Wydawało się, że Dawid nie jest bez szans. Zwinny, szybki, inteligentny. Ale Goliat od czasu, gdy przed laty dostał z procy w czoło tracąc wielu klientów korporacyjnych, sporo się nauczył i łatwo nie odpuści.
Ta wojna ma znaczenie wykraczające poza listy polecone i zwrotki. Zwycięstwo Goliata oznaczałoby, że w Polsce ani władze, ani obywatele, ani media w istocie nie chcą w gospodarce zmian, a konserwatyzm rozumiany jako zamrożone status quo stał się ideologią dominującą. Nadto – będzie to dowód, że z instytucjami czy firmami państwowymi nie warto zadzierać, bo jak zaczną przegrywać, dadzą pałą między oczy i będzie po zawodach.
Skala kampanii przeciwko PGP i sprzymierzonym z nią inPostowi i Ruchowi jest imponująca. Te same media, które były dumne z dynamicznie rozwijającego się inPostu i głosiły peany na cześć jego szefa Rafała Brzoski, teraz zaczęły ogłaszać, że awizowane listy odbierzemy w sexshopach. W tekstach pojawiły się błędne informacje, a jak nie fałszywe, to skrajnie tendencyjne, podobnie w komentarzach internautów pod tekstami. Na portalach nagle znalazły się wpisy nowych blogerów nie zostawiające suchej nitki na zwycięzcach przetargu. Objawiła się z wojowniczym tekstem jakaś kancelaria prawna, moim zdaniem nie stroniąca od czarnego PR. W tle wybuchów z medialnych armat pojawiło się domniemanie korupcji. Odezwały się z protestami związki zawodowe i stowarzyszenia prawników. W związku z czym wkroczył rząd zapowiadając kontrolę PGP przez Urząd Komunikacji Elektronicznej.
Wszystko to zaczęło się przed i tuż po rozpoczęciu wykonywania usługi przez nowego operatora, kiedy nikt nie mógł jeszcze powiedzieć jak sytuacja wygląda i będzie wyglądać. Akcja trwa nadal. Napiszę teraz, a za chwilę odszczekam, że gdy okazało się, iż Poczta Polska definitywnie przegrała przetarg na obsługę wymiaru sprawiedliwości , ruszyła do ataku. Znam analizy, z których wynika, że firma jest od co najmniej roku zagrożona upadłością, więc nic dziwnego, że jej determinacja rośnie. Tyle, że – i dlatego odszczekuję - nie ma dowodów na zaangażowanie Poczty Polskiej w czarną kampanię. Być może pojawią się później, gdy w końcu Goliat rozdepcze Dawida.
Nie mam wątpliwości, że nie wszystko działa jak należy. W świecie idealnym konkurenci Poczty nie powinni popełniać błędów, lepiej przeszkolić ludzi, przygotować się na czarny PR itd. Być może w ogóle powinni wystartować dopiero za dwa lata. Ale jest też niemal pewne, że znaczna część kampanii negatywnej, znaczna część tekstów, wypowiedzi publicznych itd. wyraża autentyczne przekonanie różnych ludzi, że z definicji państwowe jest lepsze, że lepsze jest to co stare, nawet droższe, nawet z rentą monopolową, niż to co nowe i prywatne. Ci wszyscy ludzie, instytucje i media, którzy wieszają psy na PGP i znajdują osobliwą satysfakcję w znęcaniu się nad różnymi potknięciami jej sojuszników, nie zastosowali ani taryfy ulgowej, ani nie dali kilku tygodni na rozruch. I tak samo zapewne będą postępowali w wielu innych sytuacjach. Hamując innowacje, postęp, inwestycje. Znakomicie widać to na przykład w różnych akcjach tak zwanych aktywistów miejskich i wiejskich - antybudowlanych, antywiatrakowych, antyłupkowych czy antyreklamowych. Efektem takiej postawy już jest i będzie coraz wolniejszy wzrost gospodarczy. To znacznie bardziej przykre niż ewentualna porażka Dawida.