Dyrektorzy szpitali powinni strajkować, bo zarabiają mniej niż lekarze?

Szefowie małych placówek proszą przełożonych o podwyżki

Publikacja: 08.02.2008 03:52

W służbie zdrowia powoli narasta kolejny bunt: dyrektorzy, zarządzający wielomilionowymi budżetami szpitali, mogą zarobić najwyżej 12 tys. zł brutto miesięcznie. Obowiązuje ich ustawa kominowa. W mniejszych szpitalach powiatowych zarobki dyrektorów są znacznie niższe od wyznaczonego przez ustawę maksimum. – Nie powiem, ile zarabiam, bo nie służy to budowaniu atmosfery w szpitalu. Ale na pewno nie jestem najlepiej wynagradzanym pracownikiem mojej placówki – mówi Dariusz Hankiewicz, dyrektor szpitala powiatowego w Radzyniu Podlaskim.

Swoich zarobków nie chce też zdradzić szef szpitala w Lubartowie: – Dyrektorzy w naszym regionie zajmują od czwartego do 44. miejsca na liście płac. To deprymujące – mówi dyrektor Rafał Radwański.

Bardzo wielu menedżerów służby zdrowia jest z wykształcenia lekarzami. Jeśli nie będą zarabiać przyzwoicie, odejdą. – Przy dzisiejszych problemach ochrony zdrowia dyrektor szpitala to niewdzięczna praca. Coraz trudniej znaleźć chętnych na to stanowisko. Nie znam osoby, która odeszłaby z powodu niskiej pensji. Ale znam takich, co zrezygnowali, bo nie odpowiadała im ciągła walka – dodaje Radwański.

Dyrektorzy z regionu lubelskiego przygotowują nawet wspólne stanowisko na temat zarobków: zamiast wyznaczonych przez ustawę kominową czterech średnich w sektorze przedsiębiorstw chcieliby maksimum na poziomie siedmiu średnich – tak jak jest w spółkach handlowych.

Problem pojawił się w małych szpitalach po zeszłorocznych podwyżkach. W dużych dyrektorzy od dawna zarabiają mniej niż lekarze. – Pensje anestezjologów i ordynatorów są wyższe niż moja – przyznaje Piotr Pobrotyn, dyrektor największego szpitala klinicznego we Wrocławiu. Zarabia tyle, ile pozwala ustawa kominowa. – W prywatnej służbie zdrowia, gdzie wielokrotnie proponowano mi pracę, pensje są znaczenie większe – mówi Pobrotyn. Dlaczego więc pracuje w państwowym szpitalu? – Jestem młody. To, co dzisiaj osiągnę jako menedżer, jest moim kapitałem na całe życie.

Do niedawna placówka była jedną z najbardziej zadłużonych w Polsce. Pobrotyn przyszedł w chwili, gdy komornik zajmował konta szpitala. – Kiedy zostałem dyrektorem, szpital przynosił co roku 30 milionów złotych strat. W zeszłym roku przyniósł nawet niewielki zysk – mówi.

– Gdy kierowałem dużym warszawskim szpitalem, zarabiałem około 6 tysięcy na rękę. Budżet szpitala wynosił 40 milionów złotych – mówi Marek Balicki, dziś poseł LiD. – Nie bulwersuje mnie, że lekarze, wysokiej klasy specjaliści, zarabiali więcej niż ja. Oni powinni mieć wysokie pensje. Problemem jest to, że dyrektor zarabia znacznie mniej niż menedżerowie z innych branż. Na średnim stanowisku w handlu zarabia się dwa, trzy razy więcej. Najlepsza kadra będzie rezygnować – ostrzega Balicki.

I dodaje: w zwykłej spółce decyzje finansowe podejmuje kilkuosobowy zarząd, w szpitalu – sam dyrektor. – Przy bardzo niskich zarobkach taka sytuacja jest po prostu korupcjogenna – twierdzi Balicki. – Chciałbym, by zarobki menedżerów w służbie zdrowia były uzależnione od wyników szpitali. Kontrakt powinien jasno określać zadania dyrektora – dodaje Pobrotyn.

Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego