Stawiamy na e-zdrowie i nowe technologie

W Polsce nie wykorzystuje się potencjału sektora prywatnego i środków, które są wydawane przez obywateli z własnej kieszeni na opiekę zdrowotną – mówi Anna Rulkiewicz, prezes Grupy LUX MED, wiceprezydent Pracodawców RP.

Publikacja: 12.05.2019 21:00

Stawiamy na e-zdrowie i nowe technologie

Foto: materiały prasowe

Zaczynaliście państwo jako lokalna firma, dziś na polskim rynku jesteście gigantem prywatnej ochrony zdrowia. Co jest najważniejsze w tym biznesie?

Najważniejsza jest dbałość o pacjenta i budowanie jego lojalności. To kluczowe. W ostatnich miesiącach pracowaliśmy nad nowym modelem obsługi naszych pacjentów oraz klientów korporacyjnych – pracodawców. Zainwestowaliśmy poważne środki w cyfryzację w zakresie usprawnienie ścieżki pacjenta. Stawiamy na e-zdrowie i nowe technologie. Chodzi o to, by pacjent czuł, że dajemy mu jak najszerszy zakres usług i jesteśmy w stanie zaradzić większości jego problemów.

Jakie macie plany rozwojowe?

Dalej rozwijamy opiekę ambulatoryjną. Wzmacniamy naszą obecność w miastach, w których już działamy, ale wchodzimy też do nowych lokalizacji. Zamierzamy dalej inwestować w onkologię, ortopedię, stomatologię, ale przede wszystkim nadal będziemy doskonalić nasz model obsługi. Stąd m.in. intensywna informatyzacja. Stawiamy na wygodne rozwiązania – dziś pacjent nie wszystko musi realizować w centrach medycznych. Przykładem może być e-Recepta, którą w LUX MED pacjenci mogą zamówić i otrzymać za pośrednictwem Portalu Pacjenta. A więc dajemy łatwy dostęp przez portal, potwierdzanie wizyt esemesem, wideoczaty z lekarzem. Zależy nam na tym, by telemedycyna i inne usługi teleinformatyczne były dobrym uzupełnieniem usług tradycyjnych. Chcemy, by 60 proc. naszego portfela było scyfryzowane. Ważna jest też dobra nawigacja, by pacjent nie błądził w strukturach i dokładnie wiedział, gdzie ma się udać. W 2019 roku planujemy też nowe usługi szpitalne.

Telemedycyna rozwija się w Polsce zdecydowanie poniżej oczekiwań. To rzeczywiście tak perspektywiczny kierunek rozwoju?

Zdecydowanie tak. Jednak tu trzeba edukować pacjentów, że telemedycyna podlega tym samym regulacjom i jest tak samo bezpieczna jak tradycyjna forma kontaktu. Trzeba też uświadamiać lekarzy. Dziś technologia stwarza nam nowe możliwości i wiele spraw pacjent może załatwić zdalnie, nie wychodząc z domu.

Wchodzicie na nowe rynki?

Tak, teraz intensywnie rozwijamy się na rynku stomatologicznym. Stomatologia zawsze była w Polsce mocno rozdrobniona. A my mamy doświadczenie jako część grupy Bupa, która jest jednym z największych dostawców m.in. takich usług na świecie. Tego typu działania konsolidacyjne udało się z powodzeniem przeprowadzić np. w Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii.

Jak by to wyglądało?

Raczej jesteśmy zainteresowani pełnym przejęciem i współpracą z lekarzami dentystami na uzgodnionych przez obie strony warunkach. Chcemy by dotychczasowi pracownicy z nami zostawali. Lekarz nie musi się już wówczas martwić o kwestie organizacyjne, administracyjne, marketingowe i finansowe związane z działalnością takiej przychodni, np. jaki sprzęt ma kupić, jakie materiały, jak mają wyglądać standardy medyczne. Przejmujemy za niego całą tę rolę. To rynek nasycony małymi gabinetami. By osiągnąć jednolite wysokie standardy i dawać taką samą jakościowo usługę w wielu miejscach Polski nie obejdzie się bez konsolidacji. Zyskają jednak i pacjenci, i lekarze. Pacjenci mogliby wykupić dodatkowe abonamenty stomatologiczne albo korzystać z usługi w modelu fee-for-service. Mamy już ponad 190 gabinetów i chcemy w ciągu trzech lat podwoić tę liczbę.

Jakie nowe wyzwania się pojawiają?

Myślimy nie tylko o tym, jak pomóc pacjentowi w chorobie, ale też jak pomóc mu jak najdłużej żyć i jak najdłużej zachować dobre zdrowie. Tu istotna jest profilaktyka. Ważna jest walka z chorobami cywilizacyjnymi, ale nie tylko z cukrzycą czy niewydolnością serca. Poważnym problemem jest teraz wypalenie zawodowe, depresja. Stres, zwłaszcza ten w pracy, prowadzi do poważnych zachorowań. I my też chcemy zaradzić tym wyzwaniom. Zamierzamy pomóc pacjentom zmierzyć się z tymi problemami, dlatego od kwietnia ruszyliśmy z nową ofertą z obszaru mental health.

Co w niej jest?

Różne porady psychologiczno-psychiatryczne, przede wszystkim kierowane do korporacji, ale nie tylko. Chcemy pomagać pracownikom i pracodawcom.

Jesteście zainteresowani przejęciami?

Duże firmy kupują i my też jesteśmy zainteresowani przejmowaniem i wspieraniem mniejszych podmiotów. Mniejsze firmy w pewnym momencie nie mają już perspektyw rozwoju, bo trzeba dużych pieniędzy, by wykonać kolejny skok na rynku, przy tym dziś na bardzo niepewnym rynku.

Bardzo nas interesuje to, co jest naszą podstawową działalnością, czyli przychodnie i opieka ambulatoryjna. Jesteśmy też zainteresowani przejmowaniem szpitali, choć proszę zauważyć, nie ma ich na rynku zbyt dużo, co jest wynikiem prowadzonej przez regulatora polityki, z którą nie do końca się utożsamiam.

Jak finansujecie rozwój?

Grupa LUX MED jest częścią Bupa od 2013 roku. To partner, który nie ma udziałowców. W takiej sytuacji wszystkie zyski są reinwestowane w zdrowie. Koszty bieżącej działalności i akwizycji mniejszych firm pokrywamy z własnych pieniędzy. Jeśli jednak wchodzimy w bardzo duże akwizycje, jak w przypadku onkologii, to zawsze mamy wsparcie Bupa. Wspomagają nas, bo w Polsce się szybko rozwijamy, ale kiedyś i my możemy ich wspomagać w innych przedsięwzięciach międzynarodowych.

Nie kusi was ekspansja na zagranicę?

Tak, kusi, ale na tym etapie nie chciałabym więcej zdradzać.

Jaki był rok 2018 dla grupy?

To był dość dobry rok. Pod względem liczby pacjentów zanotowaliśmy prawie dwucyfrowy wzrost. A w przypadku przychodów jeszcze wyższy – o ok. 14 proc. Wzrost ten był w większości organiczny. Głównym źródłem przychodów są klienci korporacyjni, jak również fee-for-serwisowi. Jestem optymistką i myślę, że uda nam się utrzymać ten trend również w 2019 roku. Znaczenia nabierają też nowe linie biznesowe. Widać już w wynikach początki naszego zaangażowania w stomatologię.

Jakie macie największe bolączki jako największa firma prywatna w ochronie zdrowia?

Radzimy sobie lepiej niż publiczny sektor ochrony zdrowia, bo jesteśmy bardziej dynamiczni, mniejsi, a przez to bardziej sprawni. Problemy jednak są w gruncie rzeczy te same. Jak nie ma na rynku lekarzy, to nie ma ich nigdzie. Staramy się dziś o ten sam personel. Gdy ten system jest niewydolny, dotyka to każdego. Dlatego zawsze byliśmy i jesteśmy gotowi go wesprzeć.

W ostatnim czasie rząd wprowadza wiele regulacji, do których trudno jest się bardzo szybko przystosować. Są często zaskakujące, jak wprowadzenie sieci szpitali, gdzie większość szpitali prywatnych z niej wypadła. Należałoby jasno wskazać, w jakim kierunku pójdą zmiany, i dać wszystkim czas na dostosowanie się do nich.

Tylko, że rząd do tej pory nie zdefiniował roli prywatnej medycyny w Polsce.

Rząd skupia się na sektorze publicznym i pieniądzach publicznych. Liczyłam, że będziemy wspólnie rozmawiali również o roli sektora prywatnego, szczególnie teraz, kiedy system opieki zdrowotnej ma bardzo dużo wyzwań. Nie wykorzystuje się potencjału naszego sektora i środków, które są wydawane przez Polaków z własnej kieszeni na opiekę zdrowotną.

Dlaczego tak się dzieje?

To pytanie, na które nie umiem odpowiedzieć. Z jednej strony sektor prywatny ma ogromne osiągnięcia, jest na polskim rynku od momentu transformacji ustrojowej, rozwijał się spontanicznie, wchodził w obszary, które były możliwe do rozwoju, ale nigdy regulator nie pochylił się nad tym, jak ukształtować ten rynek. Nie chce się zauważyć prywatnego sektora, a jeśli już jest, to niech się zajmuje przede wszystkim środkami prywatnymi. Tymczasem sektor prywatny jest bardziej innowacyjny, szybciej wdraża nowoczesne technologie i wciąż szuka nowych rozwiązań, by ułatwić i polepszyć obsługę pacjentów.

Rząd skupia się na rozwiązywaniu doraźnie problemów sektora publicznego, nie widząc, że sektor prywatny może być może nie pełnym rozwiązaniem wielu bolączek, bo tego nie możemy oczekiwać, ale pomocą w wielu obszarach.

Gdzie rząd mógłby was wesprzeć i co moglibyście zaproponować?

Chcemy być równoprawnym partnerem dla rządu i chcemy, żeby nasza wiedza, umiejętności i infrastruktura były wykorzystywane na potrzeby polskich pacjentów. Myślę, że rząd mógłby również popracować nad lepszymi rozwiązaniami w zakresie partnerstwa publiczno-prywatnego. Wykorzystując nasz sprzęt i infrastrukturę moglibyśmy świadczyć usługi na zasadach oustourcingu. Ale chętnie możemy też być podwykonawcami dla innych ośrodków publicznych, które nie świadczą wszystkich usług. Trudno mieć wszystko pod jednych dachem i nie wiem nawet, czy jest to efektywne. Nasz system potrzebuje nowych, innych źródeł finansowania. Jeśli brakuje w Polsce pieniędzy na ochronę zdrowia, to wykorzystajmy mądrze środki prywatne i wprowadźmy np. dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne. Należy zauważyć, że już blisko 40 proc. nakładów na zdrowie stanowią prywatne wydatki Polaków. To ogromny potencjał. Niestety, w polskiej ochronie zdrowia mamy zawsze problem z dłuższą perspektywą. Co rząd to nowe pomysły. To krok do przodu, w bok albo do tyłu. Tu trzeba konsekwentnie poprawiać system, a nie budować strategię na cztery lata w czasie wyborów. Bo się nic w ten sposób nie zbuduje. Zmieniamy ten system kawałkami. Jak jeden się zbuduje, to drugi się rozpadnie.

Plany rządowe są ambitne. Zakładają zwiększenie wydatków na publiczną ochronę zdrowia. Do 2024 roku do 6 proc. PKB.

Ale samo zwiększenie wydatków nie rozwiąże problemów. Z tymi 6 proc. dalej będziemy poniżej średniej europejskiej, gdzie te wydatki stanowią 8–9 proc. Nasze potrzeby cały czas rosną, społeczeństwo się starzeje. Przez ostatnie lata mamy ogromną presję na wzrost wynagrodzeń i to one mogą skonsumować ten wzrost, zamiast trafiać do pacjenta i zmniejszać kolejki. Pójdą więc w większości na potrzeby osób pracujących w tym sektorze i też nie ma co się dziwić – wynagrodzenia tu nie rosły przez wiele lat.

Wydatki idą na rzeczy, które nie są niezbędne. Np. sektor publiczny dużo inwestuje w sprzęt diagnostyczny, a nie wykorzystuje się w pełni potencjału, który już mają prywatne przychodnie czy szpitale. Państwo chce mieć wszystko własne.

Każdy rząd ma problem z podejmowaniem takich długofalowych decyzji w ochronie zdrowia i takich mniej popularnych. Łatwiej spełniać roszczenia tych najgłośniej krzyczących. Sektor prywatny nie krzyczy. Rozwija się od lat tam, gdzie może. Ale już napotyka wiele przeszkód.

Anna Rulkiewicz pełni funkcję prezesa Grupy LUX MED od 2007 r. Jest wiceprzewodniczącą Rady Polskiego Komitetu Olimpijskiego. W 2016 r. została wiceprezydentem Pracodawców RP, a w 2017 r. wybrano ją na kolejną kadencję na stanowisko prezesa Pracodawców Medycyny Prywatnej. W 2018 r. minister zdrowia powołał ją do rady społecznej ogólnopolskiej debaty „Wspólnie dla zdrowia".

Zaczynaliście państwo jako lokalna firma, dziś na polskim rynku jesteście gigantem prywatnej ochrony zdrowia. Co jest najważniejsze w tym biznesie?

Najważniejsza jest dbałość o pacjenta i budowanie jego lojalności. To kluczowe. W ostatnich miesiącach pracowaliśmy nad nowym modelem obsługi naszych pacjentów oraz klientów korporacyjnych – pracodawców. Zainwestowaliśmy poważne środki w cyfryzację w zakresie usprawnienie ścieżki pacjenta. Stawiamy na e-zdrowie i nowe technologie. Chodzi o to, by pacjent czuł, że dajemy mu jak najszerszy zakres usług i jesteśmy w stanie zaradzić większości jego problemów.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?