Indywidualne zgody na leczenie pacjentów najdroższymi lekami pozostaną, przynajmniej na razie – zapowiedziało w piątek Ministerstwo Zdrowia. Pacjenci, którzy potrzebują drogich terapii, mogą nadal składać do Funduszu wnioski o ich finansowanie. Będą rozpatrywane tak samo, jak do tej pory – chorzy nie będą musieli czekać aż opinię na temat potrzebnego im leku wyda Agencja Oceny Technologii Medycznych.
To bardzo istotne złagodzenie stanowiska Narodowego Funduszu Zdrowia, o którym w piątek pisała „Rz”. NFZ chciał już zrezygnować z indywidualnych zgód na leczenie drogimi lekami. Zapowiedział, że nie będzie finansować żadnych leków, o których negatywną opinię wyda Agencja Oceny Technologii Medycznych.
– Jeśli eksperci Agencji ocenią, że lek jest zbyt drogi w stosunku do efektów, jakie przynosi, i zalecą, by nie finansować go z pieniędzy publicznych, nie będziemy za niego płacić – mówiła Edyta Grabowska-Woźniak, rzecznik NFZ.
Co to znaczyło w praktyce? Eksperci negatywnie ocenili m.in. lek na raka nerki. A to jedyny farmaceutyk dla pacjentów, którzy nie zareagowali na standardowe leczenie. Chorzy i ich rodziny wpadli w panikę, w mediach wybuchła burza.
NFZ tłumaczył, że lek jest bardzo drogi: terapia kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych, a przedłuża życie o kilka miesięcy. – Te pieniądze można przeznaczyć na terapie, których skuteczność jest udokumentowana. Na nie też brakuje pieniędzy – mówiła Grabowska-Woźniak.