- Służyłam i jestem gotowa służyć dalej - powiedziała szefowa MFW na dorocznym spotkaniu członków funduszu, które odbyło się w stolicy Peru Limie.
Lagarde ma już pierwszego sojusznika. Minister finansów Niemiec Wolfgang Schäuble powiedział, że ta deklaracja jest "pomyślna" i on zamierza wesprzeć szefową MFW, jeśli ta zdecyduje się na ponowne kandydowanie. Nie jest to jeszcze oficjalne stanowisko niemieckiego rządu, ale jak opisze "Handelsblatt" wielu członków niemieckiego gabinetu uważa, że kadencja Lagarde to "najlepsza rzecz, która się mogła przydarzyć Europejczykom".
Kadencja szefowej MFW mija w tym roku. Przedstawiciele krajów europejskich chcą by zgodnie z tradycją szefem funduszu nadal był Europejczyk. Jednak kraje rozwijające się mocno naciskają na to, by na szefa wybrać kogoś spoza Starego Kontynentu. Może się tak zdarzyć jeśli Brazylia, Rosja, Indie i Chiny będą w stanie ustalić wspólnego kandydata.
Mocnymi, potencjalnymi kontrkandydatem Christine Lagarde są Agustin Carstens, szef banku centralnego Meksyku oraz Raghuram Rajan, szef banku centralnego Indii - wynika z informacji niemieckiego magazynu "Handelsblatt". Jednak zdaniem analityków gazety największe szanse wciąż ma Lagarde.
Christine Lagarde została dyrektorem zarządzającym Międzynarodowego Funduszu Walutowego w 2011 roku. Jest jak dotąd pierwszą kobietą, która piastuje to stanowisko i piątym przedstawicielem Francji. Jej poprzednik Dominique Strauss-Kahn złożył rezygnację po tym jak został zatrzymany w Nowym Jorku na pokładzie samolotu linii Air France, a następnie tymczasowo aresztowany w związku z zarzutem napaści seksualnej na pokojówkę. Zarzuty oddalono, ale cała afera kosztowała go nie tylko stanowisko, ale prawdopodobnie także prezydenturę Francji. Z powodu skandalu Strauss-Kahn zrezygnował z ubiegania się o stanowisko, mimo iż był uważany za jednego z najpoważniejszych kandydatów.