Amber Gold od A do Ż

Czym jest depozyt towarowy? Na czym polegała „nasza harówka"? I co z tym wszystkim mają wspólnego Tusk oraz Wałęsa? - alfabet interesów Marcina Plichty przedstawiają publicyści „Rzeczpospolitej"

Publikacja: 16.08.2012 20:05

Paweł Czuryło

Paweł Czuryło

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Amber Gold

- najgłośniejsza ostatnio polska firma. Występuje w postaci różnych spółek: Amber Gold Invest, AG sp. z o.o., AG PDS, AG Obsługa, AG SA. W ich zarządach lub radach nadzorczych jak nie ma Marcina Plichty, to jest Katarzyna Plichta.

Biegli

- jeden z nich na zlecenie prokuratury zajął się sprawą na początku ubiegłego roku i miał cztery miesiące na wydanie opinii. Nie zrobił tego do dzisiaj.

Czas

- „cały czas jest gromadzony materiał dowodowy, ale do wtorku przed południem nie stwierdzono dokonania przestępstwa" - cytat z wypowiedzi rzecznika Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, który najlepiej opisuje pracę wymiaru sprawiedliwości w sprawie Amber Gold i jego założyciela. Nie tylko w tym roku.

Daszuta Łukasz

- adwokat Plichty w 2010 r., gdy karę w zawieszeniu wymierzał mu sąd w Kwidzynie. Ostatnio reprezentował spółkę AG. Został gwiazdą mediów niejako w zastępstwie, gdy prezes Plichta nie zgodził się na lipcowym pierwszym spotkaniu z dziennikarzami w Gdańsku na zrobienie zdjęć. Ostatecznie pojawił się na nich Daszuta, Michał Forc (członek rady nadzorczej AG), sztabka złota oraz miniaturka airbusa w barwach OLT.

Depozyt towarowy

- czyli złoto bez złota. Klienci Amber Gold nie mieli fizycznie złota. Powierzali firmie pieniądze, za które w ich imieniu miał być kupiony towar -złoto lub platyna. Po zakończeniu lokaty Amber Gold odkupywał od klienta towar za ustalone w umowie wynagrodzenie, czyli kapitał plus ustalone odsetki. Od powstania Amber Gold do dziś założonych zostało kilkadziesiąt tysięcy takich lokat. Przez ten czas spółce - jak twierdzi Plichta - udało się zgromadzić własne zasoby złota, którymi spółka obraca również na własny rachunek (stąd miały być zyski niezbędne do pokrycia oprocentowania lokat).

Finroyal

- starszy brat Amber Gold, podobno - jak podawały niektóre media - kupiony przez AG. Też przestał wypłacać klientom „gwarantowane" zyski, bo - jak mówił jego szef Andrzej K. - firmie tej nie przekazał pieniędzy... Amber Gold.

Global Audit Partner

- audytor, w którym wszyscy pokładali nadzieję, że odsłoni światu prawdziwy obraz AG, ale, jak się okazało nie zdążył. Pewnie zadowolony z biegu spraw, bo jego przedstawiciele sami mieli problem z tym, jak określić swoją współpracę z AG.

Harówka

- a dokładnie „nasza harówka". „Od kilku lat, od 2007 roku, jest już wyłącznie ciężka i uczciwa praca". „Nasza harówka" - stwierdziła Katarzyna Plichta w rozmowie z dziennikarzem „Gazety Wyborczej". W tym samym tekście wzruszenie czytelników mogło wzbudzić także wiele innych stwierdzeń. Na przykład taki opis rodzinnego sporu: „Gdy Marcin powiedział w domu, że kupują linie lotnicze OLT Express, Kasia akurat jadła kanapki - z wściekłości rzuciła talerzem w podłogę. Kawałki fajansu wbiły się w parkiet. Tam, gdzie roztrzaskał się talerz, pozostało szpetne wgłębienie. Nie rozumiała tej decyzji. Marcin nie ustąpił, wzięli w leasing przeszło dwadzieścia potężnych samolotów pasażerskich".

„Ikar"

- według Marcina Plichty taki kryptonim nadano operacji ABW wymierzonej w AG i OLT Express. Podobno celem akcji służb specjalnych było doprowadzenie do wypowiedzenia przez banki umów firmom Plichty. Prezes wysłał mediom notatkę dotyczącą tej akcji, ABW określiła ją jako fałszywkę i zawiadomiła o sprawie prokuraturę. W środę jednak funkcjonariusze Agencji pojawili się w siedzibie spółki.

Jacht

- podczas trójmiejskiej wystawy Plichta był ponoć bardzo zainteresowany zakupem drogiego jachtu. Informacja na ten temat pojawiła się wraz z domysłami, na co szły pieniądze klientów Amber Gold.

Komisja Nadzoru Finansowego

- instytucja kontrolna, ale bez uprawnień prokuratorskich, która od lat zabiegała - bezskutecznie - by prokuratura i sądy poważniej traktowały sprawy finansowe. Od 2009 roku prowadzi na swoich stronach internetowych „listę ostrzeżeń publicznych. Niestety, wielu emerytów, których skusiły reklamy Amber Gold (rocznie szło na to ok. 20 mln zł), do sieci podłączonych nie jest i raczej stron KNF nie odwiedza.

Komitet Stabilności Finansowej

- to ustawowe formalne spotkania ministra finansów, prezesa NBP oraz przewodniczącego KNF. Ci trzej panowie i ich reprezentanci spotykają się regularnie i pewnie sporym zaskoczeniem był dla nich medialny rozgłos, jaki wywołał premier, zwołując wczoraj posiedzenie KSF. No, ale trzeba przecież pokazać publiczności, że coś się w sprawie dzieje, prawda?

Krajowy Rejestr Sądowy

- podobno dzięki niemu można uzyskać całościowy niemalże obraz działalności gospodarczej prowadzonej w Polsce. Właśnie - niemalże. Bo KRS do dziś czeka na sprawozdanie finansowe Amber Gold jeszcze za rok 2010. Choć przecież sąd, nie mając sprawozdania za 2010 r., mógł zarządzić w 2011 r. likwidację spółki.

Łączna kwota roszczeń

- czyli suma, jakiej zwrotu domagają się klienci AG. Zmienia się codziennie, niedawno było to 7,8 mln  zł. To kwota, która teraz pozwoli zarobić wielu prawnikom.

Multikasa

- dawny biznes, który przysporzył Marcinowi Plichcie trochę kłopotów. Firma przyjmowała od klientów pieniądze, zobowiązując się płacić za nich rachunki. Sąd stwierdził, że Plichta powinien ponad 170 tys. zł oddać klientom, których rachunków nigdy nie zapłacił. Jednak większość z nich nigdy nie zobaczyła swoich pieniędzy.

OLT Express

- złudna nadzieja na tanie latanie po kraju. Zwłaszcza w dobie wielkich remontów torów. Ulubiona linia lotnicza do Gdańska z Warszawy, bo tańsza i szybsza od PKP. Miała zacząć zarabiać na siebie za kilka lat albo już w tym roku tak mówili przedstawiciele AG, będącego właścicielem OLT.

Pamp

- renomowana szwajcarska mennica, jedna z czterech mennic, w której złoto miał kupować Plichta (jak się okazało - bez zezwolenia), przyczyna debat nt. wyższości złota certyfikowanego nad niecertyfikowanym i tego, ile może być warte 110 kg złota posiadanego przez AG - czy 60 czy może 20 mln zł.

Prawo

- zwłaszcza prawo bankowe i art. 171 ust. 1 o prowadzeniu działalności polegającej na gromadzeniu środków pieniężnych bez zezwolenia. KNF twierdzi, że właśnie ten artykuł złamała spółka Plichty, za co grozi grzywna do 5 mln zł i pozbawienie wolności do lat trzech. Ale prokuratura wciąż uważa, że tak nie jest.

Prokuratura

- głównie Prokuratura Rejonowa w Gdańsku. Organ państwa, który od 2009 roku nie wykazał się specjalną czujnością w sprawie spółki Plichty. Ponoć pani prokurator, która początkowo prowadziła śledztwo, mimo zawiadomienia od KNF nie potraktowała sprawy poważnie. Co gorsza, obraziła się na przedstawicieli Komisji i nie odbierała od nich telefonów po tym, gdy poskarżyli się na jej opieszałość w Prokuraturze Generalnej.

Rusocin

- popadający od lat w ruinę zabytkowy zespół dworsko-pałacowy z folwarkiem niedaleko Pruszcza Gdańskiego. Według lokalnych mediów planowali tam zamieszkać właściciele Amber Gold. Kupili go w czerwcu 2012 r. za 6,5 mln zł, byli jedynymi chętnymi, a cena wywoławcza wynosiła 5,15 mln zł. Zapłata miała być rozłożona w czasie, a rewitalizacja Rusocina miała potrwać do 2025 r.

Skrytka depozytowa

- Amber Gold twierdził, że złoto przechowuje w skrytkach depozytowych w polskich bankach. „Rzeczpospolita" ustaliła, że - owszem - przez chwilę miał wynajęte w kilku bankach skrytki, ale za małe, by schować nawet połowę złota, które deklarował, że posiada.

Spready

- a właściwie „spridy", jak mówił na pierwszym spotkaniu z dziennikarzami Plichta. Różnica między kursem kupna i sprzedaży. Spłacający kredyty hipoteczne wiedzą, że na nich zarabiają dodatkowo banki. Plichta też podobno na nich zarabiał, w tym przypadku na spreadach dotyczących cen złota. Miały wynosić od 13 do 21 proc. na gramie kruszcu. Efekt? Według Plichty: w pierwszej połowie 2012 r. przychody spółki wyniosły 220 mln zł (z czego 160 mln zł pochodzi od klientów), a zysk netto 7 mln zł.

Stefański

- Marcin Stefański, obecnie Marcin Plichta (przyjął nazwisko żony).

Tusk Michał

- fan transportu wszelakiego, który trochę pobłądził. Były dziennikarz „Gazety Wyborczej" w Gdańsku, właściciel konta pocztowego założonego na Józefa Bąka z Żukowa, pracownik gdańskiego portu lotniczego, współpracujący z OLT Express. No i oczywiście syn premiera, który po ojcowsku cały czas mu ufa i go wspiera.

UOKiK

- urząd mający chronić konsumentów. Od listopada 2011 r. badał umowy AG z klientami, po jego interwencji spółka Plichty pokornie je poprawiła. Urząd nie zdążył sprawdzić, czy spółka nie sugerowała czasem, że „lokata w złoto" czy „lokata w platynę" objęte są obowiązkowym systemem gwarantowania świadczonym przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny.

Upadłość lub likwidacja

- jest wniosek o upadłość AG. Jeszcze niedawno Plichta mówił, że spółka ma 90 proc. szans na przetrwanie. Zyskał trochę czasu i sam poinformował o zamknięciu biznesu.

Wałęsa

- na film Andrzeja Wajdy pod tym tytułem pieniądze wyłożyła spółka AG. Ile? Nie wiadomo.

Volkswagen Bank

- jeden z czterech banków, w których AG miał konta. W końcu i temu i innym bankom jednak współpraca z Plichtą przestała się podobać. I podobno nie miało to nic a nic wspólnego z listem KNF do banków przypominającym o czymś takim jak reputacja.

Złoto

- podobno widziało je trzech klientów AG, którzy o to poprosili. Reszta z 7 tys. klientów - jak twierdzi Marcin Plichta - nie poprosiła, więc nie zobaczyli kruszcu.

Żona

- Katarzyna Plichta. Użyczyła nazwiska mężowi, aby rozpoczął drugie życie. Czy aby na pewno ostatnie?

W alfabecie celowo nie definiujemy znaczenia tak oczywistych określeń jak giełda (w ciągu kilku lat Amber Gold miał trafić na warszawski parkiet, już sama zapowiedź takich planów miała nobilitować spółkę w oczach klientów), piramida finansowa (o takie działanie jest podejrzewana), pranie brudnych pieniędzy (o takim procederze miał zawiadomić prokuraturę BGŻ, w którym Amber Gold miał konto) czy... naiwność Polaków.

Amber Gold

- najgłośniejsza ostatnio polska firma. Występuje w postaci różnych spółek: Amber Gold Invest, AG sp. z o.o., AG PDS, AG Obsługa, AG SA. W ich zarządach lub radach nadzorczych jak nie ma Marcina Plichty, to jest Katarzyna Plichta.

Pozostało 97% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację