W mediach trwa dyskusja o konsolidacji sektora energetycznego. Debata wywołuje zainteresowanie zarówno ekspertów ekonomicznych, jak i zwykłych Polaków.
Dostępna i tania energia odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu konkurencyjności gospodarki, głównie ze względu na znaczenie w usługach i przemyśle. W przeciwieństwie do trendów na głównych rynkach europejskich, w Polsce w czasie ostatniej dekady zapotrzebowanie na energię elektryczną rosło. Aby zapewnić dostawy, zadbać o ochronę środowiska i utrzymać ceny na konkurencyjnym poziomie w UE, polski sektor energetyczny musi zniwelować aż 48-procentową różnicę w produktywności wobec Europy Zachodniej – wynika z raportu McKinsey „Polska 2025. Nowy motor wzrostu w Europie". Mądrze przeprowadzona konsolidacja, która wpisywałaby się w program reindustrializacji, pomogłaby osiągnąć te strategiczne cele. Warto na chłodno się zastanowić, w jakiej formie integracja ma sens i jakie efekty przyniesie.
Wyższe rachunki za prąd?
Główna obawa związana z konsolidacją dotyczy jej potencjalnego wpływu na wzrost cen dla odbiorców końcowych. Często pojawia się argument, że rachunki za prąd Kowalskiego wzrosną, bo „mniejsza konkurencja to wyższe ceny". W energetyce ta zasada nie działa jednak wprost. Porównajmy dwa rynki: Francję i Niemcy. Francuski jest silnie skoncentrowany z dominacją jednego podmiotu w wytwarzaniu energii, dystrybucji i sprzedaży. W Niemczech jest kilka dużych koncernów wytwórczych, setki firm dystrybucyjnych i wielu konkurujących sprzedawców. Teoretycznie ceny powinny być wyższe we Francji, ale jak podaje Eurostat, Herr Schmidt płaci za prąd 75–80 proc. więcej od Monsieur Martina. Dlaczego?
W uproszczeniu na „rachunek za prąd" składają się cztery grupy opłat. To koszt wyprodukowania energii, jej przesyłu i dystrybucji, koszt sprzedaży i obsługi klienta oraz podatki i opłaty (w tym dotacje do energii odnawialnej, koszt CO2, akcyza, VAT). Francja dzięki energii z generatorów nuklearnych ma niższy koszt wytworzenia (w uproszczeniu – inwestycje już się zamortyzowały), ale w Niemczech podatki i opłaty są dużo wyższe (m.in. efekt wsparcia odnawialnych źródeł energii). Koszty sprzedaży i obsługi klienta to, zależnie od kraju, 10–20 proc. rachunku za prąd. Podmioty konkurujące ze sobą w sprzedaży, dzięki większej efektywności mogą obniżyć marżę, ale tylko w tej niewielkiej części „rachunku za prąd".
Z tego porównania wynika, że z punktu widzenia Kowalskiego większe znaczenie od konkurencji w sprzedaży ma efektywne i niskokosztowe wytwarzanie, przesył i dystrybucja energii oraz niskie opłaty dodatkowe. To jednak nie oznacza, że konkurencja w sprzedaży jest niepotrzebna. Przeciwnie, wpływa na innowacje (np. zmienne taryfy), jakość i w ograniczonej części na cenę dla odbiorcy. Jednym słowem, sama w sobie nie jest gwarantem niskiej ceny i liczą się też inne elementy.