Grecja może wyjść z kryzysu cało

Strefa euro się nie rozpadnie, żaden kraj jej nie opuści, a w ciągu następnej dekady wręcz się rozszerzy o nowych członków, choć niekoniecznie będzie to Polska

Publikacja: 11.09.2012 01:48

Grecja może wyjść z kryzysu cało

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

Red

Sytuacja gospodarcza na świecie dramatycznie się pogarsza (co po publikacji danych za ostatni kwartał zaczęliśmy realnie odczuwać też w Polsce), a wraz z tym zwiększyły się obawy o możliwość rozpadu strefy euro. Finlandia ogłosiła przygotowanie planu awaryjnego na ten wypadek, Citibank podwyższył szacunek prawdopodobieństwa wyjścia Grecji ze strefy euro w 2013 roku na 90 proc., w Polsce wiele osób przestrzega przed takim scenariuszem.

Obawy te – choć w pełni zrozumiałe – nie zmaterializują się.

Bankructwa w ramach eurolandu

To prawda, że druga fala kryzysu się nasila i będzie coraz gorzej. Mimo to podstawowy scenariusz rozwoju sytuacji w strefie euro jest następujący: strefa euro się nie rozpadnie, żaden kraj strefy nie opuści, w ciągu następnej dekady strefa euro się rozszerzy o nowych członków (choć niekoniecznie będzie to Polska). W najbliższej przyszłości niemal na pewno nastąpią bankructwa niektórych krajów członkowskich, ale odbędą się one w ramach strefy euro.

Teza ta wydaje się dzisiaj kontrowersyjna, więc postaram się ją uzasadnić. Przemawia za nią przynajmniej sześć powodów.

Pomimo ogromnych ciężarów większość greckiego społeczeństwa jest za utrzymaniem euro

Po pierwsze, interes w zachowaniu euro znacznie wykracza poza strefę euro i Unię Europejską. Euro to druga waluta rezerwowa świata, w miliardach przechowywana w skarbcach banków centralnych i komercyjnych na całym świecie. Euro to także podstawa systemów monetarnych wielu krajów, których waluty narodowe są powiązane ze wspólną walutą europejską. Rozszerzony blok euro to 59 krajów świata stanowiących jedną piątą globalnej gospodarki.

To prawda, że polityczne i gospodarcze interesy tych krajów są rozproszone i że żaden z nich indywidualnie nie jest potęgą gospodarczą. Jednak upadek euro stanowiłby ogromny kłopot dla każdego z nich. Podobnie jak to jest w przypadku Polski – choć złoty nie jest bezpośrednio powiązany z europejską walutą (mamy kurs płynny) wspieranie stabilność strefy euro leży w naszym dobrze pojętym interesie.

Po drugie, sprzyjająca – a przynajmniej neutralna – jest także sytuacja geopolityczna. Chociaż na globalnej scenie Europa jest konkurentem i USA, i Chin to żaden z tych krajów nie ma silnego interesu w rozpadzie strefy euro. Dla USA pogrążenie Europy w chaosie oznaczałoby „utratę" kulturowo i historycznie bliskiego partnera politycznego, akurat w momencie, gdy pozycja Ameryki jest dość chwiejna. Dla Chin upadek euro oznaczałby z kolei ponowne wzmocnienie dominacji dolara w światowym systemie finansowym, nie mówiąc już o potencjalnych stratach na miliardowych rezerwach walutowych utrzymywanych w euro.

To prawda, że sytuacja wewnętrzna tych krajów jest dla nich daleko bardziej istotna niż problemy Europy. Jednakże utrzymywanie równowagi na osi dolar-euro-juan leży też w interesie innych partnerów, zarówno w Azji (Japonia, Indie), jak i w Ameryce Łacińskiej (Brazylia).

Kryzys wymusza reformy

Po trzecie, nierównowaga gospodarcza będąca źródłem kłopotów strefy euro powoli, ale konsekwentnie, topnieje. Zmniejszają się różnice w bilansach handlowych, odwracają się relacje w pozycji konkurencyjnej wyznaczonej relatywnymi kosztami pracy. W skrócie: w Grecji zaczyna być taniej, w Niemczech drożej. W krajach południa kryzys i widmo bankructwa wymusiły głębokie reformy podażowe i fiskalne, które niedługo zaczną przynosić efekty. Przewiduję, że w ciągu pięciu lat Grecja znajdzie się na tytułowej stronie prestiżowego pisma „The Economist" z podpisem „Zdrowy człowiek Europy". To prawda, że realna skala deficytów jest nadal bardzo duża i że potrzeba będzie jeszcze wiele lat na ich pełne uporządkowanie. Moment przesilenia będzie jednak miał miejsce wcześniej, jeszcze zanim pełne dostosowanie się dokona. Oczekiwania będą tu miały bardzo duże znacznie – tak jak dzisiaj rynki przeszacowują ryzyko, tak potem nastąpi przestrzelenie po stronie optymizmu.

W ciągu pięciu lat Grecja znajdzie się na tytułowej stronie prestiżowego pisma „The Economist" z podpisem „Zdrowy człowiek Europy"

Po czwarte, choć pole dla działań Europejskiego Banku Centralnego jest ograniczone, cały czas w jego rękach znajdują się silne instrumenty, w tym te niestandardowe. I na pewno będą one wkrótce użyte: stopa referencyjna zostanie obniżona, ponowione zostaną operacje LTRO, utworzony będzie nowy program skupu obligacji rządowych przy wykorzystaniu europejskich funduszy ratunkowych ESM i ESF. Najprawdopodobniej wkrótce obserwować będziemy wspólne akcje kluczowych banków centralnych świata, każdy z nich będzie też działał samodzielnie. To prawda, że instrumenty monetarne mają ograniczony zasięg i łączą się z ryzykiem inflacji, przez co ich użycie budzi coraz większy opór. Pozwalają one jednak kupić trochę czasu. A dodatkowo europejskie rządy mają do dyspozycji broń ostateczną, o której mówi się na razie niewiele, ale o której będzie głośniej za kilkanaście miesięcy – kontrolę kapitału. Zanim euro upadnie, broń ta zostanie użyta na większych lub mniejszych segmentach rynku.

Po piąte, z wielkim trudem i przy dużym ryzyku strefa euro ostatecznie przebrnie przez narastające napięcia polityczne na arenie wewnętrznej poszczególnych krajów. Narastające resentymenty pomiędzy krajami europejskimi, wzrost nastrojów antyeuropejskich, wzmacniające się ekstremalne ruchy polityczne po lewej i po prawej stronie stanowią największe ograniczenie dla koniecznych zmian instytucjonalnych w strefie euro (wymagających centralizacji decyzji w łonie UE i redefinicji funkcji państw członkowskich) i największe zagrożenie dla spójności strefy.

Zawierucha jeszcze potrwa

Zakładając jednak, że kryzys potrwa jeszcze 4 lata (a taki jest moim zdaniem podstawowy scenariusz), to w tym horyzoncie czasowym będziemy mieli do czynienia z jednym do dwóch cykli wyborczych. Europa ma więc szansę prześlizgnąć się przez te niebezpieczeństwa.

Interes w zachowaniu wspólnej waluty znacznie wykracza poza strefę euro i Unię Europejską

Po szóste, w centralnych ośrodkach strefy euro, zwłaszcza w Niemczech, silny jest – pomimo istniejących napięć – zdecydowany kierunek proeuropejski, który podzielany jest przez zdecydowaną większość tamtejszych elit politycznych. Gdyby – co może się stać w pierwszej połowie następnego roku – Niemcy zaczęły korzystać z ujemnych stóp procentowych środowiska. Te zyskają dodatkowy silny argument ekonomiczny za obroną euro.

To prawda, że przyszłość euro nie zależy tylko od centrum, ale też od peryferii strefy. Ale także w krajach południa bodźce polityczne do wyjścia ze strefy euro są ograniczone. Pomimo ogromnych ciężarów większość greckiego społeczeństwa jest za utrzymaniem euro. W większości krajów dominująca jest percepcja, że opuszczenie strefy euro to „ostateczna ostateczność" wiążąca się z ogromnym chaosem gospodarczym i degradacją polityczną.

Po linie nad przepaścią

W każdym z tych elementów kryzysowej układanki kryje się ryzyko, możliwe są niespodzianki. Sytuacja w Europie przypomina kroczenie po linie rozciągniętej nad ogromną przepaścią. Drobna pomyłka może kosztować upadek w dół, a okazji do tego może być po drodze wiele.

Jednak można założyć, że marsz ten ostatecznie skończy się sukcesem (choć nie oznacza to braku konieczności przygotowania w Polsce planów awaryjnych). Jeżeli strefa euro przetrwa, możliwe będą dwa scenariusze jej dalszego rozwoju – dobry i zły. Ale o tym w kolejnym tekście. Na razie pozostaje nam czekać na rozwój dalszych wypadków.

Autor jest profesorem SGH i PAN. Był dyrektorem Biura ds. Integracji ze Strefą Euro i członkiem Rady Makroekonomicznej przy Ministrze Finansów

Sytuacja gospodarcza na świecie dramatycznie się pogarsza (co po publikacji danych za ostatni kwartał zaczęliśmy realnie odczuwać też w Polsce), a wraz z tym zwiększyły się obawy o możliwość rozpadu strefy euro. Finlandia ogłosiła przygotowanie planu awaryjnego na ten wypadek, Citibank podwyższył szacunek prawdopodobieństwa wyjścia Grecji ze strefy euro w 2013 roku na 90 proc., w Polsce wiele osób przestrzega przed takim scenariuszem.

Obawy te – choć w pełni zrozumiałe – nie zmaterializują się.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację