banki jak dużo takich kredytów mają i jak je zabezpieczają lub zamierzają zabezpieczyć.  Jeśli jest to duży udział, to bank powinien  się zabezpieczyć dodatkowym kapitałem i w takiej sytuacji koszty muszą ponieść właściciele banku, a nie deponenci powierzający bankowi swoje środki finansowe.

Z rynku praktycznie zniknęły tzw. lokaty antybelkowe. Jeśli w ich miejsce pojawią się inne instrumenty antypodatkowe, czy nadzór będzie interweniował?

Takie produkty już są i to nie znaczy, że ich nie widzimy i nie reagujemy dokładnie z tych samych powodów jak przy lokatach jednodniowych. Przypomnę, że nasze zastrzeżenia  zawarte w piśmie, które opublikowaliśmy pod koniec ubiegłego roku dotyczyły zarówno samego produktu jak  i zasad wprowadzenia go do oferty,  stopnia uzależnienia się banku od tych lokat,  wpływu na jakość zarządzania i płynność banku oraz na międzynarodowe i krajowe  standardy w zakresie compliance. Zwracaliśmy także uwagę na ryzyka prawne i reputacyjne związane z aspektem antypodatkowym. Istotne jest również to czy bank oferując produkt reklamował jego antypodatkowy charakter czy też nie.  Jeśli chodzi o polisolokaty to one powinny  po pierwsze mieć charakter długoterminowy tzn. powyżej roku, a po drugie ochrona ubezpieczeniowa powinna mieć rzeczywisty charakter, czyli ubezpieczać rzeczywiste ryzyko. Nie powinien też być promowany  jedynie antypodatkowy charakter takich produktów, choćby dlatego że międzynarodowe standardy compliance zakładają, że banki nie budują oraz nie oferują produktów, które służą wyłącznie obchodzeniu prawa, w tym prawa podatkowego.

Jakiej reakcji ze strony nadzoru mogą się spodziewać banki oferujące te produkty?

Niedawno wysłaliśmy list dotyczący bancassurance , w którym zwracamy uwagę, że  jeśli klient płaci za polisę, musi wiedzieć w jakich sytuacjach ma ochronę ubezpieczeniową. Jeśli polisę sprzedaje bank, musi być jasne jaka jest jego rola, kiedy zabezpiecza swoje ryzyko, a kiedy  ubezpiecza ryzyko  klienta. Nie powinno tu być konfliktu interesu,  a najgorsza jest sytuacja w której bank ściągnął  od ubezpieczyciela odszkodowanie z polisy, za którą zapłacił klient, a firma ubezpieczeniowa występuje z regresem do kredytobiorcy i w efekcie płaci on dwukrotnie czego nie był świadom przy zaciąganiu kredytu. Te zasady muszą być czytelne, bo banki i ubezpieczyciele są instytucjami licencjonowanymi, działającymi na rynku regulowanym i powinny to być instytucje zaufania społecznego.

Czy będą jakieś konsekwencje dla banków, które oferowały lokaty jednodniowe?

Lista tych banków  jest już prawie skończona, sprawdzamy jeszcze źródłowe dokumenty, z czasu gdy produkt był wymyślony, przechodził poszczególne poziomy akceptacji, analizujemy jak był monitorowany oraz jaka była rola rad nadzorczych poszczególnych banków w tym procesie oraz jaka była reakcja banków na nadzorczą ocenę udziału banków w ich oferowaniu.

Będzie więc jakiś specjalny raport na ten temat?

Na pewno będzie podsumowanie. Ze sprawą zapozna się cała Komisja, a z syntezą cały rynek. Na pewno będą też indywidualne zalecenia, uwzględniające stopień  aktywności i stosowanie jakościowych standardów zarządzania bankiem przez konkretny bank. Inaczej będziemy oceniać banki, które zaoferowały takie produkty stosunkowo późno starając się bronić swojej pozycji rynkowej, nie reklamowały ich  i nie uzależniły się mocno od tych lokat, a inaczej będziemy podchodzić do tych instytucji, które zaoferowały je jako pierwsze, na dużą skalę i bardzo późno z nich zrezygnowały. W takich sytuacjach bywa, że rozmawiamy nie tylko z zarządem, ale także z właścicielami banku. W przypadku jednej z międzynarodowych grup, której zwracaliśmy uwagę na to, że łamie międzynarodowy standard w zakresie compliance, pytaliśmy czy inwestor  na własnym rynku stosuje podobne produkty służące obejściu przepisów prawa. Otrzymaliśmy odpowiedź, że to problem zarządu polskiego banku. Taka sytuacja oznacza, że rada nadzorcza nie wypełnia dostatecznie swoich obowiązków w zakresie nadzoru nad systemem compliance banku.

Czy skomplikowane produkty strukturyzowane powinny być oferowane klientom detalicznym?

Jeśli bank oferuje taki produkt, to powinien to robić tylko odpowiednio wyedukowanemu klientowi. Poza tym muszą to być produkty czytelne dla klientów banku. Nie może być tak, że bank oferuje 10 proc. odsetek, a potem się okazuje, że dotyczy to tylko części wpłaconej kwoty, a pozostałą trzeba ulokować w różne instrumenty, natomiast obiecywana  gwarancja kapitału dotyczy wyłącznie  inwestowanego kapitału, a nie oczekiwanego poziomu dochodów.

Czy nadzór będzie chciał ucywilizować tę część rynku?

Większość  tych produktów jest w kontaktach z klientem oferowana przez osoby, które są tytułowane jako doradcy, choć ich działalność jest nielicencjonowana. Niedługo do instytucji finansowych skierujemy dokument zwracający uwagę od strony praktycznej na kwestie związane z owym doradztwem, mając na uwadze czytelne relacje pomiędzy uczestnikami rynku finansowego.

Jakich nowych zleceń mogą się spodziewać banki?

Mogą się spodziewać przeglądu wszystkich regulacji, na pewno będziemy to robić w dialogu z uczestnikami rynku. Cześć rekomendacji, które były wprost adresowane do banków, a nie były adresowane do oddziałów banków zagranicznych, obejmą  także tę drugą grupę. Choć obecnie nie mamy oddziałów prowadzących działalność w dużej skali.

Wnioski w KNF złożyły dwa chińskie banki, a według rynkowych informacji  taką działalność chce także rozpocząć rosyjski Sbierbank.

Mamy wnioski dwóch banków z Chin o otwarcie oddziału za pośrednictwem banku działającego w Luksemburgu, a nie mamy żadnych wniosków od inwestorów zza wschodniej granicy.

Czy  trwają rozmowy z Santanderem dotyczące warunków jakie musi spełnić, by dostać zgodę na połączenie BZ WBK i Kredyt Banku?

Nie ma jeszcze wniosku, bo strony muszą dopiero uzyskać stosowne zgody walnego zgromadzenia. Jeśli wniosek będzie dobrze przygotowany i połączenie będzie służyło długoterminowym interesom obu banków oraz całego rynku, także kapitałowego w Polsce, to  nadzór wyda zgodę.

Jakie jeszcze zmiany czekają banki?

Oczekujemy, że w bankach nie później niż co pięć lat będzie następowała wymiana firm audytorskich badających sprawozdania finansowe. Sama wymiana biegłego nie wystarczy.  Chcemy by ta zasada zaczęła obowiązywać od 2013 roku. Dodatkowo jesteśmy zainteresowaniu powstaniem rynkowej inicjatywy w sprawie  budowy bazy o cenach transakcyjnych na rynkach depozytów. Z posiadanej przez nas wiedzy wynika, że projekt jest w fazie zaawansowanych testów, a część banków podpisała umowy w sprawie udziału w wymianie informacji. Generalnie wspieramy wszelkie działania służące międzybankowej wymianie informacji w różnych obszarach działalności banków.

Czy to będzie WIBOR  bis?

Nie, chodzi raczej o kwestie związane z kosztem pozyskania depozytów przez banki w oparciu o rzeczywiście negocjowane stawki. To ułatwi zarządzanie, bo bank będzie wiedział  gdzie ze swoją ofertą  znajduje się  na tle konkurencji i będzie mógł szybciej reagować i modyfikować swoje warunki. Będziemy zachęcać do wymiany informacji, a te banki które nie będą skłonne  poprosimy  o wyjaśnienia  dlaczego wolą stosować swój dotychczasowy model  skoro mogą skorzystać z lepszego i dlaczego, jeżeli posiadają istotny udział w rynku, ich działania w konsekwencji prowadzą do wzrostu ryzyka systemowego.

Czy wszystkie banki i ich inwestorzy  wywiązują się ze swoich  zobowiązań np. dotyczących udziału akcji w wolnym obrocie ?

Wszystkie są monitorowane i są przedmiotem okresowej analizy Komisji. Niektóre zobowiązania  mają charakter długoterminowy np. te które dotyczą zejścia udziałem w akcjonariacie i zwiększenia płynności akcji w obrocie publicznym. Nadzór  zawsze bierze pod uwagę  element związany z warunkami rynkowymi. Nas interesuje to  czy inwestor spełnia postawione warunki w dłuższym terminie. Jeśli to nie nastąpiłoby w dłuższym horyzoncie czasu uzgodnionym z nadzorem, to mamy szereg uprawnień, włącznie z możliwością uchylenia zezwolenia na wykonywanie praw głosu czy też prowadzenie działalności.

CV

Wojciech Kwaśniak od października 2011 roku jest zastępcą przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego. Wcześniej przez cztery lata był doradcą prezesa NBP. Kierował też Generalnym Inspektoratem Nadzoru Bankowego, gdy nadzór bankowy był związany organizacyjnie z NBP.

Czy bankom potrzebne są nowe źródła płynności, aby mogły poprawić swoją sytuację przede wszystkim pod względem niedopasowania terminów depozytów i kredytów? Jakie instrumenty wchodzą w grę?

Z przyczyn leżących po stronie banków jak i regulacji nie są wykorzystywane już dostępne instrumenty. Przed kryzysem bankom było łatwiej brać krótkie depozyty lub łatwe i tanie środki z międzynarodowego rynku, głównie od spółek matek i udzielać długoterminowych kredytów. Po kryzysie zmienił się model biznesowy finansowych grup i zakłada on obecnie, że banki zależne powinny się finansować głównie na rynkach lokalnych. Tymczasem w Polsce nadal jest więcej kredytów niż depozytów. Najgorsze jednak byłoby nagłe przejście ze starego modelu na nowy, ze wszystkimi negatywnymi skutkami przede wszystkim w postaci wojny depozytowej i wzrostu ryzyka systemowego.

Pozostało 93% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację