"Oldskulowy" sceptycyzm szkodzi ekspansji

Polskie firmy coraz śmielej spoglądają na zagraniczne rynki. Nie tylko na te, które są nam najbliższe geograficznie czy kulturowo, ale także te bardziej egzotyczne.

Publikacja: 09.01.2014 10:21

"Oldskulowy" sceptycyzm szkodzi ekspansji

Foto: materiały prasowe

Red

Jeżeli to spoglądanie przełoży się na strategiczne decyzje o rozpoczęciu dystrybucji ich produktów za granicą, jest duża szansa na to, że ziszczą się prognozy ekonomistów stawiające eksport na pozycji siły napędowej wzrostu gospodarczego w Polsce. Trzymam kciuki za polskich eksporterów i życzę im jak najlepiej.

Właśnie dlatego, że życzę im jak najlepiej, chciałbym zwrócić uwagę na pewną kwestię, która mnie martwi. Jako pracownik globalnego banku często mam przyjemność uczestniczyć w różnego rodzaju spotkaniach poświęconych tematyce ekspansji zagranicznej. Każda taka interakcja jest dla mnie ważna i wartościowa. Wychodząc z wielu takich spotkań, jestem pod wrażeniem kompetencji menedżerskich i wizji osób zarządzających firmami czy organizacjami zaangażowanych w promowanie idei rozwoju polskiego biznesu poza granicami Polski.

Niestety, bywa i tak, że wychodzę z mieszanymi uczuciami. A to dlatego, że niektórzy rozmówcy prezentują raczej dziwną dla mnie postawę, powiedziałbym wręcz, że „oldskulową". Sądziłem, że tego typu podejście do biznesu międzynarodowego odeszło do lamusa, ale najwyraźniej kilka antyków przetrwało na salonach.

Chodzi o skupienie na własnym, unijnym podwórku, brak zainteresowania potencjałem ogromnych rynków spoza UE o wciąż nienasyconym popycie na różnego rodzaju dobra, o krótkowzroczność, pewną formę lekceważenia globalnych trendów, które – chcemy tego czy nie – będą miały wpływ na losy polskiej gospodarki, a przez to i nas samych. To także forma pewnego sceptycyzmu wobec czegoś, co wiele milionów firm z całego świata uznało za szansę i co wykorzystują w rozwoju biznesu, dzięki czemu odnoszą sukcesy.

Krótkowzroczność i bezpodstawny sceptycyzm nie są dobre w żadnej dziedzinie życia. W biznesie mogą być szczególnie szkodliwe. Firmom, które wciąż reprezentują takie podejście, życzę, żeby je zmieniły. Tym o szerokich horyzontach życzę, żeby cały czas je poszerzały i umiejętnie wykorzystywały w rozwoju biznesu.

Na szczęście takich firm jest niewiele i – jak wynika z moich obserwacji – coraz mniej, o czym świadczą coraz lepsze wyniki polskiego eksportu. Liczę, że za jakiś czas ten problem zupełnie przestanie istnieć i że ze wszystkich spotkań poświęconych międzynarodowej ekspansji polskich firm będę wychodził dumny z tego, co już osiągnęły i co jeszcze mają szansę osiągnąć.

Janusz Dedo, prezes HSBC Bank Polska

Jeżeli to spoglądanie przełoży się na strategiczne decyzje o rozpoczęciu dystrybucji ich produktów za granicą, jest duża szansa na to, że ziszczą się prognozy ekonomistów stawiające eksport na pozycji siły napędowej wzrostu gospodarczego w Polsce. Trzymam kciuki za polskich eksporterów i życzę im jak najlepiej.

Właśnie dlatego, że życzę im jak najlepiej, chciałbym zwrócić uwagę na pewną kwestię, która mnie martwi. Jako pracownik globalnego banku często mam przyjemność uczestniczyć w różnego rodzaju spotkaniach poświęconych tematyce ekspansji zagranicznej. Każda taka interakcja jest dla mnie ważna i wartościowa. Wychodząc z wielu takich spotkań, jestem pod wrażeniem kompetencji menedżerskich i wizji osób zarządzających firmami czy organizacjami zaangażowanych w promowanie idei rozwoju polskiego biznesu poza granicami Polski.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację