Aktualizacja: 09.02.2015 05:05 Publikacja: 09.02.2015 05:05
Marcin Purta
Foto: __Archiwum__
W mediach trwa dyskusja o konsolidacji sektora energetycznego. Debata wywołuje zainteresowanie zarówno ekspertów ekonomicznych, jak i zwykłych Polaków.
Dostępna i tania energia odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu konkurencyjności gospodarki, głównie ze względu na znaczenie w usługach i przemyśle. W przeciwieństwie do trendów na głównych rynkach europejskich, w Polsce w czasie ostatniej dekady zapotrzebowanie na energię elektryczną rosło. Aby zapewnić dostawy, zadbać o ochronę środowiska i utrzymać ceny na konkurencyjnym poziomie w UE, polski sektor energetyczny musi zniwelować aż 48-procentową różnicę w produktywności wobec Europy Zachodniej – wynika z raportu McKinsey „Polska 2025. Nowy motor wzrostu w Europie". Mądrze przeprowadzona konsolidacja, która wpisywałaby się w program reindustrializacji, pomogłaby osiągnąć te strategiczne cele. Warto na chłodno się zastanowić, w jakiej formie integracja ma sens i jakie efekty przyniesie.
GUS opublikował właśnie dane na temat stanu polskiej gospodarki w II kwartale. I nie są to wcale dane bardzo optymistyczne, choć na pierwszy rzut oka mogą się takie wydawać.
Raty kredytów wyższe nawet o połowę? Choć prawdopodobieństwo takiego scenariusza nie jest dziś wysokie, nie jest on jednak niemożliwy.
Homo oeconomicus zaczął być prezentowany jako „bezduszna" i „agresywna" maszyna do kalkulowania kosztów i korzyści, działająca wedle zasady, że ekonomiczny cel, czyli maksymalizacja własnych korzyści, uświęca środki.
Nikt od 20 lat tak bardzo nie nakręcił wzrostu cen w Polsce, jak pandemia pod rękę z lekceważącą inflację Radą Polityki Pieniężnej.
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
Analiza skutków rządów 50 populistycznych liderów, w różnych okresach i krajach, wykazała, że ich ambitne plany kończą się nieodmiennie trwałym spowolnieniem wzrostu.
Transformacja powinna być prowadzona według planu nakreślonego na wiele lat do przodu, a nie według harmonogramu wyborczego. Powinien się w nią w jak największym stopniu angażować kapitał prywatny, by pomoc publiczna trafiała do inwestycji o największych ryzykach.
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy cywilne, ale chyba też wielu uczestników tych sporów.
Współcześnie SLAPP przybierają coraz bardziej agresywne, a jednocześnie zawoalowane formy. Tym większe znacznie ma więc właściwe zakresowo wdrożenie unijnej dyrektywy w tej sprawie.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas