Bogusław Sadowski jest absolwentem studium pielęgniarskiego. Pod szyldem swej szczecińskiej firmy Pomorskie Centrum Profilaktyki i Opieki Zdrowotnej od co najmniej kilku miesięcy jeździ do szkół i przedszkoli osteobusem. Odpłatnie przeprowadza w nim – jak deklaruje – badania densytometryczne masy kostnej stosowane w wykrywaniu osteoporozy.
Uzgadnia wizyty z dyrektorami placówek. Ostatnio krążył po Kaszubach. Jako „specjalista badań densytometrycznych” zbadał m.in. dziesięcioletnią uczennicę Parafialnej Szkoły Podstawowej im. św. Franciszka z Asyżu w Żukowie. Wziął za to 30 zł.
– Córka była przestraszona. Z diagnozy wynikało, że ma kości jak trzyletnie dziecko – opowiada „Rz” matka. Jak mówi, Sadowski zalecił jej córce stosowanie preparatu za 120 zł oferowanego w sklepie internetowym. Nazwy preparatów i „pożytki płynące z badań” są też wymienione na stronie osteobusa.
Matka nie uwierzyła tej diagnozie. Skonsultowała się z lekarzem. – Powiedział, że taka diagnoza możliwa jest po wielu długich, skomplikowanych badaniach, a wskaźniki przedstawione na wykresie stosowane są dla dorosłych – dodaje. Potwierdzają to lekarze zajmujący się schorzeniami kości u dzieci. – Specjalista badań densytometrycznych? Nie słyszałam o takim tytule – dziwi się doktor Magdalena Neuman-Łaniec ze szpitala dziecięcego w Gdańsku. A po obejrzeniu wyników dodaje: – To nie jest badanie densytometryczne.
– Wydaje mi się, że to sprawa dla organów ścigania – mówi Tadeusz Podczarski, dyrektor szpitala dziecięcego w Gdańsku.