Pojawienie się Nokii i funduszu Infracapital należącego do Prudentialu wśród chętnych do tzw. drugiego konkursu na dotacje na budowę sieci szybkiego internetu zelektryzowało branżę: ani Nokia, ani tym bardziej firma ubezpieczeniowa dotychczas nie rywalizowały w Polsce w takich konkursach. Ogólnie tego rodzaju długoterminowe infrastrukturalne inwestycje uchodzą wprawdzie za mało ryzykowne, ale w tym konkretnym przypadku w grę wchodzi kilka czynników, które mogą spowodować, że gigantyczna inwestycja będzie się zwracać długo, a i jej efekty mogą stanąć pod znakiem zapytania. Stanie się tak np., jeśli potencjalni nowi użytkownicy superszybkiej sieci na wschodzie kraju będą się do niej wolno przekonywać. Długo mogą też trwać same prace związane z kładzeniem światłowodów na nowych terenach.
W interesie wszystkich jest, by – ktokolwiek go wygra – nowy konkurs okazał się trafioną inwestycją. Jeśli tak będzie, wśród konkurentów telekomów częściej będą się pojawiać inwestorzy finansowi, a to spowoduje, że cały rynek będzie miał większe szanse na realizowanie tego rodzaju projektów także wówczas, gdy z jakichś powodów nie będzie na nie już stać telekomów. Nie przypadkiem jednak dotychczas największym operatorom telekomunikacyjnym nie wyrosła na tym polu żadna konkurencja.
Lepsza sieć dostępu do szerokopasmowego internetu otwiera pole do pozyskiwania w nowych obszarach kraju kolejnych użytkowników całej gamy płatnych usług – od platform z wideo i z grami w sieci po internetowe telewizje, które w przyszłości będą nadawały już nie w rozdzielczości HD, ale przynajmniej w 4K. Powstanie nowych łącz odczują nie tylko telekomy, ale również – pośrednio – my wszyscy.