Polska potentatem w cynku

Rząd nie powinien koncentrować się tylko na łupkach – podkreśla prezes spółki Rathdowney.

Publikacja: 29.11.2013 04:44

Polska potentatem w cynku

Foto: materiały prasowe

Rz: Za trzy lata planujecie rozpoczęcie budowy w Polsce kopalni cynku i ołowiu wartej około 300 mln dol. Nie obawiacie się, że zakusy fiskalne państwa mogą popsuć wasz biznes?

John P. Barry:

Chcemy być w Polsce inwestorem długofalowym, ale faktycznie biurokracja i przepisy nie są zachęcające. Co prawda ustawa o podatku od wydobycia niektórych kopalin nie dotyczy cynku i ołowiu, ale zdajemy sobie sprawę, że może być w przyszłości rozszerzona o kolejne surowce. Dlatego już dziś musimy mieć pewność co do reżimu podatkowego. Jesteśmy gotowi do rozmów w sprawie przyszłych regulacji. Na razie jednak rząd mocno zaangażował się w gaz łupkowy. Nie powinien jednak koncentrować się tylko na tym temacie, bowiem łupki to dziś wciąż marzenie, podczas gdy cynk i ołów są całkowicie realne. A nasz projekt jest niezwykle ważny nie tylko dla Śląska, ale dla całej Polski, a nawet Europy.

Dlaczego?

Sąsiadująca z naszymi koncesjami należąca do ZGH Bolesław kopalnia Pomorzany, która została uruchomiona ponad 35 lat temu, jest ostatnim producentem cynku i ołowiu w Polsce. Gdy za parę lat wydobycie w niej ustanie, Polska, która dziś jest trzecim graczem w Europie na tym rynku po Irlandii oraz Szwecji, zniknie ze światowej mapy producentów koncentratu cynku.

Mówi się, że deficyt cynku to problem całego świata.

Na świecie brakuje tego typu kopalni. Eksploatowane obecnie złoża są na wykończeniu, praktycznie nie uruchamia się nowych. Wpływ na to mają m.in. aktualnie dosyć duże zapasy surowca w magazynach oraz jego stosunkowo niskie ceny na światowych rynkach. Cena, która oscyluje na poziomie poniżej 2000 dolarów za tonę, nie stanowiła odpowiedniego bodźca do uruchomienia nowych kopalni. Jednak – jak wyliczają analitycy – w okresie średnioterminowym nie domkniemy luki między podażą i popytem. W efekcie w 2017–2018 roku brak cynku na rynku będzie już bardzo mocno odczuwalny. To dlatego zależy nam na tym, by do tego czasu uruchomić już kopalnię w Polsce i wstrzelić się w potencjalną lukę podażową. Jej zniwelowanie nie będzie proste, bo wybudowanie nowych mocy produkcyjnych trwa 7–8 lat. Liczymy, że naszą kopalnią przywrócimy Polsce pozycję liczącego się producenta cynku w Europie.

To może być dla was złoty interes.

Niewątpliwie. Gdy na świecie zabraknie koncentratu cynku jego ceny pójdą w górę. Analitycy w 2018 roku przewidują szczytowe notowania, na poziomie nawet 3800 dol./t. W jednym z optymistycznych scenariuszy prognozują długofalowo cenę 2500 dol./t. Wskaźniki ekonomiczne dla cynku wydają się więc ciekawe.

Gdzie chcecie sprzedawać surowiec wydobyty na Śląsku?

Największy popyt  jest dziś w Chinach – to największy konsument wszystkich metali. Mniej więcej 45 proc. światowej podaży cynku, miedzi, niklu, ołowiu, rudy żelaza trafia właśnie tam. Ale Europa też jest ważnym rynkiem – zużywa nieco mniej niż 30 proc., przy produkcji na poziomie zaledwie 4 proc. światowej podaży.

Mamy dwa scenariusze logistyki sprzedaży koncentratu cynku. Koncentrat będzie bardzo dobrej jakości, o niskiej zawartości żelaza, więc huty będą nim z pewnością bardzo zainteresowane. Możemy go sprzedawać lokalnie – w Polsce i do krajów sąsiednich. Ale popyt będzie na całym świecie. Planujemy wysyłać go koleją do Gdańska i statkami do hut w Europie i Azji.

Czy poza cynkiem i ołowiem interesują was inne surowce?

W złożu w Polsce mamy też srebro. Nie jest to znacząca ilość z punktu widzenia wymiaru ekonomicznego tego projektu, ale z pewnością będzie to dosyć ważny jego element. Zazwyczaj w złożach srebro powiązane jest z ołowiem. Jednak w tym przypadku – dość nietypowo – powiązane jest z cynkiem. Główny przychód kopalni stanowić będzie jednak cynk, którego jest 3–4 razy więcej niż ołowiu.

A nie boicie się oporu społeczności lokalnych?

Współpraca z lokalną społecznością jest najważniejsza. To od niej zależy, czy ostatecznie dostaniemy zgodę na to, by kopalnia powstała. Jeśli mieszkańcy będą uważali, że inwestycja jest bezpieczna, dopiero wówczas zwrócimy się do ministerstwa o uzyskanie zezwolenia na wydobycie i przystąpimy do budowy kopalni. Widzimy, że coraz więcej ludzi jest przychylnych inwestycji, choć na początku społeczności były nastawione negatywnie do projektu. Obawiano się m.in. zanieczyszczeń wód gruntowych. To zrozumiałe, że mieszkańcy chcą wiedzieć, jakie mogą być skutki powstania kopalni. Ściśle jednak z nimi współpracujemy i na bieżąco informujemy. Na tym etapie nie znamy jeszcze wszystkich odpowiedzi, bo badania w ramach oceny oddziaływania na środowisko jeszcze trwają.

Mieszkańcy z pewnością zastanawiają się również nad efektami ekonomicznymi takiej inwestycji dla regionu?

Wspólnie z firmą CASE przygotowujemy analizę skutków ekonomicznych powstania nowej kopalni.  Uruchomiona zostanie ona w regionie, który jest historycznie obszarem górniczym, z 20-proc. stopą bezrobocia. W ZGH Bolesław pracuje około 1500 osób. Nie trudno przewidzieć, jak będzie wyglądała sytuacja po wyeksploatowaniu tamtej kopalni. Nasz projekt daje szansę znalezienia pracy 500–1000 osobom. Będziemy szkolić nowych pracowników, liczymy na młode pokolenie górników. A to nie wszystko, bo powstaną przecież dodatkowe miejsca pracy wokół kopalni, by ją obsłużyć. Mam na myśli wszelkie usługi wspomagające. Tam zatrudnienie znaleźć może cztery razy więcej osób niż w samej kopalni.

—rozmawiał Michał Duszczyk

CV

John P. Barry

jest magistrem geologii, ukończył także studia MBA. W przemyśle wydobywczym pracuje od 1988 r. Kieruje kanadyjską spółką Rathdowney Resources Ltd, notowaną na giełdzie w Toronto. Firma należy do grupy Hunter Dickinson Inc., która specjalizuje się w poszukiwaniach i wydobyciu surowców.

Rz: Za trzy lata planujecie rozpoczęcie budowy w Polsce kopalni cynku i ołowiu wartej około 300 mln dol. Nie obawiacie się, że zakusy fiskalne państwa mogą popsuć wasz biznes?

John P. Barry:

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką