Rz: Za trzy lata planujecie rozpoczęcie budowy w Polsce kopalni cynku i ołowiu wartej około 300 mln dol. Nie obawiacie się, że zakusy fiskalne państwa mogą popsuć wasz biznes?
John P. Barry:
Chcemy być w Polsce inwestorem długofalowym, ale faktycznie biurokracja i przepisy nie są zachęcające. Co prawda ustawa o podatku od wydobycia niektórych kopalin nie dotyczy cynku i ołowiu, ale zdajemy sobie sprawę, że może być w przyszłości rozszerzona o kolejne surowce. Dlatego już dziś musimy mieć pewność co do reżimu podatkowego. Jesteśmy gotowi do rozmów w sprawie przyszłych regulacji. Na razie jednak rząd mocno zaangażował się w gaz łupkowy. Nie powinien jednak koncentrować się tylko na tym temacie, bowiem łupki to dziś wciąż marzenie, podczas gdy cynk i ołów są całkowicie realne. A nasz projekt jest niezwykle ważny nie tylko dla Śląska, ale dla całej Polski, a nawet Europy.
Dlaczego?
Sąsiadująca z naszymi koncesjami należąca do ZGH Bolesław kopalnia Pomorzany, która została uruchomiona ponad 35 lat temu, jest ostatnim producentem cynku i ołowiu w Polsce. Gdy za parę lat wydobycie w niej ustanie, Polska, która dziś jest trzecim graczem w Europie na tym rynku po Irlandii oraz Szwecji, zniknie ze światowej mapy producentów koncentratu cynku.